Ursus poinformował o żądaniach MZK Zielona Góra w środowym komunikacie. Pismo dotarło do firmy we wtorek. Jak czytamy, spółka ma zapłacić 7,15 mln zł "za zwłokę w dostawach poszczególnych transz autobusów".
Dodatkowo zielonogórski przewoźnik napisał, że oczekuje na dostarczenie zgodnie z terminem czterech niskopodłogowych autobusów, które zgodnie z umową mają trafić do Zielonej Góry najpóźniej 17 maja.
Ursus zapewnia, że robi, co może, by rozwiązać problem tak, aby w jak najmniejszym stopniu zaszkodził bizneswoi. Firma i tak jest już w poważnych kłopotach.
Jak pisaliśmy w marcu, choć od pewnego czasu spółka jest w restrukturyzacji, co wiąże się z pewną ochroną przed wierzycielami, doszło do zajęcia komorniczego.
Natomiast tydzień spółka poinformowała, że zeszły rok zakończyła ze stumilionową stratą. Zarząd Ursusa tłumaczy, że w ubiegłym roku istotnemu pogorszeniu uległa sytuacja płynnościowa spółki. Wynikało to m.in. z braku możliwości zaciągania kredytów i innych zobowiązań w bankach.
Oprócz tego Ursus narzeka na słabą sprzedaż sprzętu. Przychody spadły w rok o 66 proc. W 2018 roku wyniosły 86,7 mln zł. Spowolnienie widać m.in. w realizacji kontraktu z tanzańskim kontrahentem. Przełożyło się to na niższą rentowność produktów. Przychody nie pokrywają obecnie stałych kosztów produkcji.
Ursus ma też problemy z regulowaniem długów. Od listopada firma spłaciła zaledwie 410 tys. zł z ponad 100 mln zł zobowiązań.
Choć firma planowała zamknąć dwa z trzech swoich zakładów, we wtorek poinformowała, że jeden z nich może jeszcze uda się uratować. - Nie jest wykluczone, że uda się utrzymać produkcję w Lublinie - poinformowała ISBnews wiceprezes spółki ds. restrukturyzacji Agnieszka Biała. Firma ma też nadzieję, że w procesie naprawczym spółki uda się utrzymać całą załogę produkcyjną i technologiczno-konstrukcyjną.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl