Polska nie porzuca planów powołania własnej instytucji, która na wzór Moody's, Fitch czy S&P chce oceniać obligacje firm pod względem ryzyka inwestycji. Przekonuje, że ruszy w 2019 roku. Pierwsze zapowiedzi były już w 2014 roku.
Światowe rynki finansowe zdominowały trzy amerykańskie agencje ratingowe, które oceniają wiarygodność/wypłacalność firm i rządów państw. Oprócz nich istnieją mniejsze, lokalnie tworzone instytucje.
- W Polsce brakuje agencji ratingowej. Odpowiedzią jest stworzenie jej przez BIK, Polski Fundusz Rozwoju i GPW - wskazał Marek Dietl, prezes warszawskiej giełdy. Szef GPW, cytowany przez Rzeczpospolitą wskazał, że zarejestrowanie tej agencji przez ESMA (europejski odpowiednik KNF) pozwoli posegmentować inwestorom rynek obligacji Catalyst w oparciu o klasy ryzyka.
- Już teraz pracujemy nad stworzeniem segmentu prime obligacji wysokiej płynności. W przyszłym roku ma ruszyć ta agencja - zapowiedział Dietl.
Agencja ma zająć się głównie wydawaniem ocen dla papierów notowanych na rynku obligacji Catalyst, tak by inwestorzy zyskali większą wiedzę na temat wiarygodności instrumentów finansowych, w które chcą zainwestować.
Taka informacja przydałaby się m.in. w odniesieniu do GetBacku. W Jego papierach klienci "utopili" ponad 3 mld zł. Część z nich trafiła także na Catalyst.
Polska agencja pod nazwą Instytut Analiz i Ratingu została utworzona przez GPW już w połowie 2014 roku, ale wciąż nie rozpoczęła działalności. Ciągle inwestorzy byli zwodzeni. Również Małgorzata Zaleska, a więc poprzedniczka Marka Dietla, mówiła pod koniec 2016 roku, że ruszy "w przyszłym roku". Nie udało się. Teraz ma być inaczej.
GPW jako założyciel agencji, wniosła jeszcze w 2012 roku początkowy kapitał na poziomie 4,1 mln zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl