Spokój posiadaczy akcji zburzyła zaskakująca informacja o dymisji najważniejszej osoby w państwowej spółce KGHM. Stanowisko stracił prezes, który najprawdopodobniej podpadł politykom. Efektem jest m.in. spadek notowań akcji, co oznacza też stratę dla skarbu państwa.
Niespodziewanie w sobotę władze KGHM poinformowały o dymisji prezesa. Radosław Domagalski-Łabędzki został odwołany bez podania przyczyny. Od razu pojawiły się niepotwierdzone informacje, że rzekomym powodem miała być polityka kadrowa prezesa. "Podobno zbyt dużo ludzi PiS straciło stołki w spółce".
Na reakcję inwestorów trzeba było czekać do poniedziałku, bo w weekend giełda nie działa. Poranek pokazał, że nie na takie informacje czekali giełdowi gracze. Po niecałej godzinie handlu na GPW notowania akcji KGHM spadały blisko 2,5 proc. To zdecydowanie najgorszy wynik w WIG20.
Później sytuacja nieco się poprawiła, ale dalej papiery były pod kreską.
Obserwuj bieżące notowania KGHM-u src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1520841600&de=1520871000&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=KGH&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1&rl=1"/>
Wyprzedaży akcji towarzyszą spore obroty, co wskazuje na duże zainteresowanie spółką. Przed 10:00 zawarto transakcje już na prawie 10 mln zł. Żadna inna czołowa spółka na GPW nie może się pochwalić takim wynikiem.
Z pozoru 2,5 proc. przeceny akcji nie robi większego wrażenia, ale przy wszystkich papierach daje to blisko 500 mln zł straty w wartości rynkowej całej spółki. Blisko jedna trzecia wszystkich udziałów przypada na skarb państwa, dla którego oznacza to blisko 170 mln zł na minusie.
Na to, że dymisja prezesa ma charakter polityczny może wskazywać wywiad, który sam Radosław Domagalski-Łabędzki udzielił Dziennikowi tuż przed odwołaniem.
- Żeby zapanować nad KGHM, trzeba być spoza Dolnego Śląska. Siła przyzwyczajeń i zaszłości w Polskiej Miedzi jest duża - podkreślał prezes. Dodał przy tym, że wprowadził kadry biznesowe, a nie polityczne. Przyznał też, że presja na utrzymanie stołka towarzyszyła mu cały czas.
- Ja byłem odwoływany chyba po trzy razy w miesiącu. (...) To nie jest zdrowy model, ale jest częścią biznesu KGHM. Wprowadzamy fundamentalne zmiany. Nie nadużywam słowa „układ”, ale gdy widzę zawyżanie kosztorysów i realizację miliardowych inwestycji poprzez spółki zależne pozostające bez kontroli, to coś jest nie tak - mówił Domagalski-Łabędzki.