Największy polski koncern naftowy zamierza wypłacić wszystkim posiadaczom akcji prawie 1,3 mld zł. Taką dywidendę proponuje zarząd, który do podziału ma ponad 6 mld zł zysku z ubiegłego roku.
Zarząd spółki w oficjalnym komunikacie precyzuje, że na każdą akcję przypadnie po 3 zł. Daje to łącznie kwotę dokładnie 1 mld 283 mln 127 tys. 183 zł. Pozostałe ponad 4,8 mld zł zysku z 2017 roku ma zostać w firmie na przeznaczeniem na tzw. kapitał zapasowy.
Ponad miliard złotych robi wrażenie, ale wobec rosnących zysków inwestorzy mogli liczyć na więcej. Przypomnijmy, że w porównaniu z 2016 rokiem wyniki grupy PKN Orlen wzrosły o grubo ponad miliard. Tymczasem dywidenda na akcję pozostanie najprawdopodobniej taka sama.
Zyski spółki w 2017 roku były rekordowe, co zawdzięcza m.in. wielkości sprzedaży we wszystkich segmentach operacyjnych. Łączny wolumen sprzedaży wyniósł 42 382 tys. ton paliw. To o 7 proc. więcej niż rok wcześniej.
Dlaczego zarząd nie zdecydował się zarekomendować wyższej dywidendy, skoro zyski wzrosły? W komunikacie podkreślono fakt sporych wydatków Orlenu w związku ze zrealizowanym jak dotąd wykupem akcji Unipetrolu za 3,5 mld zł i planów akwizycyjnych, które w perspektywie średnioterminowej będą wymagały dysponowania istotnymi środkami finansowymi.
Zarząd zaproponował by dniem ustalenia prawa do dywidendy był 20 lipca. Na ten dzień trzeba mieć akcje PKN Orlen, by otrzymać dywidendę. Jej wypłata planowana jest na 3 sierpnia tego roku.
Głównym akcjonariuszem spółki jest Skarb Państwa. Do niego należy 117,71 mln akcji, które stanowią 27,52 proc. wszystkich udziałów. Zgodnie z rekomendacją zarządu do kasy państwa z dywidendy może wpłynąć w tym roku 353 mln zł.
Grupa PKN Orlen zarządza sześcioma rafineriami w Polsce, Czechach i na Litwie, prowadzi też działalność wydobywczą w Polsce i w Kanadzie. Powszechnie kojarzona jest z prowadzeniem sieci stacji paliw, których ma w kraju blisko 1800.