Ponad 3,5 procent stracił we wtorek główny indeks chińskiej giełdy, Shanghai Composite. Wyraźnie widać już, że władzom Chin nie udaje się zahamować spadków na tamtejszym parkiecie.
Indeks Shanghai Composite zatrzymał się tuż przy pułapie 3 tysięcy punktów, a więc tej, która uznawana jest za ostatnią granicę, której są w stanie bronić chińskie władze. Jak już pisaliśmy w money.pl, w Chinach został powołany specjalny, państwowy fundusz, który ma skupować akcje, by powstrzymać giełdę przed spadkami. Na razie skuteczność jego działań jest mizerna.
Panika na chińskiej giełdzie trwa już od dłuższego czasu. Powodem wyprzedaży akcji są coraz słabsze dane dotyczące kondycji chińskiej gospodarki. W niedzielę poznaliśmy najnowsze informacje dotyczące produkcji przemysłowej w tym kraju. Okazało się, że w sierpniu była ona o 6,1 procent wyższa niż przed rokiem. Doniesienia były gorsze od wcześniejszych prognoz ekonomistów.
Tego, że mocne spadki przyjdą na chińską giełdę, można było spodziewać się od dłuższego czasu. Od ponad roku rosła tam bowiem potężna bańka spekulacyjna, napędzana w dużej mierze przez drobnych inwestorów. Ich liczba na chińskim parkiecie przekroczyła w tym roku 100 milionów.