Nie tylko publiczne przeprosiny, ale i wpłata blisko 20 tys. zł na rzecz fundacji - to kara za nieuczciwą konkurencję firmy Ania Kruk wobec Vistuli. Jej poznański zakład konkurencja chciała wykorzystać do produkcji własnej biżuterii. Pracownik złapany został na gorącym uczynku.
Ania Kruk to firma jubilerska, założona w 2012 roku przez Annę i Wojciecha - dzieci Wojciecha Kruka, byłego właściciela spółki W. Kruk, która obecnie należy do grupy Vistula. Wokół tego przejęcia było wiele kontrowersji. Mówiło się nawet o pierwszym w Polsce wrogim przejęciu.
- Cieszę się, że temat jest już zamknięty. Sprawa jest sprzed 5 lat. Długo się ciągnęła, ale w końcu mamy finał - tak oficjalne przeprosiny ze strony spółki Ania Kruk komentuje w rozmowie z money.pl Grzegorz Pilch, prezes Vistuli.
Przypomnijmy, że w poniedziałek na pierwszej stronie "Pulsu Biznesu" i "Gazety Wyborczej" pojawiło się ogłoszenie, w którym Ania Kruk Sp. z o.o. z siedzibą w Poznaniu oświadczyła, że dopuściła się wobec spółki Vistula Group czynu nieuczciwej konkurencji, nakłaniając pracownika konkurencji, bez zgody zarządu, do produkcji biżuterii do swoich salonów.
Oświadczenie spółki Ania Kruk z poniedziałkowego wydania "PB". Fot. WP
Prezes Vistuli przyznaje, że przeprosiny są dla firmy ważne i satysfakcjonujące. Dodaje, że oprócz przyznania się do winy w prasie, spółka Ania Kruk ma do zapłaty 20 tys. zł. Pieniądze te mają zasilić konto jednej z fundacji.
Kara pieniężna i konieczność publicznych przeprosin wynikała wprost z treści prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu (Wydział I Cywilny) z dnia 4 października 2017 roku.
W oświadczeniu poznańska spółka Ania Kruk przyznała, że jej działania były bezprawne. Wyraziła przy tym ubolewanie z powodu ich wystąpienia.
O jakich działaniach konkretnie mowa? - Chodziło o produkcję własnej biżuterii do salonów Ania Kruk przy wykorzystaniu jednego z zakładów produkcyjnych należących do Vistula Group w Poznaniu - tłumaczy prezes Pilch.
Szef Vistuli precyzuje, że pracownik został przyłapany na gorącym uczynku przy produkcji biżuterii. Władze Ania Kruk wykorzystały po prostu dawne znajomości. Jak przyznaje Grzegorz Pilch, przeprosiny i ostatni wyrok sądu w Poznaniu kończy spór z rodziną Kruk.
Co na to Anna Kruk, właścicielka firmy? Jak przekazała money.pl sprawa rozbija się o... 80 zł.
- Określenie "materiały do produkcji biżuterii do salonów Ania Kruk” dotyczy elementy, które zostały znalezione na stole jednego z pracowników, które miały wartość 80 zł. Nie zostały przeze mnie zaprojektowane. Zobaczyłam je pierwszy raz w czasie postępowania sądowego i w mojej ocenie, nie nadawały się do produkcji biżuterii. Oczywiście szanuję wyrok sądu drugiej instancji – komentuje Ania Kruk.
Jak dodaje, w sądach było w sumie 20 spraw, z czego wygrała prawie wszystkie.
- Ostatnie 5 lat, to było 20 różnych spraw w sądzie, wszystkie wygrane przez naszą rodzinę. Ostatnia z nich, również wygrana w pierwszej instancji, trafiła do sądu drugiej instancji, gdzie na kilkanaście zarzutów, jeden tylko został uznany. Nie zgadzamy się z tym zarzutem, ale szanujemy wyrok sądu. W jego efekcie i dokładnie według wymagań sądu pod koniec grudnia opublikowaliśmy ogłoszenia z przeprosinami. Dzisiaj pojawiły się ogłoszenia w prasie, które nie zostały opublikowane przez spółkę Ania Kruk, a przez nieznane mi źródło - przekazała nam biznesmenka.