Słowa Donalda Trumpa o wygrywaniu wojny handlowej przez USA rozwścieczyły inwestorów giełdowych i państwowe media w Chinach. By udowodnić, że prezydent się myli, rzucili się do zakupów.
Prezydent Stanów Zjednoczonych w piątek zauważył, że po notowaniach na giełdach widać klęskę Chin w wojnie na cła. Logika wskazywałaby, że faktycznie Kraj Smoka wygrać tego nie może.
USA zaimportowały stamtąd w ub. roku towary za 505 mld dol. a wyeksportowały za 130 mld dol. Nierównowaga jest ogromna, zresztą podobnie jest w przypadku handlu Polski z Chinami. Wzajemne cła ugodzą głównie w gospodarkę Kraju Smoka, choć szczęśliwi nie będą też amerykańscy konsumenci, którym ceny na wiele produktów prawdopodobnie wzrosną.
Dzień po wyznaczeniu dwu i półrocznych minimów w poniedziałek, Chińczycy postanowili zaprzeczyć słowom Trumpa. We wtorek na giełdach w Szanghaju i Shenzen panował nastrój szybkiego odrabiania strat. Indeks Shanghai Composite zyskał 2,2 proc. i jest to największy wzrost od 12 lipca. Czy entuzjazm dotkniętych do żywego słowami Trumpa Chińczyków potrwa długo?
Kwotowania Shanghai Composite w ostatnim tygodniu src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1533021810&de=1533654600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=ShComp&colors%5B0%5D=%230082ff&tid=0&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Chińskie media państwowe nasilają wojnę na słowa z prezydentem USA. We wtorek nazwały opinię Trumpa o tym, że notowania akcji w Chinach to znak przegrywania wojny handlowej jako „myślenie życzeniowe”. Jeszcze do ubiegłego tygodnia retoryka mediów była stonowana, teraz tamy retoryki „puściły”. W poniedziałek w zagranicznej edycji komunistycznej gazety "Dziennik Ludowy" napisano, że Trump, wystąpił w swoim "kłamliwym, ulicznym dramacie wyłudzania i zastraszania".
Trump zapowiedział w ub. tygodniu 25-procentowe cła na towary o wartości 200 mld dol., Chiny odbiły w piątek piłeczkę planem oclenia wyrobów o wartości 60 mld dol., m.in. samolotów pasażerskich i gazu skroplonego. Chińczycy liczą zapewne na nacisk na prezydenta ze strony wielkiego amerykańskiego biznesu, a w tym przypadku jak widać chodzi głównie o Boeinga. Klientów na gaz skroplony Amerykanie z pewnością znajdą, m.in. w Polsce.
Zadyszka gospodarki przez studzenie a nie cła
China Daily - często używany przez władze do prezentowania swojej opinii - wskazuje, że chiński rynek giełdowy dostał zadyszki już długo przed tym zanim Trump wprowadził cła. Według nich to bardziej działania Pekinu, który dla bezpieczeństwa gospodarki zaczął dążyć do ograniczenia dochodzących do niebezpiecznych poziomów długów firm, a nie problem ceł. Gazeta uważa, że chińska gospodarka jest wystarczająco silna, żeby przetrwać takie zawirowania i wyjdzie z tego umocniona.
China Daily wskazuje, że deficyt w handlu USA z Chinami po wprowadzeniu ceł skoczył do 46,3 mld dol. z 3 mld dol. miesiąc wcześniej. Wysuwając ten argument nie wzięto pod uwagę, że kolejny pakiet ceł wchodził w życie w lipcu, więc importerzy pracowali we wzmożonym tempie, żeby kupić tyle, ile się da na ostatnią chwilę.
Trump co jakiś czas regularnie krytykuje Chiny za utrzymywanie nadwyżek handlowych przy wykorzystaniu nieuczciwych metod. Chodzi o manipulowanie kursem juana, politykę ograniczającą inwestycję w swoim kraju, czy wsparcie rządowe dla przesyłek z Aliexpress.
Mimo wprowadzenia ceł analitycy ankietowani przez Reuters'a prognozują, że eksport Chin wzrośnie w lipcu. Wielu dostrzega jednak, że nowe propozycje ceł już uderzą w skalę importu.
Ostatnie dane z Chin wskazują na spowolnienie gospodarki. Rząd odpowiedział na to wpuszczenie większej płynności w system bankowy, zachęcając do większego kredytowania gospodarki i zapowiadając bardziej aktywną politykę fiskalną.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl