Bankier.pl przeanalizował ceny nieruchomości Otodom. Spośród największych polskich miast oczekiwania deweloperów najmocniej rosły w Warszawie, co w przypadku najmniejszych kawalerek (do 38 mkw.) zaowocowało przekroczoną po raz pierwszy psychologiczna barierą 15 000 zł/mkw. Stało się tak za sprawą blisko 4-procentowej (nominalnie średnio o 527 zł/mkw.) podwyżki względem stycznia - informuje portal.
Oferty mieszkaniowe znikają na pniu
Jak czytamy na Bankier.pl, po raz pierwszy od co najmniej pięciu lat średnia cena ofertowa na rynku wtórnym była niższa od średnich oczekiwań deweloperów. Jeszcze przed rokiem używane kawalerki były wyceniane średnio o blisko 10 proc. wyżej od nowych mieszkań o powierzchni poniżej 38 mkw. Przed czterema i pięcioma laty różnica była jeszcze wyższa i wynosiła ponad 20 proc.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.
Podwyżki rzędu nawet 20 proc. widać nie tylko w stolicy, także we Wrocławiu i Szczecinie.
Prawdziwe obleżenie przeżywa także rynek najmu.
- Na początku marca ruch w serwisie Otodom zwiększył się o 166 proc. – wskazuje Jarosław Krawczyk w rozmowie z "Rzeczpospolita". - W Warszawie czy Krakowie ubyło nawet 50 proc. ogłoszeń z tej kategorii.
Z portali nieruchomościowych wyparowały tysiące ofert mieszkań na wynajem. Stawki najmu poszły w górę o ok. 20 proc. - czytamy w dzienniku.
Przed nami duże wzrosty cen
Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", większe zainteresowanie najmem odnotował jeszcze przed wojną w Ukrainie. Wszystko przez rosnące stopy procentowe i raty kredytów. Polaków nie stać na własne lokum i coraz część szukają mieszkań na rynku wtórnym.
- Konflikt w Ukrainie napędza inflację, co będzie skutkować dalszym wzrostem stóp procentowych, dlatego spodziewamy się pogłębiania się trendu – mówi w rozmowie z "Rz" Jarosław Krawczyk i dodaje, że gigantyczny wzrost popytu na wynajem mieszkań doprowadzi do wzrostu cen nieruchomości.
Nie tylko zwiększony popyt podkręca ceny. Nadal drożeją materiały budowlane, co ma przełożenie na koszt nowych inwestycji - czytamy w dzienniku. – Poza tym jest coraz mniej terenów, na których mogą powstawać nowe budowle. Inflacja według szacunków może osiągnąć dwucyfrowy poziom. Z drugiej strony mamy rosnące stopy procentowe, co obniża dostępność kredytów. Popyt może się zmniejszyć. Jednak biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, bardziej prawdopodobne są wzrosty cen - tłumaczy ekspert.