O poprawce do budżetu na 2021 r., w której znalazł się zapis o przeznaczeniu kolejnych 2 mld zł na media publiczne, napisał na Twitterze poseł KO PO Janusz Cichoń. Jej autorem jest Henryk Kowalczyk z PiS.
- Idą po bandzie. Nie liczą się z niczym. Za nic mają opinię publiczną, potrzeby związane z pandemią. Proponują nowe wyższe podatki, bo budżet się nie domyka, a do tego chcą z niego przekazać 2 mld zł dla TVP - komentuje w rozmowie z money.pl Cichoń.
Jak dodaje, projekt budżetu przygotowywany był latem, kiedy rządzącym wydawało się, że pandemia jest pod kontrolą, a w 2021 r. czeka nas już tylko gospodarcze odbicie. Wspomniana poprawka trafiła w czwartek do sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Już z opinią na temat poprawek projekt ustawy budżetowej trafi pod obrady Sejmu, a potem do Senatu, który ma 20 dni na dokonanie poprawek. Obie izby parlamentu muszą się zmieścić z całymi pracami w ciągu 4 miesięcy, inaczej zgodnie z zapisami konstytucji prezydent może rozwiązać parlament. Czas płynie, projekt wpłynął 30 września.
To nie jest wydatek państwa?
- Budżet jest oparty na mitach. Wygląda na to, że trzeba go teraz poważnie zweryfikować. Zatem jeśli gdzieś można szukać oszczędności, to z całą pewnością na pieniądzach dla rządowych mediów - mówi Janusz Cichoń.
Poprawka Kowalczyka jest skonstruowana w specyficzny sposób. - Zmiana jest czysto legislacyjna. Pojawia się KRRiT jako instytucja wskazująca wielkość rekompensaty dla TVP. Suma jest ta sama, 1,95 mld zł. Sam zapis w projekcie jest jednak w nietypowym miejscu. Tam, gdzie wymienia się upoważnienia do wydania papierów wartościowych, więc formalnie nie wchodzi w wydatki państwa i nie tam jest to wpisane - tłumaczy w rozmowie z money.pl Juliusz Braun.
Braun był w latach 1999–2003 przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, w latach 2011–2015 prezesem zarządu Telewizji Polskiej, a od 2016 jest członkiem Rady Mediów Narodowych.
O poprawkę chcieliśmy zapytać samego Henryka Kowalczyka, jednak nie odbierał telefonu i nie odpisał na naszego smsa.
Prezydent dał podstawy
Dodatkowe dwa miliardy złotych dla mediów publicznych to pomysł z początku tego roku. Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, która na to pozwala, w marcu tego roku.
W ustawie zapisano, że co roku w latach 2020-2024 publiczni nadawcy mogą liczyć na dodatkowy zastrzyk z budżetu - nie mniejszy niż 1,95 mld zł rocznie. Ma to im rekompensować utracone wpływy z abonamentu rtv.
Rzecz jednak w tym, że jest to zapis ramowy, otwiera furtkę dla wsparcia mediów publicznych, ale nie gwarantuje pieniędzy. - Dlatego co roku w ustawie budżetowej trzeba te pieniądze znaleźć. Ustawa mówiąca ogólnie o prawie do rekompensaty w ciągu 5 lat to nie jest zapis budżetowy - wskazuje Cichoń.
O dodatkowe pieniądze dla mediów publicznych pytamy rzeczniczkę PiS. Anita Czerwińska przekonuje, że co do zasady jest to wypłata rekompensaty, a nie zasilanie mediów publicznych. Zrzuca też część odpowiedzialności za to rozwiązanie na rząd PO. Zauważa bowiem, że to konsekwencja ustawy z 2008 r. o zwolnieniach z płacenia abonamentu.
"Media publiczne zapewniają pluralizm"
- Późniejsze orzeczenie TK z 2009 r. wykazało, że Sejm ma prawo wprowadzać ulgi z opłat abonamentowych, ale kiedy je wprowadza, powinien dać również rekompensaty. Zatem to wyrównanie strat - mówi Czerwińska.
Dodaje jeszcze, że "media publiczne realizują ważną misję publiczną informacyjno-edukacyjną". - To TVP informuje o pandemii, prowadzi poradnictwo i edukuje. Zapewnia też pluralizm i pełni rolę kulturotwórczą - przekonuje.
Pytamy jednak, czy w sytuacji tak trudnej gospodarczo, nie można tych środków przekazać jednak na inne cele. Np. ochronę zdrowia, wsparcie przedsiębiorców czy Polaków, którzy stracili w pandemii pracę.
- Trudna sytuacja uderza także w media i twórców. Media publiczne przekazują informacje, ale to też miejscem, w którym artyści mogą tworzyć, produkować swoje dzieła, które przekazywane są odbiorcom-obywatelom. Twierdzenie, że należy pozbawić obywateli prawa do informacji i kultury, a artystów możliwości jej tworzenia w tym trudnym czasie jest niepoważne i się z nim nie zgadzam - mówi Czerwińska.
- Konsekwentnie powtarzam, że dorzucanie miliardowych sum z kapelusza dla mediów publicznych jest nie do przyjęcia. Media publiczne, jak w całej Europie, powinny mieć stabilne finansowanie. Wydaje się jednak, że w sytuacji, kiedy wszyscy oszczędzają, TVP nie powinna dostać tak dużego wsparcia. To czas zaciskania pasa - ripostuje Braun.
Były prezes TVP zwraca też uwagę, że obecnie tylko 48 proc. Polaków dobrze ocenia telewizję publiczną. - Trzeba zapytać, jak to się dzieje, że przy takim zasilaniu finansowym widzowie tak drastycznie gorzej oceniają TVP - mówi.