– Tauron jest dostawcą energii elektrycznej. Sam zakłada licznik, plomby, sam dokonuje odczytu licznika i sam wystawia faktury. Moja firma płaciła co miesiąc każdy rachunek i nagle dostajemy korektę faktur za 30 miesięcy na prawie 37 tysięcy złotych – mówi w rozmowie z money.pl Janusz Kowalski. Od lat prowadzi pod Jelenią Górą restaurację o nazwie Staniszówka. Zgłosił się do money.pl za pośrednictwem #dziejesie.
Kilka dni temu dostał pocztą plik rachunków do zapłacenia. Wśród nich korektę faktur wystawioną przez Tauron Dystrybucja. Kowalski co miesiąc (jako firma, odbiorcy indywidualni płacą raz na dwa miesiące) robi płaci rachunek w wysokości ok. 800 – 1000 złotych. Więcej prądu nie zużywa.
Tymczasem korekta z Tauronu opiewa na potężne 37 tysięcy złotych, uzbierane przez ostatnie 30 miesięcy.
– Nie wiem, jakim cudem uznali, że powinienem zapłacić ponad dwa razy więcej, niż zapłaciłem. No bo to jest podwojenie rachunków z tych ostatnich 30 miesięcy. Czy ja naprawdę muszę płacić każdą fakturę, która do mnie przyjdzie? To tak jakby sprzedawca samochodu zadzwonił do mnie rok czy dwa po transakcji i zażądał, bym dopłacił drugie tyle, ile mu już dałem – mówi Kowalski.
Dodaje, że zażądał od Tauronu wyjaśnień i złożył reklamację. Zamiast odpowiedzi i wytłumaczenia dostał notę z odsetkami od rzekomego zadłużenia.
– Ciągle nie wiem skąd oni wzięli tę sumę. Nie wiem, czy chodzi o przypadek z "oszukującymi" licznikami, czy coś innego. Nie mogę doprosić się wyjaśnień – mówi nam Kowalski.
Sprawa oszukujących liczników – o której pisaliśmy już dwukrotnie – również nie może znaleźć finału. Chodzi o przynajmniej kilkadziesiąt przypadków (o tylu wiemy), gdy Tauron Dystrybucja żąda od swoich klientów dopłaty nawet kilkunastu tysięcy złotych. Podstawą tego żądania – wedle Tauronu – są błędne wskazania liczników. Firma twierdzi, że zaniżały wskazania zużycia prądu w sposób, którego nie dało się wykryć. A badania liczników zleciła swojemu laboratorium.
Udało nam się ustalić, że przynajmniej część liczników, które – zdaniem Tauronu – oszukiwały to modele firmy Pafal, należącej do grupy Apator. Rzeczniczka Apatora Monika Pietkiewicz twierdzi, że wszelkie reklamacje źle działających urządzeń wyjaśniane są na bieżąco. Nie ma informacji o tym, by Tauron zwracał lub reklamował jakąś partię liczników.
Klienci są w kropce
Sytuacja klientów Tauronu, którzy dostali korekty faktur, jest dość skomplikowana.
– Aby dokonać oceny prawnej należałoby odpowiedzieć na kilka pytań: jaka była przyczyna nieprawidłowo działających liczników? Czy wada liczników wynikała z nieprawidłowego ich zamontowania, ustawienia, co świadczyłoby o winie sprzedawcy energii, czy z niezależnych czynników – taką kwestię podnosi radca prawny Marcin Grabowski.
Dodaje, że kolejną sprawą wymagającą rozważenia byłby okres przedawnienia roszczenia. Wynosi on dwa lata.
– Gdyby uznać, że termin ten upłynął, roszczenie sprzedawcy byłoby przedawnione, a konsument mógłby uniknąć zapłaty spornej należności. Aby jednak odpowiedzieć na powyższe pytania, należałoby zbadać każdą sprawę indywidualnie – dodaje Grabowski.
– Konsumenci, którzy nie zamierzają uregulować płatności, mają kilka możliwości prawnych: po pierwsze czekać aż sprzedawca skieruje sprawą na drogę postępowania sądowego – wówczas konsument ma prawo uczestniczyć w sporze i żądać od sądu obiektywnej oceny sytuacji, w tym przeprowadzenia badania licznika przez niezależnego biegłego sądowego. Innym rozwiązaniem jest wyprzedzenie działań sprzedawcy i złożenie skargi do URE i UOKiK – mówi radca prawny.
O to, co mają robić klienci, którzy dostają wysokie faktury korygujące wskazania liczników, zapytaliśmy UOKiK.
UOKiK nic nie zrobi bez zgłoszenia
– Bez przeprowadzenia postępowania nie możemy ustosunkować się do legalności postępowania Tauronu. Co do zasady, w przypadku zaniżenia rachunków przedsiębiorca może je po zweryfikowaniu korygować, nawet jeśli niewłaściwie zmierzono pobór. Sporny może być termin, za który przedsiębiorca ma prawo dokonać takiej korekty, ale to wymagałoby dokładniejszej analizy – pisze nam w odpowiedzi biuro prasowe urzędu.
UOKiK zachęca oczywiście do formalnego zgłoszenia mu sprawy przez klientów, warto do zgłoszenia dołączyć korespondencję ze sprzedawcą prądu.
– Wtedy będziemy mogli przyjrzeć się sprawie pod kątem ewentualnego naruszenia zbiorowych interesów konsumentów – twierdzą przedstawiciele urzędu.
Urząd Regulacji Energetyki przyznaje zaś, że podobnych spraw trafia do niego sporo, ale URE nie ma ustawowych kompetencji do rozstrzygania sporów między konsumentami a przedsiębiorcami.
– Takie skargi wpływają do URE regularnie, zatem widzimy, że zdarzają się często i są problemem, z którym zmaga się wiele gospodarstw domowych – przyznaje urząd.
– W opisanej sytuacji obowiązujące przepisy nie umożliwiają odbiorcy uniknięcia zapłaty za pobraną energię, mimo że nieprawidłowa praca licznika nie była spowodowana działaniem odbiorcy. Z naszych obserwacji wynika, że częstą praktyką przedsiębiorstw energetycznych jest rozkładanie zaległej należności na raty. Dodatkowo warto sprawdzić, czy roszczenia nie przedawniły się – informuje money.pl URE.
Przedstawiciele urzędu dodają, że konsument może skorzystać z pomocy koordynatora ds. negocjacji działającego przy URE, bądź miejskiego lub powiatowego rzecznika konsumentów.