- Stosowaliśmy tego typu preparaty w Iraku, gdy oczyszczaliśmy przyszpitalne zbiorniki ściekowe, gdzie nasilenie patogenów chorobotwórczych jest bardzo duże - mówi money.pl Artur Kleina, prezes spółki biotechnologicznej BIO-Gen.
Jak dodaje, w ściekach dominuje przede wszystkim bakteria coli.
Jego firma na co dzień zaopatruje hodowców zwierząt, którzy preparat stosują w oborach, chlewniach, kurnikach, w których występuje duże nasilenie bakterii kałowych, mających negatywny wpływ na wyniki hodowlane.
Dzięki preparatom udaje się z powodzeniem neutralizować negatywne skutki bakterii, tj. chorób wymion, racic, układu oddechowego, zakażeń układu pokarmowego, jak również emisję gazów takich jak siarkowodór czy amoniak.
Pytamy jednak, czy zastosowanie tego typu substancji nie zanieczyści rzeki innymi chemikaliami. Artur Kleina zapewnia, że takiego ryzyka nie ma.
- My stosujemy w naszych preparatach bakterie probiotyczne, czyli takie, które znajdziemy w jogurtach, ogórkach kiszonych czy innych produktach fermentowanych - mówi money.pl.
Jak dodaje, jego firma zgłosiła się już do sztabu kryzysowego i warszawskiego magistratu, ale reakcji póki co brak. - Wisłą zarządzają Wody Polskie, czyli de facto rząd. Na razie nie mamy żadnej odpowiedzi - mówi prezes BIO-Gen.
"Zniweczone 10 lat pracy"
Nasz rozmówca podkreśla, że w ostatnich latach stan polskich wód śródlądowych, szczególnie Wisły, bardzo się poprawił. W dużej mierze dzięki doprowadzeniu kanalizacji do wielu polskich wsi.
- Jeszcze w latach 90. mieliśmy do czynienia z 4. klasą czystości wody, ostatnie lata to już klasa 2., a gdzieniegdzie nawet 1. - twierdzi Kleina.
I dodaje, że awaria w "Czajce" sprawi, że postęp ostatnich 10 lat zostanie zniweczony. - Mamy bardzo duże obciążenie rzeki. Dostarczamy do niej bardzo dużo biogenów, czyli związków azotu, fosforu czy innych, obecnych choćby w proszkach do prania - tłumaczy.
Nie pomaga również pogoda. Bakterie bowiem lubią rozwijać się w wysokiej temperaturze, najlepiej ponad 30 stopni. A w weekend stolicę opanowały przecież afrykańskie upały.
Za rok czeka nas epidemia sinic?
Ekspert wskazuje jednak, że to nie Wisła najbardziej ucierpi na awarii oczyszczalni w Warszawie.
- Ponieważ rzeka jest zbiornikiem płynącym, to ma skłonności do samooczyszczania. Gorzej będzie, jak ścieki dopłyną do Zalewu Wiślanego czy Zatoki Puckiej - mówi nam Artur Kleina.
Polska szambową potęgą. Awaria Czajki to jeszcze nic
To właśnie tam problem będzie największy, gdy woda przestanie płynąć. - W stojącym zbiorniku pojawia się więcej zakwitów, pojawią się sinice, glony, a w wodzie będzie mniej tlenu. A to oznacza śmierć dla wielu ryb - wyjaśnia.
Jego zdaniem w przyszłym roku powinniśmy liczyć się ze znacznie większymi zakwitami sinic, przede wszystkim w Zatoce Gdańskiej i Puckiej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl