Po kilku miesiącach wzrostu bezrobocia w Stanach Zjednoczonych, w końcu udało się przerwać złą passę. Z najnowszych danych Departamentu Pracy wynika, że w maju w rejestrach było 13,3 proc. osób bez pracy. To o 1,4 pkt proc. mniej niż w kwietniu.
Dalej to zdecydowanie więcej niż przed wybuchem epidemii (w lutym bezrobocie było na poziomie 3,5 proc.) oraz w szczycie kryzysu sprzed ponad dekady, ale po załamaniu związanym z zamknięciem amerykańskiej gospodarki, widać, że ponowne odmrożenie pozwoliło ograniczyć pogłębianie się kryzysu na rynku pracy.
Czytaj więcej: Wypłaty w zarządach państwowych spółek wyższe o połowę. Ciągle jednak niższe niż za PO
A prognozy ekonomistów, i to nie te najbardziej pesymistyczne, mówiły nawet o prawie 20-procentowym bezrobociu. Mamy więc do czynienia z bardzo pozytywną niespodzianką.
A nie tylko bezrobocie zaskoczyło. Zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło o 2,5 mln. Tymczasem średnia typowań ekonomistów wskazywała na spadek o 7,75 mln.
Analitycy Pekao zwracają jednak uwagę, że po załamaniu w kwietniu, majowa poprawa w statystykach jest tylko drobną korektą.
- Wygląda na to, że skutki zamknięcia gospodarki nie były tak poważne ani trwałe, jak się obawialiśmy miesiąc temu - przyznał Scott Clemons, główny strateg inwestycyjny w Brown Brothers Harriman, cytowany przez CNBC.
Eksperci wskazują, że majowy wzrost zatrudnienia był zdecydowanie największy w historii USA od co najmniej 1939 roku. Wielkim wydarzeniem dotychczas było zarejestrowanie ponad miliona nowych miejsc pracy we wrześniu 1983 roku.
Połowa z osób na nowo zatrudnionych znalazła pracę w barach, restauracjach, hotelach itp.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie