Skarg klientów na nieprawdziwe oznakowanie pochodzenia warzyw i owoców w sklepach sieci Biedronka było tak dużo, że UOKiK wziął pod lupę ziemniaki, jabłka, cebulę, kapustę i marchew. Okazało się, że w bardzo wielu przypadkach polskie ogórki okazywały się ukraińskimi, marchewki holenderskimi a np. kapusty francuskie. Szef UOKiK tak tego nie zostawi. Tomasz Chróstny postanowił spółce Jeronimo Martins Polska zarzut stosowania praktyki naruszającej zbiorowe interesy konsumentów poprzez wprowadzanie ich w błąd co do kraju pochodzenia owoców i warzyw.
Biedronka zareagowała, o czym informuje PAP. W odpowiedzi na zarzutu UOKiK sieć zapewniła, że choć nie neguje ustaleń UOKiK, to jest jednak przekonana, że w jej sklepach działają odpowiednie procedury, dzięki którym prezentowane są właściwe kraje pochodzenia produktów, szczególnie ważne dla klientów w przypadku owoców i warzyw.
Czym tłumaczy błędne podpisy? W oświadczeniu spółka napisała, że "pewne sporadyczne i przejściowe błędy mogą się zdarzać, i to w obie strony - wskazując polski produkt jako zagraniczny i odwrotnie - ze względu na dużą rotację owoców i warzyw w naszych sklepach, wielokrotne dostawy w ciągu jednego dnia oraz skalę naszej działalności".
Siec przekonuje ponadto - po lekturze niedawnego raportu UOKiK - że w innych sieciach handlowych odsetek błędów jest wyższy.
"Z zaskoczeniem przyjęliśmy fakt, że dzisiejszy komunikat UOKiK dotyczy tylko Biedronki, która jest największym sprzedawcą polskich produktów w naszym kraju, osiągając poziom 93 proc. udziału produktów od polskich dostawców w całej rocznej sprzedaży" - napisano w oświadczeniu.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl