Ministerstwo Rozwoju przygotowało projekt mający wesprzeć polską branżę turystyczną. Wprowadza on tzw. bon turystyczny o wartości 1000 zł, który pracownicy będą mogli wykorzystać na wakacje w Polsce.
Pieniądze będzie można wydać na usługi noclegowe, jak również touroperatorów, tak aby włączyć w ofertę muzea, galerie czy przewodników. W ten sposób beneficjentami mieliby być wszyscy, którzy oferują atrakcje turystyczne.
W tym roku bon w większości sfinansuje budżet państwa, który bierze na siebie 90 proc. kosztów. Oznacza to, że pracodawcy zapłacą 100 zł, a państwo dołoży 900 zł.
- Tak jak w wielu zakładach pracy pracownicy dostają w okolicach świąt bony od swoich pracodawców, tak my w podobnej strukturze chcemy, żeby pracodawcy mogli taki bon zafundować swoim pracownikom. Nie będziemy sięgać do kieszeni pracodawców, bo ten rok nie jest rokiem na to, żeby zmuszać pracodawców do wzmożonych wydatków – zapowiedziała wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz w programie "Money. To się liczy".
Bon na wakacje. Nie wszyscy skorzystają z 1000+
Jednak z bonusu nie skorzystają wszyscy zatrudnieni. Będzie on przysługiwał osobom zarabiającym mniej niż przeciętne wynagrodzenie. Progiem więc będzie w tym roku kwota ok. 5200 zł brutto.
Drugim ograniczeniem jest forma zatrudnienia. Bon turystyczny będzie przysługiwał bowiem tylko pracownikom zatrudnionym na umowę o pracę.
Dlaczego tylko etatowcy, a pozostali pracownicy już nie? Zadaliśmy to pytanie odpowiedzialnemu za projekt wiceministrowi Andrzejowi Gutowi-Mostowemu. Jak się dowiedzieliśmy, powodem ograniczeń są kwestie finansowe.
- Ten projekt to już duże koszty dla budżetu państwa. Szacujemy, że w tym roku przeznaczymy na niego 7 mld zł – wyjaśnia w rozmowie z money.pl Gut-Mostowy. - Bardzo chcielibyśmy objąć nim więcej grup społecznych, ale zdajmy sobie sprawę, że to pociągnęłoby za sobą potężne wydatki, które uniemożliwiłyby jego realizację – tłumaczył.
Stąd też, jak podkreśla, konieczność pewnych ograniczeń. – Według naszych wyliczeń, przy tych założeniach, z bonu skorzystać będzie mogło i tak ponad 60 proc. pracowników – argumentował.
Udział państwa będzie się zmniejszał
Projekt ma zostać przedstawiony w środę na zwołanej w tym celu konferencji prasowej. Wciąż jeszcze czekają go konsultacje z Radą Dialogu Społecznego oraz przedstawicielami branży turystycznej.
Rozwiązania te, według przewidywań minister Emilewicz, mogłyby wejść w życie w połowie roku. Na pierwszym etapie obowiązywania nowych przepisów, na wykorzystanie bonu pracownik miałby 2 lata.
Jak zakłada rząd, udział państwa w finansowaniu bonu turystycznego w kolejnych latach będzie się zmniejszał. Docelowo ma on być finansowy przez pracodawcę, podobnie jak inne bony okolicznościowe. – Chcemy do takiego modelu doprowadzić. Pracodawcy oczywiście będą odliczali od podstawy opodatkowania tego typu wydatki – zaznaczyła w rozmowie z money.pl minister Emilewicz.
- Projekt zakłada elastyczność w formie i finansowaniu, ponieważ w kolejnych latach polityka gospodarcza może mieć inne priorytety – dodał wiceminister Gut-Mostowy.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl