Popularność fotowoltaiki rośnie na całym świecie. Energia ze słońca przynosi także duże oszczędności. Jednak w związku z rosnącą liczbą nowych instalacji, rośnie też ryzyko ich pożarów. Powód? Często zajmują się tym firmy bez doświadczenia.
Na świecie temat stał się głośny m.in. dwa lata temu, gdy sieć supermarketów Walmart oskarżyła Teslę o wadliwe wykonanie fotowoltaiki na dachach sklepów sieci. Przedsiębiorstwo wniosło pozew przeciwko Tesli po serii pożarów. Sieć domagała się odszkodowania i usunięcia instalacji fotowoltaicznych z dachów sklepów. Ostatecznie wycofała jednak pozew, bo firmy doszły do porozumienia.
W Polsce również coraz częściej dochodzi do pożarów fotowoltaiki. Trzy lata temu zapalił się dach urzędu miasta w Raciborzu. Strażacy ustalili, że przyczyną pożaru było zaprószenie ognia podczas montażu paneli fotowoltaicznych.
Z kolei w czerwcu 2021 r. w wielkim pożarze w Nowej Białej w Małopolsce spłonęło lub zostało uszkodzonych 25 domów i 50 obiektów gospodarczych. W tym wypadku również przyczyną pożaru było zapalenie się instalacji fotowoltaicznej na dachu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pożary fotowoltaiki – wciąż nie ma dokładnych szacunków
Jak pożary fotowoltaiki wyglądają na tle statystyk? Według danych Komendy Głównej Straży Pożarnej, w ubiegłym roku Polsce doszło średnio do ponad 33 tys. pożarów, w których zginęło blisko 516 osób. Zdaniem ekspertów pożar instalacji w tej liczbie stanowi niewielki odsetek. Eksperci mówią jednak, że trudno o dokładne szacunki, bo często jest problem z ustaleniem głównej przyczyny pożaru.
Na świecie domy z fotowoltaiką są specjalnie oznakowane
Jak w praktyce wygląda gaszenie takiego pożaru? Dariusz Surmacz, rzecznik prasowy Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach tłumaczy, że niezbędne jest do tego odpowiednie przeszkolenie.
- Zdarzyło się kiedyś, że gdy skończyłem szkolenie dla strażaków o zasadach gaszenia fotowoltaiki, dwie godziny później dostaliśmy zgłoszenie i pojechaliśmy gasić taki pożar. Okazało się, że przyczyną pojawienia się ognia była właśnie instalacja fotowoltaiczna. Doszło do powstania tzw. łuku elektrycznego, co spowodowało zapalenie się budynku – mówi.
Nasz rozmówca jednocześnie przyznaje, że informacja o tym, że pali się budynek z fotowoltaiką na dachu, dociera do strażaków często zbyt późno, zazwyczaj w momencie, gdy już jadą do pożaru. – Dlatego najważniejszą rzeczą, na którą zwracam uwagę strażakom, którzy jadą gasić pożar, jest odpowiednie rozpoznanie – twierdzi.
Według niego dużym ułatwieniem dla strażaków jest odpowiednie oznakowanie domu, w którym znajduje się instalacja fotowoltaiczna.
– W Europie Zachodniej czy w USA firmy fotowoltaiczne stosują już odpowiednie oznakowanie. Budynki są wyposażone w specjalne naklejki informujące o tym, że budynek wyposażony jest w alternatywne źródło zasilania. W Polsce takie tabliczki montują już niektóre firmy fotowoltaiczne w Małopolsce, np. w Suchej Beskidzkiej – informuje.
Jego zdaniem takie oznakowanie może być umieszczone na płocie budynku, który ma instalację fotowoltaiczną lub w miejscu przyłącza instalacji przy głównej rozdzielni prądu w budynku, ewentualnie przy liczniku.
Wydajność fotowoltaiki latem nie zawsze jest większa
Okazuje się, że duże znaczenie dla bezpieczeństwa ma fakt, gdzie fotowoltaika się znajduje, czy jest umieszczona na dachu domu lub budynku gospodarczego, czy np. na gruncie. – Fotowoltaika na gruncie, jest nie tylko oddalona od budynku, ale także lepiej wentylowana, w rezultacie mniej się nagrzewa i może efektywniej pracować – wyjaśnia Dariusz Surmacz.
Jego zdaniem w przypadku fotowoltaiki umieszczonej na dachu, dużo częściej dochodzi do jej przegrzania.
- Wielu osobom, które mają fotowoltaikę, wydaje się, że w miesiącach letnich jej efektywność jest największa. Nic bardziej mylnego. W momencie, gdy na zewnątrz są wysokie temperatury, to instalacja się zbyt mocno nagrzewa. W tym momencie falownik (urządzenie, które zamienia prąd stały, będący źródłem zasilania, w prąd przemienny - przyp. red.) dostaje informację, że coś niewłaściwego dzieje się z instalacją i odłącza system, aby nie doszło do pożaru. Wówczas dziwimy się – przecież jest taki słoneczny dzień, a nasza instalacja wcale dużo nie wyprodukowała – mówi.
Jakie najczęściej błędy popełniają instalatorzy?
Niestety, według strażaka w ostatnim czasie montażem fotowoltaiki zajęło się wiele firm, bez odpowiedniego doświadczenia. W rezultacie jakość montażu takiej instalacji pozostawia wiele do życzenia. Często tzw. wtyczki, czyli złącza modułów są niedopasowanie albo pochodzą od różnych producentów – i w efekcie może dojść do zapalenia się takiej instalacji.
- Głównym powodem pożaru jest często zły montaż, zastosowanie nieodpowiedniego okablowania i nieodpowiednich złączek lub złej jakości – wyjaśnia nasz rozmówca. Zagrożeniem dla instalacji fotowoltaicznej może być także pożar, który - jeśli pojawi się w dowolnym miejscu w domu – może doprowadzić do uszkodzenia okablowania instalacji. Wówczas napięcie może pojawić się na metalowych konstrukcjach domu, na dachu i rynnach.
Co robić, jeśli dojdzie do pożaru?
- Postępujmy wówczas jak w standardowym pożarze. Zanim przyjedzie straż pożarna, powinniśmy wyłączyć główny wyłącznik prądu w domu. W następnej kolejności musimy odłączyć prąd od instalacji fotowoltaicznej. - mówi nasz rozmówca.
Jednak podczas gaszenia pożaru fotowoltaiki, samo wyłączenie prądu nie wystarczy. Dlaczego?
- Nawet, jeśli prąd zostanie wyłączony – to panele fotowoltaiczne cały czas są pod napięciem, co stanowi zagrożenie nie tylko dla strażaków. Dlatego schemat okablowania instalacji powinien być dokładnie opisany – wówczas wiadomo, gdzie występuje napięcie, pomimo wyłączenia prądu. W niektórych domach, schematy okablowania są np. naklejone przy tablicy rozdzielczej prądu, co ułatwia strażakom pracę – mówi ekspert.
Jak gasi się pożar fotowoltaiki?
Do gaszenia pożaru fotowoltaiki najlepiej sprawdza się gaśnica proszkowa – przy jej użyciu trzeba jednak zachować odpowiedni dystans jednego metra. W przypadku gaszenia takiego pożaru strumieniem wody, bezpieczny dystans dla strażaków wynosi co najmniej pięć metrów.
- Prawo do tego nie obliguje, ale moim zdaniem właściciele domów, w których jest instalacja fotowoltaiczna, powinni mieć gaśnicę proszkową w domu, najlepiej 4 kg, zlokalizowaną w dostępnym miejscu.
Czy można ją użyć samemu przed przyjazdem straży? - Jeżeli pożar jest niewielki, np. zapalił się tylko falownik, wówczas można podjąć próbę gaszenia, oczywiście po odłączeniu prądu, ale z zachowaniem bezpiecznej odległości jednego metra. Jednocześnie trzeba mieć świadomość, że panele produkują cały czas prąd, co jest dla nas zagrożeniem.
Tymczasem na świecie stosowana jest już tzw. gaśnica PV Stop. Wykorzystuje się ją już np. w Australii. Znajduje się w niej specjalny płyn, który tworzy na panelach warstwę nieprzepuszczalną dla promieni słonecznych, tym samym panele nie mogą już wytworzyć napięcia. Substancja po jakimś czasie zastyga i można ją odkleić. - W Polsce jest już firma która ją oferuje. Jej koszt wynosi średnio od 2,5 tys. do 3 tys. zł – mówi Dariusz Surmacz.
Ubezpieczyciel zażąda od nas odpowiednich dokumentów
Nasz rozmówca dodaje, że każda instalacja fotowoltaiczna, podobnie jak domowe instalacje elektryczne powinna być sprawdzana co pięć lat. Nie wszyscy zdają sobie jednak z tego sprawę.
- Często właściciel dowiaduje się o tym dopiero wtedy, gdy stara się o odszkodowanie po pożarze. Ubezpieczyciel zazwyczaj żąda pokazania dokumentów, świadczących o tym, że nasza instalacja była sprawdzana. Jeżeli tego nie mamy, wówczas możemy nie dostać odszkodowania – wyjaśnia ekspert.
O czym jeszcze warto pamiętać? Okazuje się, że instalowanie fotowoltaiki o mocy większej niż 6,5 kW, wymaga zgodnie z prawem budowlanym uzgodnienia projektu tych urządzeń z rzeczoznawcą ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych, konieczne jest także zawiadomienie Państwowej Straży Pożarnej.
- W instalacjach do 6,5 kW rzeczywiście nie ma potrzeby uzgadniania z rzeczoznawcą ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych. Jeśli mamy do czynienia z instalacją powyżej tej wartości, jej projekt instalacji musi być wówczas uzgodniony z rzeczoznawcą – mówi nasz rozmówca.
Dariusz Surmacz tłumaczy nam, że zgłoszenie do straży pożarnej ma głównie cel statystyczny – taka informacja może mieć także znaczenie zwłaszcza podczas zgłoszenia informacji o pożarze, strażacy wiedzą wówczas, że budynek posiada instalację fotowoltaiczną.
Co jeszcze warto wiedzieć?
Warto pamiętać, że każda instalacja fotowoltaiczna powinna mieć odpowiednie uziemienie. - W kwestii naszego bezpieczeństwa w trakcie burzy, jakość montażu paneli jest w tym wypadku bardzo ważna. Jeżeli są niewłaściwie zamontowane, np. krawędzie paneli wystają poza dach, wówczas piorun może w taką instalację uderzyć – mówi nasz rozmówca.
Kolejny problem to mikropęknięcia paneli. Ich efektem może być korozja ogniw i obwodów elektrycznych, co powoduje spadek ich wydajności, ale także stwarza ryzyko zapalenia się instalacji.
Zagrożeniem są także tzw. hotspoty. To punkty na panelach o podwyższonej temperaturze. Z tego powodu może dojść m.in. do pęknięcia paneli, co może spowodować pożar instalacji. Odpowiedni montaż oraz serwis minimalizują to ryzyko.
– Warto mieć świadomość, że jeżeli instalacja fotowoltaiczna jest wykonana prawidłowo oraz kontrolowana i sprawdzana, to nie mamy się, czego obawiać – podsumowuje Dariusz Surmacz.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl