Reuters w swoim reportażu opisał sytuację na wschodzie kraju. Powołał się na sytuację jednej z kopalń w obwodzie dniepropietrowskim. Straciła ona ponad tysiąc pracowników płci męskiej, gdyż wyruszyli oni walczyć z Rosjanami.
Kobiety w Ukrainie łapią za kilofy
Aby sobie poradzić z niedoborami kadrowymi, zarządca zatrudnił ponad 100 kobiet. Agencja nie podała miejscowości, gdzie znajduje się kopalnia. Wytłumaczyła to względami bezpieczeństwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Reuters opisał też historię jednej z kobiet pracujących w kopalni. 22-letnia Krystyna zdecydowała się podjąć ten zawód, gdyż – jak twierdzi – bo wybuchu pełnoskalowej wojny nie było innych posad. Od pięciu miesięcy pracuje jako technik 470 m pod ziemią. Obsługuje kolejki elektryczne transportujące robotników na przodek.
Jak sama oceniła, praca ta jest ciekawa, ale trudna, a to m.in. dlatego, że pokrywy akumulatorów są ciężkie. Uważa też, że otrzymuje za nią dobre wynagrodzenie.
Przez wojnę w kopalniach pracują Ukrainki
Koncern DTEK, który jest właścicielem opisywanej, jak i innych kopalń, szacuje, że zatrudnione jest 400 kobiet w różnych placówkach. Wykonują one pod ziemią tylko pracę, która nie wymaga dużej siły fizycznej.
Agencja podkreśla, że ukraiński przemysł węglowy, niegdyś jeden z największych w Europie, od rozpadu Związku Sowieckiego chyli się ku upadkowi. Wszystko przez fakt, że przestał istnieć centralnie sterowany rynek wewnętrzny, który zaopatrywały ukraińskie kopalnie.
Ponadto w 2014 r. prorosyjscy separatyści zajęli wiele węglowych rejonów wschodniej Ukrainy. Już po rozpoczęciu pełnoskalowej napaści w zeszłym roku Rosja przejęła kolejne kopalnie.