Gróbarczyk, który we wtorek gościł w Stoczni Gdańskiej, przyznał, że nici ze stworzenia własnego projektu nowego promu.
- W związku z tym, że sztywne umowy, które zostały zwarte pomiędzy portami Świnoujście i szwedzkim Ystad, zobowiązują nas do wprowadzenia już w 2021/2022 r. jednostki znacznie większej niż te, które znajdują się obecnie w gestii armatorów, zdecydowaliśmy się uruchomić drugie rozwiązanie, które w zasadzie jest już gotowe: zakup gotowego projektu - stwierdził Gróbarczyk.
Jak wyjaśnił minister, już na początku roku rząd stwierdził, że prace nad własnym projektem nie idą do przodu. Dodał, że chodzi w sumie o cztery jednostki o długości 235 metrów każda.
Przypomnijmy, stępkę pod polski prom podłożył Mateusz Morawiecki w czerwcu 2017 roku - wtedy jeszcze jako wicepremier. W lipcu 2018 r. poinformowano, że proces projektowania promu uległ wydłużeniu przez wprowadzenie do niego istotnych zmian.
Jak pisaliśmy w marcu tego roku, plac budowy promu wyglądał wówczas dokładnie tak, jak na zdjęciach z połowy 2017 r. Wyglądało więc na to, że prace nad promem nie ruszyły się ani o krok.
Pracownicy stoczni cytowali wtedy ministra Gróbarczyka i zapewniali, że terminy są realne. Eksperci mówili jednak wprost: nie ma na to szans. Wskazywali, że nie poradzi sobie z tym ani stocznia Gryfia, która początkowo podjęła się budowy promu, ani tym bardziej Stocznia Szczecińska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl