"Spotkałem się z faktem, że przy nieprawidłowościach związanych z tranzytem bądź importem z Ukrainy służby były całkowicie zdezorientowane i nie miały szczegółowo rozdzielonych kompetencji w sytuacjach nagłych. Zero automatyzmów, zero schematów" - napisał wiceminister Kołodziejczak.
"Rozumiem wkurzenie rolników, ale dziwi fakt mocnego 'pobudzenia' niektórych związków, które do tej pory nie widziały problemów, a wręcz broniły złych decyzji rządu Morawieckiego. Dzisiejsza trudna sytuacja związana z handlem z Ukrainą i Zielonym Ładem to pokłosie bardzo złych decyzji kolejnych ministrów PiS. Cały ten PiS-owski bałagan zostanie posprzątany" - zapowiedział. "Póki co z naszej strony mało gadania, a dużo pracy. Pierwsze znaczne efekty już są widoczne" - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ostatnią środę Kołodziejczak podał też w serwisie X, że dotarła do niego "informacja o podejrzeniu przywiezienia do Polski z Ukrainy śruty kukurydzianej, która pomimo objęcia zakazem rzekomo jest rozładowywana na terenie naszego państwa". "Jeśli informacja okaże się prawdą to osoby uczestniczących w przestępstwie poniosą dotkliwe konsekwencje" - zapowiedział.
"Premier powiedział jasno"
W rozmowie z money.pl wiceminister tłumaczył, że sprawę badają wszystkie powołane do tego służby i inspekcje. W poprzednią sobotę w MSWiA na polecenie Donalda Tuska doszło do spotkania specjalnego zespołu, w skład którego wchodzą przedstawiciele ministerstwa rolnictwa, wojewodowie lubelski i podkarpacki i podległe im służby, a także m.in. Urząd Celny, Krajowa Administracja Skarbowa i policja. W trakcie spotkania zapadła decyzja, że wszystkie zgłoszenia, które dotrą do służb, będą sprawdzane.
- Premier powiedział jasno: "chcę wiedzieć o wszystkim, co dzieje się na granicy". Dlatego ruszamy z rutynowymi kontrolami po każdym sygnale w sprawie potencjalnych nieprawidłowości. Poprzedni rząd przez niemal dwa lata nie wypracował tych automatyzmów, ale teraz się to zmienia – mówił wiceminister.
Jak tłumaczył, sprawa, o której napisał w serwisie X, dotyczy transportu produktu, wwiezionego do Polski jako śruta słonecznikowa. Import tej śruty do naszego kraju nie jest zakazany. Nie jest jednak wykluczone, że wbrew zapisom w dokumentach, tak naprawdę jest to zakazana śruta kukurydziana.
- Mamy też informacje, że może dochodzić do procederu, w którym ciężarówki z zakazanymi w Polsce produktami rolnymi z Ukrainy jadą tranzytem na Litwę i stamtąd wracają do Polski z produktem rzekomo europejskim. Wytropimy to i będziemy srogo karać. Ci, którzy oszukują, już mogą się bać – zadeklarował.