Polacy, którzy kupili mieszkania/domy w okolicach 2010 roku, teraz mogą być zadowoleni. Ich nieruchomość jest warta średnio o blisko 30 proc. więcej - wynika z najnowszych danych Eurostatu.
Gorzej z tymi, którzy nie mogli sobie pozwolić na taki zakup wcześniej i dopiero teraz jest ich stać na mieszkanie. Stawki są dużo wyższe.
Czytaj więcej: Epidemia zmienia nawyki. Coraz więcej Polaków wysyła kuriera po jedzenie i zakupy. Przyszłością dark stores
Nie ma jednak co narzekać na przesadną drożyznę w Polsce, bo w przypadku nieruchomości podobnie jest w całej Europie. W skali dekady wzrost cen jest minimalnie większy niż średnia dla całej Unii Europejskiej. Jest wiele krajów, gdzie podwyżki były znacznie większe.
Na infografice skala wzrostu cen nieruchomości zaznaczona jest różowym kolorem. Wyraźnie widać, że ponad 3-krotnie większy skok zanotowała Estonia. Ponad 60 proc. , czyli dwa razy mocniej niż w Polsce, wzrosły ceny w Luksemburgu, na Łotwie, w Austrii, na Węgrzech czy Litwie.
Co ważne, listę tych krajów uzupełniają dwa duże i bardziej rozwinięte od Polski państwa, czyli Niemcy i Szwecja. Jeszcze większą drożyznę notują też nasi sąsiedzi z Czech czy Słowacji.
Oczywiście są też przykłady Chorwacji, Francji czy Rumunii, gdzie te podwyżki były mniejsze. A także Cypru, Hiszpanii, Włoch i Grecji, gdzie jest nawet taniej niż w 2010 roku.
Biorąc pod uwagę średnią dla UE, widać szczególne przyspieszenie wzrostu cen w ostatnich kilku latach. Jest ono zdecydowanie większe niż w przypadku cen najmu, które bardzo stabilnie z roku na rok zwiększają się w podobnym tempie.
W przypadku skali wzrostu cen najmu różnica między Polską i resztą UE jest już znacząca. Dynamika okazuje się u nas blisko dwa razy wyższa.
I choć tu także daleko nam do Estonii czy Litwy, jesteśmy wyraźnie wyżej w rankingu krajów z największym wzrostem stawek. W ciągu dekady można mówić o podwyżkach przekraczających 30 proc.