Eurostat opublikował dane na temat cen mieszkań w Europie. Opracowanie dotyczy drugiego kwartału 2019 roku. Ze statystyk wynika, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy w Polsce wzrosły one przeciętnie o 8 proc. To dwukrotnie szybszy wzrost niż średnia w UE.
- Warto jednak dodać, że u nas sytuacja jest zbliżona do tego co dzieje się u naszych południowych sąsiadów Czechów i Słowaków. Największe wzrosty o 14 proc. odnotowano natomiast na Węgrzech - komentuje dane Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.
Ekspert zwraca uwagę, że szczególnie w ostatnich 12 miesiącach widoczny był skokowy wzrost cen - dwukrotnie wyższy niż w UE. Z kolei w dłuższej perspektywie czasu wypadamy już podobnie jak unijne średniaki. Najniższy poziom cen mieszkań mieliśmy w 2013 roku i od tego czasu ceny wzrosły o 24 proc., a średnio w UE o 25 proc.
Dla osób kupujących mieszkania to niewielkie pocieszenie. Oznacza to bowiem, że mieszkanie, które w 2013 roku chodziło po np. 300 tys. zł, dziś kosztuje około 372 tys. zł. A to tylko średnia, bo są miasta, w których podwyżki cen są znacznie większe.
- W rezultacie trzeba zgromadzić większy wkład własny i zaciągnąć wyższy kredyt. Pocieszające jest jedynie to, że tym czasie w podobnym stopniu do cen mieszkań wzrosły nasze wynagrodzenia - zauważa Sadowski.
Chętni na zakup mieszkania zadają sobie pytanie - kiedy ceny zaczną spadać? Na razie nie widać oznak zmiany dotychczasowego trendu.
- Obecnie na rynku nieruchomości nie widać sygnałów spowolnienia. Najnowsze dane BIK pokazują, że Polacy wciąż masowo wnioskują o kredyty hipoteczne. Rośnie zarówno liczba jak i łączna wartość nowo udzielanych kredytów. Z drugiej jednak strony w ostatnim czasie pojawia się coraz więcej informacji sugerujących, że w przyszłym roku i kolejnych latach nasza gospodarka spowolni. To może przełożyć się na spadek popytu na mieszkania - ocenia Jarosław Sadowski.
Dodaje, że także demografia będzie w kolejnych latach ograniczać popyt. Tym samym wzrosty kiedyś się więc skończą, choć trudno powiedzieć dokładnie kiedy.
Niestety, nawet odwrócenie trendu nie wywoła gwałtownych przecen. Ekspert Expandera tłumaczy, że problem polega m. in. na tym, że budowlańcy dziś zarabiają zdecydowanie więcej niż w 2013 roku i nie zgodzą się na powrót do tamtych poziomów.
- Także sprzedający mieszkania już przyzwyczaili się do myśli o cenie jaką mogą uzyskać i bardzo trudno będzie im zaakceptować niższy poziom. Ceny mieszkań potrafią bardzo szybko rosnąć, ale spadki są zwykle powolne i rozłożone w czasie. Wyjątkiem są poważne kryzysy, ale tych mam nadzieję unikniemy - komentuje Sadowski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl