Takie są wnioski raportu "UBS Global Real Estate Bubble Index", który bada rynki nieruchomości 25 czołowych miast świata, w tym Warszawy. Zdaniem autorów badania europejskie rynki mieszkaniowe są nadal "gorące". Sześć europejskich miast z dziewięciu badanych metropolii znajduje się w strefie ryzyka wystąpienia tzw. cenowej bańki.
Wśród miast w których takie ryzyko jest największe znajdują się Sztokholm i Moskwa. To zagrożenie nie dotyczy jednak żadnego z amerykańskich miast.
Według autorów badania gospodarstwa domowe muszą pożyczać coraz większe kwoty, aby nadążyć za wysokimi cenami nieruchomości. Z tego powodu rośnie także liczba niespłaconych kredytów hipotecznych.
Analizując ceny nieruchomości w Warszawie autorzy raportu zauważyli, że ceny w stolicy wzrosły podlegały w ostatnim czasie dużym wahaniom. Wzrosły ponad dwukrotnie od 2004 do 2007 roku. Następnie spadły o 35 proc. w latach 2008-2013, ale od tego czasu wciąż rosną.
Mniejszy popyt na lokale w centrach miast
Według autorów badania UBS popyt na mieszkania napędza wzrost gospodarczy, dzięki któremu rosną także dochody gospodarstw domowych.
Z badania wynika także, że w momencie, gdy praca zdalna staje się standardem, popyt na mieszkania w centralnych lokalizacjach miasta znacznie się zmniejszył, a czynsze spadły o ponad 10 proc.
Prezes PKO BP złożył rezygnację. Co na to giełda?
Zdaniem autorów raportu dostępność kredytów hipotecznych i stopniowy wzrost podaży przyczynią się do dalszego wzrostu cen. Wpływ na ograniczoną dostępność mieszkań mogą mieć jednak napięcia polityczne z Unią Europejską i USA, które stanowią ryzyko gospodarcze, co może być p głównym problemem w najbliższych latach - oceniają autorzy badania.