"Ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych zostały (do limitów zużycia) zamrożone do końca czerwca 2024 roku na poziomie 412 zł/MWh. Pełne uwolnienie cen od lipca do poziomu zgodnego z zatwierdzoną przez URE w grudniu ubiegłego roku taryfą (739 zł) oznaczałoby wzrost rachunków o około 65 proc. (z uwzględnieniem kosztów dystrybucji i podatków)" - wskazano w comiesięcznym raporcie "Rynek energii: Przegląd sytuacji (Marzec 2024)" autorstwa ekspertów banku BNP Paribas. Treść raportu przytacza ISBnews.
Ceny prądu w górę
"Pojawiające się w przestrzeni publicznej informacje sugerują jednak, że ostateczna podwyżka będzie istotnie mniejsza. Z wypowiedzi ministry klimatu Pauliny Henning-Kloski wnioskujemy, że może ona wynieść około 15-25 proc., co biorąc pod uwagę około 4 proc. udział energii elektrycznej w koszyku CPI, podniosłoby inflację o 0,6-1 pkt proc. w drugiej połowie bieżącego roku" - dodano.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ocenie ekspertów BNP Paribas, ograniczenie wzrostu cen nie przyjmie formy ustawowego mrożenia, lecz może zostanie osiągnięte poprzez aktualizację taryfy.
Oceniając sytuację rynkową, uważamy, że nowa stawka za sprzedaż prądu (należy wziąć pod uwagę, że sprzedawcy prądu kupowali energię z wyprzedzeniem, kiedy notowania na rynku były wyraźnie wyższe) może zostać ustalona na poziomie 470-520 zł/MWh. Ministerstwo Klimatu zapowiedziało także wprowadzenie tzw. bonu energetycznego, który ma złagodzić wpływ podwyżek na gorzej sytuowane osoby (około 4 mln gosp. domowych) - podkreślono w analizie.
Analitycy wskazali również na europejskie ceny energii elektrycznej. Te od początku roku obniżyły się. Spadki dotyczyły również Polski. "Szacują oni, że cena około 400-450 zł/MWh może być postrzegana jako pewien fundamentalny punkt odniesienia dla krajowego rynku hurtowego. Jednocześnie rosnąca moc przyłączonych do sieci odnawialnych źródeł energii zwiększa zmienność cen zwłaszcza na rynku spot" - pisze ISBnews.