O spodziewanym ogłoszeniu cięć amerykański prezydent powiedział najpierw w telewizji CNBC, a później na Twitterze. Jak poinformował, rozmawiał w tej sprawie z saudyjskim księciem koronnym Muhammadem ibn Salmanem, który z kolei rozmawiał z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
Cięcia w produkcji mają według Trumpa wynieść 10-15 mln baryłek. W swoim tweecie amerykański prezydent określił to jako świetną wiadomość dla przemysłu naftowego.
Wojna cenowa, którą w marcu rozpoczęły Rosja i Arabia Saudyjska, doprowadziła do mocnych zniżek cen ropy. Był to skutek braku porozumienia na marcowym szczycie OPEC+, który obradował nad dalszym utrzymaniem reżimu produkcji. Rosja nie zgodziła się dokonać dalszych gwałtownych cięć wydobycia surowca, co proponował kartel w celu ustabilizowania rynków ropy naftowej dotkniętych obawami o globalne rozprzestrzenianie się koronawirusa.
Tylko 9 marca, na krótko po zerwaniu rozmów między Rosją a Arabią Saudyjską, cena ropy naftowej typu Brent spadła o 13,29 dol., czyli o 29 proc. Od tego czasu ceny idą konsekwentnie w dół. A to przekłada się na to, co widzimy na dystrybutorach.
Jak pisaliśmy w środę, ropa naftowa na światowych giełdach jest wyceniana najniżej od kilkunastu lat. Baryłka surowca w Nowym Jorku kosztowała zaledwie 20 dolarów, a jeszcze na początku tego roku była wyceniana trzykrotnie wyżej. To oznacza przecenę o prawie 70 proc. Od wielu lat nie było tak silnych spadków na ropie w tak krótkim czasie.
To dla Władimira Putina duży problem Spadki cen ropy zachwieją rosyjskim budżetem. Miał się równoważyć przy 40 dolarach za baryłkę, a rosyjska ropa jest już o ponad połowę tańsza. Może przez to zabraknąć pieniędzy na obiecane bilionowe programy socjalne.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl