Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Grzegorz Siemionczyk
Grzegorz Siemionczyk
|
aktualizacja

Cła na auta elektryczne z Chin są w polskim interesie? Tak odpowiadają ekonomiści

44
Podziel się:

Polska była wśród 10 państw UE, które poparły wprowadzenie dodatkowych ceł na chińskie auta elektryczne. Brak europejskiego konsensusu w tej sprawie prowokuje pytanie, czy na pewno taka decyzja się nam opłaca. Ankietowani przez money.pl ekonomiści w większości sądzą, że tak.

Cła na auta elektryczne z Chin są w polskim interesie? Tak odpowiadają ekonomiści
Chińskie samochody zalewają europejski rynek (GETTY, NurPhoto)

Dodatkowe cła na importowane do Unii Europejskiej samochody z Chin, dodawane do dotychczasowej opłaty na poziomie 10 proc., obowiązują od środy. Wynoszą od 7,8 do 35,3 proc. w zależności od tego, w jakim stopniu dany producent był subsydiowany przez chińskie władze i czy współpracował z Komisją Europejską w dochodzeniu.

Decyzja, aby chronić europejskich producentów aut przed nieuczciwą konkurencją z Chin, zapadła na początku października. Sprawa jednak mocno podzieliła państwa członkowskie UE. Wprowadzenie dodatkowych ceł poparło zaledwie 10 spośród 27 krajów UE, w tym Polska. Przeciwko było pięć państw, ale aż 12 wstrzymało się od głosu. W gronie krytyków tego pomysłu były Niemcy i państwa, które są ważnymi poddostawcami niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego: Czechy, Słowacja i Węgry.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Greenpact - relacja 2 dzień

Chiny zaczną inwestować w Europie? To wątpliwe.

Dlaczego Polska opowiedziała się za podwyższeniem ceł na chińskie e-auta? Właściwie nie wiadomo. Być może polski rząd obawiał się, że chińskie auta podkopią produkcję samochodów w Europie, co uderzyłoby w polski przemysł motoryzacyjny: montownie aut oraz dostawców podzespołów. Ale inne kraje regionu, które są jeszcze mocniej włączone w łańcuchy dostaw niemieckiej i francuskiej motoryzacji, podjęły inną decyzję. Może więc Polska chciała ułatwić start produkcji Izery, polskiego samochodu elektrycznego? Ostatnie plany rządu zakładały, że w ten projekt zaangażowany może być producent z Państwa Środka. Dodatkowe cła na chińskie auta mogłyby skłonić tamtejsze firmy motoryzacyjne do inwestycji w fabryki w Europie. Z tym, że w ramach działań odwetowych Chiny mogłyby takie inwestycje blokować - i są już pierwsze sygnały, że będą tak robiły.

Takie wątpliwości sprawiły, że część komentatorów uznała, że decyzja polskiego rządu była po prostu nieprzemyślana. "Ostry podział głosów w Unii na temat karnych cen na chińskie auta sygnalizuje jakiś problem. Jaki? Czyżby był to problem ze strategicznym myśleniem? Jak dobrze, że nasz rząd go nie ma. Zero wahań przy głosowaniu. Zero zainteresowania głosem konsumentów. Tylko narodowy interes lub zasady. No, bo raczej nie jedno i drugie naraz. Za to my mamy w nagrodę drogie importowane elektryki i widmową Izerę" – pisał na LinkedIn Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Czy popierając podwyższenie ceł na chińskie e-samochody Polska postąpiła zgodnie z własnym interesem? Czy bilans korzyści i kosztów tej decyzji będzie dla polskiej gospodarki dodatni? To temat przewodni trzeciej edycji projektu #RingEkonomiczny money.pl. Do "bitwy na argumenty" zaprosiliśmy Piotra Araka, głównego ekonomistę VeloBanku i wykładowcę na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz Andrzeja Robaszewskiego, dyrektora naukowego ds. polityki fiskalnej i zrównoważonego rozwoju w think-tanku CASE. Każdy z ekspertów napisze dla money.pl dwa artykuły: w pierwszych zaprezentują swoje stanowiska, w drugich wzajemnie odniosą się do swoich tez.

Ekonomiści popierają protekcjonizm? "To zależy".

Punktem wyjścia do debaty była ankieta, w której udział wzięło 50 ekonomistów z uczelni, ośrodków badawczych oraz instytucji finansowych. Do oceny przedstawiliśmy im następujące twierdzenie: "Polska gospodarka więcej zyska niż straci na ostrej podwyżce unijnych ceł na import chińskich aut elektrycznych". Zgodziło się z nim 54 proc. uczestników sondy, a przeciwnego zdania było 26 proc.

To zaskakujące wyniki. Ekonomiści na ogół zgadzają się co do tego, że wolny handel przynosi gospodarkom korzyści. To zresztą jedna z nielicznych kwestii, które w ekonomii nie budzą większych kontrowersji. Ale w tym przypadku większość ekspertów zdaje się wspierać protekcjonistyczne rozwiązania.

- Ogólnie jestem wielkim zwolennikiem wolnego handlu, ale chiński rząd nie uprawia wolnego handlu i po prostu trzeba się przed tym bronić. Wymiana handlowa z Chinami nie jest uczciwa, bo Pekin dokłada zbyt dużo subsydiów dla swoich firm – tłumaczy dr hab. Łukasz Goczek, profesor na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW.

Jak dodaje, ograniczenie importu samochodów z Chin powinno sprzyjać inwestycjom w produkcję komponentów do samochodów elektrycznych w Europie, w tym w Polsce. - Polska już teraz jest jednym z większych producentów akumulatorów do pojazdów elektrycznych w Europie. Ochrona przed chińską konkurencją mogłaby przyciągnąć jeszcze więcej inwestycji zagranicznych, tworząc nowe miejsca pracy – przekonuje.

- Bilans zależy od uruchomienia Izery. Chińskie koncerny będą bardziej skłonne do inwestycji wewnątrz UE, co jest dobrą wiadomością dla tego projektu – dodaje prof. Paweł Strzelecki ze Szkoły Głównej Handlowej. – Z drugiej strony wiele polskich firm jest w sieciach dostaw koncernów niemieckich. Wojna celna z Chinami i większa ochrona rynku USA nie będą im służyć, ale cześć firm może też odnotować większe zainteresowanie firm z Zachodu, które będą dążyć do dalszej redukcji kosztów - zauważa.

Cła przybliżą start polskiego "elektryka"?

Nieco ponad połowa ankietowanych przez money.pl ekonomistów (54 proc.) uważa jednak, że bilans korzyści i kosztów z tytułu wyższych ceł na chińskie "elektryki" nie zależy od tego, czy Polsce uda się uruchomić produkcję Izery. Przeciwnego zdania jest 36 proc. ankietowanych.

Jakie są argumenty zwolenników tezy, że cła na chińskie auta nie są w naszym interesie? Część ekonomistów obawia się retorsji, które mogłyby uderzyć np. w polski przemysł mleczarski. Ale najczęściej ekonomiści wskazują, że ograniczenie importu samochodów elektrycznych z Chin sprawi, że za takie pojazdy polscy konsumenci będą musieli płacić więcej. Fakt, że konkurencja z Państwa Środka nie jest uczciwa, jest tu bez znaczenia.

- Dla krajowych producentów samochodów elektrycznych cła mogłyby być korzystne, jednak wciąż nie zmienia to faktu, że dla gospodarki lepiej byłoby, aby konsumenci mogli kupować tańsze dobra zagraniczne. Cła wspierają niektórych producentów krajowych, ale poprzez sztuczne podrożenie konkurencyjnych dóbr. Gdybyśmy wprowadzili wysokie cła na cytrusy, to chyba nikt by nie twierdził, że mogłoby to być korzystne dla Polski, nawet jeśli są podmioty uprawiające cytrusy w Polsce. Dlaczego konsumenci mają płacić więcej, skoro produkcja dóbr gdzieś indziej jest tańsza? – tłumaczy dr hab. Arkadiusz Sieroń, adiunkt w Instytucie Nauk Ekonomicznych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego.

- Jestem zwolennikiem wolnego handlu i międzynarodowego podziału pracy, dlatego propozycję ceł zaporowych na import aut elektrycznych z Chin traktuję sceptycznie. Wolny handel nie jest oczywiście celem samym w sobie - celem jest zwiększanie dobrobytu obywateli poprzez dostarczanie im produktów o coraz wyższej jakości i coraz niższych cenach – przekonuje dr Wojciech Paczos, wykładowca na Uniwersytecie w Cardiff, członek grupy eksperckiej "Dobrobyt na pokolenia".

- Czasami pojawiają się cele wyższe, jak bezpieczeństwo. Wtedy użycie ceł a nawet sankcji jest uzasadnione - na przykład w przypadku sankcji na rosyjską ropę. Innym uzasadnionym przypadkiem polityki celnej jest wspieranie konkurencji. Przykładem takiego cła jest border adjustment tax, nakładany w celu wyrównania obciążeń, jakie ponoszą rodzimi producenci w związku z polityką klimatyczną. Tutaj nie mam pewności, że zachodzi wyższa konieczność – dodaje dr Paczos, związany również z Polską Akademią Nauk.

Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(44)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Jaroslaw O.
3 tyg. temu
Jacy ekonomiści ?pokroju Petru?niektórych bzdur wypowiadanych przez pseudo ekonomistów nie idzie sluchac
Marek P.
3 tyg. temu
Upadek Orlenu stal sie faktem, co nawet napisali w lewicowej Rzepce. a czym my sie zajmujemy? Elektrykami. Kabaret.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
HydraCorpoEco...
3 tyg. temu
Cła i bariery handlowe nie są w interesie konsumentów. Są w interesie korpohydry polityczno-urzędniczej która dostaje do ręki kolejne pieniądze aby psuć gospodarkę. A z biurowców motoryzacyjnych korpohydr menedżersko-biurowych zwolnić połowę etatowych i wszystkich na zdalnym i będzie się opłacało.
Smutny Romek.
3 tyg. temu
Gospodarka Polski, może zyska, może nie. Ale polscy konsumenci na pewno stracą dostęp do tanich aut z Chin.
polski pracow...
3 tyg. temu
Niemcy mają swoje fabryki samochodów w Chinach dlatego głosowały przeciwko cłom
NAJNOWSZE KOMENTARZE (44)
Dydek
2 tyg. temu
Cła i walka cłami z Chińczykami pogrąży Europe. Europa produkuje samochody które nie są już konkurencyjne technologicznie więc nie ma co płakać .Chciwość państwowych koncernów w Europie i idiotyczny poziom kosztów produkcji i cen samochodów stanowi bariera popytu wśród samych Europejczyków którzy przy innej polityce cenowej są w stanie wymienić i zutylizować około 50 milionów swoich starych samochodów. Ale co wtedy z utopijnym Zielonym Ładem?
Polak
2 tyg. temu
Nosz Panie to Czesi maja montownie . sami Niemcy przeciw ,a my polska za wprowadzeniem ceł to jakaś kpina żart ktoś nas wpuścił w kanał ale też JAKI . Brak inwestycji ze strony Chin odczujemy i to bardzo. Kto za to odpowiada pytam
zonq
2 tyg. temu
Polacy muszą zawsze stracić. Inni zyskują. Nie mam słów na takie działanie. Dziadami jasteśmy i dziadami będziemy. Dlaczego nie wydobywamy rudy metali z okolic Suwałk. Bo nie możemy być bogaci. I nie od nas to zależy. Ciekawe, ile tego złoża już sprzedano obcym ? Czekam na info.
Mak
2 tyg. temu
Poco Polska a właściwie Tusk ,tak poprostu poparł Niemcy.Tylko DZIESIĘĆ KRAJÓW POPARŁO .Węgrzy nie poparli to Chińczycy inwestują w na Węgrzech Orban potrafi myśleć. Proste 10 KRAJÓW poparcie a gdzie reszta.
JaZHajnołki
3 tyg. temu
Nasz polski interes nie ma tu nic do powiedzenia. Ważny jest interes Niemiec i pracowników niemieckich koncernów motoryzacyjnych.
...
Następna strona