W lipcu 2023 r. Najwyższa Izba Kontroli sporządziła raport dotyczący fuzji Orlenu z Lotosem po kontroli w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Dziennikarze TVN24 dotarli do nadal nieopublikowanego dokumentu.
Według NIK spółce Saudi Aramco zapłaciło o 7,2 mld zł mniej za część Lotosu, niż była ona warta.
Fuzja Orlen-Lotos. Co może grozić Danielowi Obajtkowi?
Artykuł 296 Kodeksu karnego mówi, że osoba, która zarządza spółką i wyrządziła jej znaczną szkodę majątkową, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. 1 października ubiegłego roku z inicjatywy Ministerstwa Sprawiedliwości, kierowanego wówczas przez Zbigniewa Ziobrę, przepisy zaostrzono. W przypadku mienia wielkiej wartości wymiar kary może wzrosnąć do 25 lat.
Przewiduje to art. 306b Kk, zgodnie z którym za decyzję gospodarczą, która przyniesie spółce stratę powyżej 5 mln zł, członek zarządu może trafić do więzienia na okres do 20 lat, a powyżej 10 mln zł - do 25 lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pamiętajmy, że niedawna nowela Kodeksu spółek handlowych ministrów Sasina i Kowalskiego daje prokuratorowi kompetencję określania, co leży w interesie spółki. Co więcej, za sprawą październikowej nowelizacji prokuratura wszczyna śledztwo na wniosek wspólnika, akcjonariusza lub udziałowca pokrzywdzonej spółki - tłumaczył jesienią 2023 r. w rozmowie z serwisem Business Insider prof. Michał Romanowski, adwokat, partner w kancelarii Romanowski & Wspólnicy, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.
Pytanie, czy zatem prezesowi Orlenu Danielowi Obajtkowi grozi tak dotkliwa kara więzienia, zadaliśmy Romanowi Giertychowi, koordynatorowi zespołu ds. rozliczeń.
"Prawo nie działa wstecz. Za Lotos mu to nie grozi, gdyż przepis wszedł w życie 1.10.2023" - napisał w odpowiedzi na nasze pytanie.
Podkreślił jednocześnie, że działania Obajtka po tym okresie będą dopiero badane.
- Sytuacja, w której rząd sprzedał spółkę Lotos, de facto całość tej spółki, a przynajmniej najbardziej istotne aktywa 3 czy 4 mld zł poniżej własnych wycen, a tak naprawdę 5 do 7 mld zł wedle wycen NIK-u, to jest sytuacja bezprecedensowa. Mieliśmy do czynienia chyba z największym skandalem ekonomicznym. Pytanie w tej sprawie pojawia się jedno: kto wziął na boku pieniądze. To pytanie musi zabrzmieć, musi na to pytanie odpowiedzieć prokuratura - podkreślił poseł KO.
Dlatego apelujemy o podjęcie z urzędu działań przez Prokuratora Generalnego i przez Prokuratora Krajowego, tak aby natychmiast rozpoczęło się śledztwo i nastąpiło zabezpieczenie dokumentów w tej sprawie - powiedział Giertych.
Dodał, że w przyszłym tygodniu będzie chciał się spotkać z szefem Prokuratorii Generalnej, "aby rozważyć możliwość prawną ewentualności unieważnienia tej transakcji".
W poniedziałkowym oświadczeniu Orlenu zaznaczono, że "sprzedaż części aktywów Lotosu, wynikająca z realizacji środków zaradczych wskazanych przez Komisję Europejską, została zrealizowana zgodnie z wyceną rynkową tych aktywów, z pełnym poszanowaniem przepisów prawa i pod nadzorem organów państwa".
Biorąc to pod uwagę, zarzuty Najwyższej Izby Kontroli wobec fuzji Orlen-Lotos nie mają uzasadnienia - ocenił koncern.
Fuzję PKN Orlen z Grupą Lotos zarejestrował Sąd Rejonowy w Łodzi w 2022 r. Wcześniej, w styczniu tamtego roku, zgodnie z wymogami Komisji Europejskiej, Orlen przedstawił środki zaradcze planowane w związku z przejęciem Lotosu. M.in. informowano, że węgierski MOL przejmie 417 stacji paliw sieci Grupy Lotos w Polsce, a Orlen kupi od MOL 144 stacje paliw na Węgrzech, oraz 41 stacji paliw na Słowacji.
Jak informował Orlen, koncern wynegocjował, że Saudi Aramco kupi 30 proc. akcji gdańskiej rafinerii Grupy Lotos i uzgodnił długoterminowy kontrakt na dostawy od 200 tys. do 337 tys. baryłek ropy dziennie, przy czym docelowy wolumen dostaw saudyjskiego surowca powinien wynieść 20 mln ton rocznie.
Niejasności znane od dawna
W grudniu 2022 r. "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że sprzedaży przez Orlen udziałów w Lotosie spółce Saudi Aramco nie konsultowano pod kątem bezpieczeństwa energetycznego Polski, a przed podpisaniem umowy sprzedaży ominięto przepisy Ustawy o kontroli niektórych inwestycji. "GW" pisała, że transakcja nie miała rekomendacji służb specjalnych, a umowa sprzedaży nie była objęta tajemnicą państwową (klauzulą "tajne"), bo prezes Orlenu Daniel Obajtek nie miał dostępu do tajemnic państwowych.
W odpowiedzi Obajtek przekonywał, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, a transakcja została zabezpieczona. Twierdził, że w mediach pojawiają się nieautoryzowane dokumenty dotyczące transakcji z Saudi Aramco, "które w żadnym wypadku nie powinny się pojawiać, ponieważ każda dokumentacja handlowa ma klauzulę poufności".