Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|
aktualizacja

Czeka nas najgorsza zima od lat. "To będzie test dla wszystkich"

141
Podziel się:

Tegorocznej zimy w Europie może zabraknąć gazu, grożą nam też przerwy w dostawach prądu. Zimne kaloryfery w domach – przesadnie pesymistyczny scenariusz? Niemcy już szykują się na taką ewentualność. Czy Polska także ma czego się obawiać? Zdania ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, są podzielone. Zgadzają się jednak co do jednego: że na europejską solidarność raczej nie mamy co liczyć.

Czeka nas najgorsza zima od lat. "To będzie test dla wszystkich"
Cała Europa szykuje się do ciężkiej zimy, wszystkim spędza sen z powiek obawa, że zabraknie gazu (GETTY, Contributor, Krisztian Bocsi)

Zdaniem ekspertów nadchodzi najgorszy kryzys energetyczny od lat 70. Większość europejskich krajów już się do tego przygotowuje. Najlepszym przykładem są niemieckie miasta, które opracowują plany kryzysowe oszczędzania energii i gazu. Stworzyły także specjalne zespoły kryzysowe, które współpracują z komunalnymi dostawcami mediów. Całość koordynowana jest przez rząd federalny, kraje związkowe oraz Federalną Agencję ds. Sieci.

Co w tym momencie robi Polska? Nasz rząd oficjalnie zapewnia, że nie mamy powodu do obaw. Mówił to m.in. rzecznik rządu Piotr Müller. Poinformował, że jeśli chodzi o sezon zimowy, pod kątem dostaw gazu jesteśmy bezpieczni.

Polscy przedsiębiorcy skarżą się jednak na całkowity brak komunikacji ze strony rządu. Są również zaniepokojeni, że w niektórych państwach Unii - nie tylko w Niemczech, ale i we Francji czy we Włoszech - podejmowane są już działania wyprzedzające, a nasz rząd oficjalnie podobnych kroków nie planuje.

Jak pisaliśmy w money.pl, rząd przyjął jednak niedawno ustawę, zgodnie z którą z powodu problemów z dostawami gazu będzie można wprowadzić stan kryzysowy jeszcze w tym roku.

Nasz bilans jest na styk

Zapytaliśmy ekspertów, czy mamy się czego obawiać. Czy należy liczyć się z tym, że tegorocznej zimy pojawią się niedobory zarówno gazu, jak i prądu? Zacznijmy od optymisty.

Dr hab. Mariusz Ruszel, prezes Instytutu Polityki Energetycznej im. Ignacego Łukasiewicza uważa, że Polska nie ma większych powodów do obaw, bo inwestycje, na które zdecydowaliśmy się w ostatnich latach, teraz zaprocentują.

Czy zabraknie nam gazu? Wystarczy wziąć kalkulator i podliczyć. Blisko 6,2 mld metrów sześciennych gazu mamy w dostawach LNG. Gaz z krajowego wydobycia to ok. 4 mld metrów sześciennych. To już jest ponad 10 mld, a magazynach mamy ponad 3 mld. Dodatkowo mamy ok. 2 mld zakontraktowanej przepustowości w terminalu LNG w litewskiej Kłajpedzie. Zużywamy łącznie około 20 mld, więc wystarczy, że uruchomimy Baltic Pipe. Na początek wystarczy kilka mld metrów sześciennych dostarczonych przez tłocznię w Goleniowie. Łącznie bilans powinien więc zapinać się na styk – mówi.

Polska zawsze apelowała o solidarność energetyczną

Dr inż. Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych w rozmowie z money.pl zwraca uwagę, że system gazowy w UE nie jest samotną wyspą, dlatego należy szukać rozwiązań wspólnie.

Polska od zawsze apelowała o solidarność energetyczną, w związku z tym teraz powinniśmy być przykładem dla innych – mówi.

Zdaniem Andrzeja Sikory, rozwiązania na czas wojny powinny być czytelne, proste i dające jednocześnie szansę na uratowanie biznesów, które załamałyby się bez interwencji państwa. – Więc lepiej wyprzedać i przewidywać niż zarządzać kryzysem, którego nie byliśmy w stanie przewidzieć – podkreśla.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Relacja z wydarzenia Future of Payments 2024

Nasi rozmówcy nie wierzą jednak w europejską solidarność, zwłaszcza w trakcie energetycznego kryzysu, mimo że w dokumentach unijnych jest zapisane, że wszystkie kraje powinny sobie pomagać. Skąd te wątpliwości?

– Po pierwsze, niektóre kraje nie mają w ogóle pomiędzy sobą interkonektorów gazowych (to połączenia, które umożliwiają przepływ energii między różnymi sieciami – przyp. red). Z kolei inne je mają, ale o niskiej przepustowości. Przykład? Hiszpania ma najwięcej terminali LNG i mogłaby drogą morską sprowadzić dużo gazu, ale nie jest w stanie podać go dalej – tłumaczy Mariusz Ruszel.

Ekspert przypomina też o tzw. kodeksach sieci (to zasady porządkujące kwestie transgraniczne rynku prądu i gazu – przyp. red.). Zgodnie z nimi, jeżeli ktoś nie używa odpowiedniej zakontraktowanej przepustowości, to powinien ją stracić. – Jest taka unijna zasada "use or lose", czyli "używaj albo strać". Problem polega na tym, że już dzisiaj niektóre interkonektory są w pełni zakontraktowane do roku 2035 – dodaje ekspert.

Test dla wszystkich

Dodaje, że warto zadać także pytanie, kto zakontraktował te przepustowości. Bo może okazać się, że zrobiły to firmy, które wykorzystają to jako instrument nacisku w czasie kryzysu.

Ekspert uważa więc, że tegoroczna zima będzie testem dla wszystkich. Dlatego Europa, aby nie stracić wiarygodności, powinna już podpisywać umowy z dostawcami gazu z innych źródeł. Jednak tak się nie dzieje.

Paradoksalnie wszystko jest w rękach Putina

Marek Kossowski, były prezes PGNiG uważa z kolei, że Polska ma dużo słabszą pozycję na rynku gazu w porównaniu z takimi państwami jak Niemcy, Francja, Holandia czy Włochy. Dlatego w kontekście np. pozyskania gazu dla Baltic Pipe wiele będzie zależało od sytuacji na tym rynku. – Wciąż nie wiadomo, jaka będzie sytuacja. To się dopiero okaże. Trzeba także pamiętać, że Niemcy są wciąż najsilniejszym graczem na gazowym rynku – mówi.

Poza tym - jego zdaniem - paradoksalnie w tej chwili wszystko jest w rękach Putina. Wszyscy zastanawiają się, czy całkowicie zakręci kurek z gazem Europie. – Wychodzi teraz na to, że po wywołał tę zawieruchę, aby doprowadzić do zamieszania w europejskiej i światowej gospodarce, aby w efekcie potem dyktować swoje warunki. – dodaje ekspert.

Dlatego - jego zdaniem - Putinowi najbardziej zależy nie na zdobyczach terytorialnych, tylko na pokazaniu swojej siły i udowodnieniu, że Europa bez rosyjskiego gazu sobie nie poradzi.

Dlatego powinniśmy współdziałać z innymi krajami. Dogadywać się z Czechami, Niemcami i innymi sąsiadami: powinniśmy zarazem wyjść z inicjatywą w UE powołania zespołu, który koordynowałby sytuację na szeroko rozumianym rynku energetycznym w Europie – zarówno rynku energii elektrycznej, gazu, jak i paliw płynnych – mówi nasz rozmówca.

Operatorzy mają już gotowe plany ograniczeń

W trakcie przygotowywania tekstu, wysłaliśmy także pytania do resort klimatu. Ministerstwo w odpowiedzi przypomniało, że obecnie największym źródłem dostaw gazu do Polski jest terminal LNG. PGNiG kupuje również gaz na rynku europejskim, sprowadzana go m.in. z Niemiec. Zdaniem resortu bezpieczeństwo dostaw jest zachowane, niezależnie od obecnej przerwy w dostawach Nord Stream 1.

Resort informuje także, że Niemcy nie są obecnie dominującym źródłem dostaw gazu do Polski. W lipcu dostawy z Niemiec były ponad dwukrotnie mniejsze niż z terminalu LNG. Nasz system bilansuje także wydobycie krajowe, które znajduje się na stabilnym poziomie.

Dlatego "wystąpienie sytuacji nadzwyczajnej, wymagającej wprowadzania ograniczeń w poborze gazu, zdaniem ministerstwa klimatu jest mało prawdopodobne" – informuje resort.

Dodatkowo urząd podaje, że Polska ma przygotowany plan awaryjny na taką ewentualność. Zdaniem resortu jest on zawarty w rządowym rozporządzeniu z dnia 17 lutego 2021 r. w sprawie sposobu i trybu wprowadzania ograniczeń w poborze gazu ziemnego. Dodatkowo operatorzy systemów gazowych mają już przygotowane własne plany wprowadzania ograniczeń.

Wprowadzenie ich w życie powinno być jednak poprzedzone osobnym rozporządzeniem rządu wydanym na wniosek ministra ds. klimatu po wniosku od operatora systemu przesyłowego.

Rozporządzenie rady ministrów o wprowadzeniu ograniczeń w poborze gazu ziemnego, może być wydane jedynie w sytuacji, kiedy uprzednio wprowadzony został rozporządzeniem ministra właściwego do spraw energii, stan nadzwyczajny w rozumieniu rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/1938 z dnia 25 października 2017 r. dotyczącego środków zapewniających bezpieczeństwo dostaw gazu ziemnego i występuje sytuacja w systemie gazowym uzasadniająca ich wprowadzenie – informuje ministerstwo.

Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(141)
WYRÓŻNIONE
pam
2 lata temu
Biedaki nie mogli przewidzieć kryzysu. To od czego oni są i za co biorą pieniądze? Przecież od zawsze było wiadomo, że to tanie rosyjskie surowce finansują dobrobyt Zachodu.
w pisDU
2 lata temu
Zwarci, silni, gotowi to było w propagandzie we wrześniu 1939 i wszyscy wiemy jak to się skończyło, paniczną ucieczką całej elyty i prawie wyniszczeniem narodu teraz jest podobni, silni w gębie, zwarci przy korycie gotowi do ucieczki
Zagłoba
2 lata temu
Dla naszego rzadu jest wszystko OK jak jest środek lata=tak jak za komuny w lipcu mówiono ża nas zima nie zasskoczy a jak przyszła zima to był paraliz kraju a drogi były nie przejezdne=PIS zachowuje sie tak samo jak by scenariusz po nich przejał??A po efektach ich poznamy
NAJNOWSZE KOMENTARZE (141)
7771 Daniel C...
2 lata temu
Widzialem temat ztym brakujacym gazem i bardzo mnie to martwi.My jestesmi zacofanym krajem i napewno zabraknie gazu , pradu i beda zimne grzejniki .W zimie srodku napewno sie to sprawdzi w 100 procentach.
elektryk na w...
2 lata temu
koniec rumakowania Polacy. Będziecie się ogrzewać własną dumą i wybiórczą inteligencją na wspak. A oświeci was Prezes tysiąclecia i oPOzycja swoim programem naprawczym, który tworzy od 7 lat. Niemcy już się szykują do zamknięcia granic
Ubawiona
2 lata temu
*Wincyj sangcji, wincyj sangcyi*🤣🤣🤣. Przecież Putin Europę i Polskę ostrzegał, czyż NIE??
Sankcje precz
2 lata temu
Widać sankcje nałożone przez Morawieckiego działają, a że przeciw Polakom to już inna sprawa.
Keri
2 lata temu
Dwa lata pandemii koronawirusa nie spowodowało takiego kryzysu gospodarczego na całym świecie, co wojna na Ukrainie. A może to tylko pretekst do spekulacji na światowych rynkach i giełdach. Plus wysokie opłaty za emisję CO2 = INFLACJA.
...
Następna strona