Ceny gazu już teraz są wysokie, choć będzie jeszcze drożej. Tymczasem Polacy wyglądają z trwogą jesieni, kiedy zrobi się zimno i zaczniemy okręcać grzejniki. Ci z nas, którzy skazani są na ogrzewania gazem, muszą liczyć się z rekordowymi rachunkami.
"Notowania na rynkach terminowych wskazują, że obecne wysokie poziomy cen utrzymają się do końca I kw. 2022 r., a więc do końca sezonu grzewczego" – twierdzi natomiast PGNiG.
Przypomnijmy, że już w piątek cena błękitnego paliwa na TGE wynosiła 317,26 zł za 1 MWh (megawatogodzina). Jeszcze na początku tego roku było to zaledwie 90 zł, a rok temu jedynie 55 zł. Mimo wyraźnych skoków cen PGNiG unika odpowiedzi na pytania o prognozy sytuacji na rynku paliw.
Jak natomiast twierdzą przedstawiciele spółki, ostateczny kształt cen będzie zależeć m.in.: od warunków pogodowych, dostaw gazu z Rosji czy rozwoju pandemii Covid-19.
Raptowny skok cen gazu to w dużej mierze wynik transformacji energetycznej. Cała Europa musi redukować emisję CO2 i szukać czystszych paliw. Tym samym energetycy we wszystkich krajach Wspólnoty radykalnie zaczynają przestawiać swój sektor na błękitne paliwo.
Ceny gazu znowu w górę
Już od października będziemy płacić więcej za gaz. Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził podwyżkę ceny o 7,4 proc. dla gospodarstw domowych. Będzie ona obowiązywała do końca roku. Co dalej? Nowa podwyżka? To prawdopodobne.
Dla przeciętnego odbiorcy błękitnego paliwa w grupie W-1.1, zużywającego gaz do przygotowania posiłków, podwyżka wyniesie 3,4 proc., co oznacza wzrost o 0,72 zł miesięcznie - wylicza URE.
Dla odbiorców z grupy W-2.1, podgrzewających wodę gazem, płatność wrośnie o 4,6 proc. i wyniesie 4,48 zł miesięcznie. Z kolei odbiorcy zużywający większe ilości paliwa, ogrzewający także mieszkania gazem (grupa taryfowa W-3.6), zapłacą o 13,76 złotych miesięcznie więcej.
Poprzednia podwyżka cen gazu była w sierpniu. Ta obecna jest więc zaskakująco szybka. Już poprzednia była oceniana jako czynnik podbijający inflację.