Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|
aktualizacja

Dostawy rosyjskiej ropy wstrzymane. Orlen ukrywa, że ma duży problem?

Podziel się:

Rosyjska ropa z rurociągu Przyjaźń nie płynie już do Polski. Tymczasem my wciąż nie znamy odpowiedzi na kluczowe pytania. Nie wiemy, ile mamy podpisanych kontraktów na dostawy ropy, a także z jakich kierunków. Orlen wykorzystuje za to obecną sytuację do tego, aby uderzyć w poprzedni rząd.

Dostawy rosyjskiej ropy wstrzymane. Orlen ukrywa, że ma duży problem?
W weekend PKN Orlen poinformował, że nie otrzymuje dostaw ropy naftowej z Rosji. Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen wykorzystał tę sytuację, aby zaatakować poprzedni rząd (PAP, Radek Pietruszka)

Ostatnia decyzja Rosjan o wstrzymaniu dostaw ropy do Polski wywołała lawinę pytań, na które wciąż nie znamy odpowiedzi. Czy Polska ma zabezpieczone kierunki dostaw tego surowca, czy nasze rafinerie są dostosowane do przerobu ropy z innych kierunków? Czy w związku z zaistniałą sytuacją ceny paliw na stacjach mogą wzrosnąć? We wtorek Orlen będzie miał kolejną okazję, by wyjaśnić te kwestie. I tu pojawia się kolejne pytanie: czy z niej skorzysta?

Orlen podawał, że rezygnuje z rosyjskiej ropy, ale cały czas ją sprowadzał

Na razie zarówno premier Mateusz Morawiecki, jak i prezes Orlenu Daniel Obajtek wykorzystali decyzję o wstrzymaniu dostaw do ataku na poprzedni rząd. Padły zarzuty, że to on uzależnił nas od ropy z Rosji.

– Nic nie stało na przeszkodzie, aby Polska odcięła się od importu ropy już wcześniej, po objęciu władzy przez obecny rząd – kwituje to Janusz Steinhoff, były premier i ekspert BCC.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowa Škoda Kodiaq PHEV na trasie do Wisły

– Liczą się fakty. A są one takie, że po 2015 roku podjęliśmy wielki wysiłek, by uniezależnić Polskę od rosyjskich surowców. I nie zejdziemy z tej drogi – przekonuje tymczasem na Twitterze Daniel Obajtek.

Wpis Mateusza Morawieckiego jest w podobnym tonie. Premier też wskazuje palcem na poprzednią ekipę rządzącą. "Platformo, nie kłam. Przez lata sprzyjaliście Rosji, uzależniliście nas niemal w 100 proc. od putinowskiej ropy i gazu. My to zmieniliśmy i dzisiaj jesteśmy niezależni" – napisał.

Według ekspertów, z którymi rozmawiał money.pl, rząd tą nerwową reakcją pokazuje, że ma duży problem.

Zacznijmy od początku: w sobotę, 25 lutego, PKN Orlen poinformował, że dostawy ropy naftowej rurociągiem Przyjaźń do Polski zostały wstrzymane przez stronę rosyjską.

Czy to oznacza, że możemy mieć problem? Częściową odpowiedź na to pytanie można wyczytać w informacji rosyjskiego rządu, którą podały "Wiedomosti". Okazuje się, że w tym roku Polska była największym w UE importerem ropy naftowej z Rosji. W pierwszym miesiącu 2023 r. sprowadzaliśmy średnio 16,9 tys. ton rosyjskiego surowca dziennie. A od 1 do 29 stycznia łącznie 490 tys. ton.

Mimo tego, że większość krajów UE przestała sprowadzać ropę z Polski, Polska ją nadal odbierała, wydając na ten cel od września do grudnia 2022 r. ponad 10 mld zł. W całym ubiegłym roku zapłaciliśmy za ropę i paliwa ropopochodne z Rosji w sumie 72 mld zł – mówi w rozmowie z money.pl Janusz Steinhoff.

Dodaje, że Polska była ostatnim krajem w UE, który obok Węgier i Czech importował tak duże ilości ropy naftowej z Rosji. Nie było to jednak niezgodne z wytycznymi Unii, która w sprawie embarga na transport ropy rurociągami i statkami przyjęła okres przejściowy. – Nic nie stało jednak na przeszkodzie, aby Polska odcięła się od importu ropy już wcześniej – zauważa Janusz Steinhoff.

Przypomina jednocześnie, że Orlen cały czas zapewniał, iż będzie rezygnować z rosyjskiej ropy, co nie przeszkadzało koncernowi wciąż ją sprowadzać. Państwowa spółka wykorzystywała fakt, że rosyjska ropa jest tańsza od dostaw z innych kierunków. – W praktyce to Rosja podjęła za nas teraz decyzję, blokując dostawy do Polski – mówi ekspert BCC.

Steinhoff wytyka też rządowi i Orlenowi brak konsekwencji. – O ile dostawy węgla z Rosji ucięliśmy niemal z dnia na dzień, wpędzając się zresztą w spore kłopoty, o tyle w przypadku ropy byliśmy ostatnim krajem w UE, który importował tak duże ilości z Rosji – wskazuje.

Kossowski: nie można wciąż zasłaniać się tajemnicą handlową

Marek Kossowski, były prezes PGNiG, uważa, że nasza obecna sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. – Pojawiają się pytania, czy w związku z fuzją Orlenu z Lotosem zostały podpisane z Saudi Aramco jakieś umowy. Wciąż nie wiemy, ile mamy podpisanych kontraktów na dostawy ropy z innych kierunków, bo PKN Orlen w tej sprawie nigdy nie udzielił jasnej odpowiedzi – przypomina nasz rozmówca.

Redakcja money.pl już pod koniec ubiegłego roku wysłała w tej sprawie pytania do Orlenu. Chcieliśmy się dowiedzieć m.in., czy Polska ma zapewnione dostawy zarówno ropy naftowej, jak i paliw ropopochodnych, z innych kierunków niż Rosja.

Dostaliśmy wówczas odpowiedź, w której spółka informowała, że: "PKN Orlen od wybuchu wojny w Ukrainie całkowicie zrezygnował z zakupu ropy rosyjskiej, w przypadku dostarczanej drogą morską". Dalej spółka podała, że nie komentuje swojej bieżącej działalności operacyjnej.

Orlen nie może się wciąż zasłaniać tajemnicą handlową. Zrozumiałbym jeszcze niechęć do nieujawniania cen, bo takie informacje mogą utrudnić negocjowanie kontraktów, ale kompletnie nie rozumiem polityki, zgodnie z którą nie są ujawniane informacje o podpisanych umowach – mówi Marek Kossowski.

Czy odcięcie dostaw z Rosji wpłynie na ceny na stacjach?

Były prezes PGNiG uważa, że w związku z tym trudno jest dziś cokolwiek prognozować, w tym to, jak obecna sytuacja wpłynie na ceny paliw.

Jak tłumaczy, będzie to uzależnione m.in. od podaży na rynku ropy, a także polityki cenowej krajów Zatoki Perskiej (Arabii Saudyjskiej, Bahrajnu, Kataru, Kuwejtu, Omanu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz Jemenu). Wiele będzie zależeć także od kursu dolara.

Marek Kossowski, podobnie jak Janusz Steinhoff, nie jest zadowolony, że "wszystko dzieje się teraz pod rosyjską presją". – Aby odciąć się od dostaw z Rosji, musieliśmy czekać, aż taką decyzję podejmą za nas Rosjanie. To tylko pokazuje, jak realizowane są deklaracje obecnie rządzących polityków – mówi w rozmowie z money.pl.

Paweł Bogucki, analityk serwisu e-petrol, pytany przez nas o ceny paliw, jest raczej optymistą. – Orlen twierdzi, że w tej chwili ok. 10 proc. ropy przerabianej w naszych rafineriach to ropa rosyjska, więc znacznie większą część stanowią już paliwa z innych kierunków – wskazuje. Jego zdaniem ostatnia decyzja Rosjan nie sparaliżuje rynku paliw w Polsce.

W tym kontekście Bogucki przypomina także, że cały czas obowiązuje nas kontrakt na dostawy ropy z rosyjską firmą Tatnieft, który wygaśnie z końcem 2024 r.

– Z wcześniejszych zapowiedzi Orlenu wynikało, że nie będzie on przedłużany. To oznacza, że jesteśmy przygotowani, aby przyjmować ropę z innych kierunków. Osobną sprawą jest jednak kwestia, skąd ta ropa pochodzi. Nie mamy na ten temat aktualnych danych. Nie wiemy także, z jakiego kierunku otrzymujemy najwięcej ropy – mówi analityk.

Jak dodaje, na pewno dociera do nas w tej chwili m.in. ropa z Bliskiego Wschodu, Afryki, a także ta wydobywana w rejonie Morza Północnego.

– Odcinamy się już dość długo od rosyjskiej ropy. Osobną kwestią jest jednak przerobienie tego surowca w naszych petrochemiach – mówi.

Jego zdaniem, mimo że państwowy koncern będzie musiał dokupić ropę z innych kierunków, aby zastąpić paliwo z Rosji, nie musimy wcale tego odczuć – niekoniecznie przełoży się to na wyższe ceny paliw.

W płockiej rafinerii doszło do poważnej awarii. "To wiele komplikuje"

Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że w tej chwili kluczowa dla naszego rynku paliw jest przede wszystkim rafineria w Gdańsku, która ma obecnie nowego właściciela. Przypomnijmy: w 2022 r. doszło do sprzedaży 30 proc. udziałów Rafinerii Gdańskiej arabskiemu potentatowi Saudi Aramco, który dodatkowo ma opcje zakupu do 50 proc. produkcji wyrobów rafineryjnych.

Transakcja od początku budzi poważne wątpliwości. "Gazeta Wyborcza" ustaliła m.in., że sprzedaży przez Orlen udziałów w Lotosie spółce Saudi Aramco nie konsultowano pod kątem bezpieczeństwa energetycznego Polski. Dziennik podał także, że nie wiadomo, czy Saudi Aramco przedstawiła polskim władzom informacje o swoich powiązaniach z rosyjskimi firmami energetycznymi.

Jednak w tej chwili obie polskie rafinerie, zarówno w Gdańsku, jak i w Płocku są kluczowe, ponieważ oba zakłady, zostały wybudowane głównie do przerobu ropy z Rosji.

Oba przedsięwzięcia powstały jeszcze za czasów PRL-u, gdy byliśmy uzależnieni od dostaw z Rosji. Były to rafinerie strategiczne dla Rosjan w kontekście zaopatrzenia taniego paliwa dla rosyjskiej armii, w razie potencjalnego ataku na Niemcy, czy Skandynawię – mówi money.pl Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.

Obecnie naszą sytuację komplikuje dodatkowo fakt, że w lutym tego roku, zaledwie kilka dni temu w płockiej rafinerii doszło do poważnej awarii i w zakładzie nie działa kluczowa instalacja do odsiarczania ropy. Orlen do dziś nie wyjaśnił, dlaczego doszło do pożaru.

Rafineria w Płocku straciła także swój podstawowy atut, czyli dostęp do taniej ropy z Rosji. Koszty odsiarczania ropy na pewno wzrosną, skoro trzeba będzie kupować ją z innych kierunków i to po cenach rynkowych.

Czy te okoliczności wpłyną na ceny na stacjach? – Obecnie już mamy paliwo diesla droższe niż np. w Niemczech. Jesteśmy więc do obecnej sytuacji przygotowani – odpowiada nieco ironicznie Andrzej Sikora.

– Nie spodziewam się, że będzie drożej. Orlen na pewno będzie inaczej optymalizować marże – przewiduje nasz rozmówca.

Przypomina, że w tej chwili rosyjska ropa nadal płynie bez przeszkód m.in. do Czech, gdzie Orlen ma blisko 421 swoich stacji.

Kto będzie teraz dyktować ceny?

Do tej pory głównym graczem na rynku paliw w hurcie był PKN Orlen. Teraz decydujący wpływ na politykę cenową na stacjach będą mieć tacy gracze jak Saudi Aramco, Shell czy BP – uważa Andrzej Sikora.

Przygotowując ten materiał, wysłaliśmy pytania do Orlenu. Ponownie zapytaliśmy m.in. o to, czy mamy zabezpieczone kierunki dostaw ropy z innych kierunków niż Rosja. Chcieliśmy się także dowiedzieć, czy nasze rafinerie są przystosowane do przerobu paliwa z innych kierunków, czy wpłynie to na koszt produkcji paliw, a także czy ceny paliw na stacjach wzrosną. Czekamy na odpowiedź.

Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl