Po artykule money.pl o szczecińskim DPS-ie im. Świętej Rodziny zachodniopomorski wojewoda Zbigniew Bogucki szybko wszczął kontrolę. Co udało się ustalić po ponad miesiącu od jej wszczęcia? Zadaliśmy Boguckiemu takie pytanie podczas konferencji prasowej.
- Kontrola trwa, ma charakter kompleksowy. Pochodzimy do sprawy bardzo wnikliwie - zapewniał wojewoda. Prosił przy tym o cierpliwość i zapewnił, że wszystkich wątpliwości wokół DPS-u nie można wyjaśnić w "kilka lub kilkanaście dni".
Wojewoda podkreślał przy tym, że od razu po zakończeniu kontroli ujawni opinii publicznej jej wyniki.
Rodziny zaskoczone
- To zupełne zaskoczenie, bo nam Urząd Wojewódzki powiedział, że kontrola już się zakończyła - słyszymy od rodzin byłych podopiecznych szczecińskiego DPS-u.
Z pisma do jednej z rodzin wynika, że kontrola już się zakończyła, a obecnie trwa "analiza ustaleń i dokumentacji". Jednocześnie rodziny zaznaczają, że nie udostępniono im żadnych wyników z kontroli.
- Cały czas czujemy się ignorowani i lekceważeni - mówią nam rodziny zmarłych już osób, które przebywały w DPS-ie im. Świętej Rodziny. DPS należy do Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II, do niedawna kierowanego przez zmarłego ks. Andrzeja Dymera.
Rodziny narzekają na kontakt z urzędnikami, ale i z pracownikami DPS-u. - Wysłałam kolejne pytania dyrekcji na temat traktowania naszych rodzin. Na odpowiedź czekałam ponad miesiąc, ale i tak w piśmie nie było żadnych konkretów.
Przed publikacją money.pl większe kontrole w DPS nie były prowadzone. Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki tłumaczył, że nie wpływały na ten obiekt po prostu żadne skargi.
Kontroli nie prowadziło również miasto Szczecin. - W 2015 r. w trakcie negocjacji porozumienia określającego zasady kierowania mieszkańców do DPS-u, miasto chciało, aby w dokumencie zawrzeć uprawnienia do kontrolowania placówki. Instytut Medyczny nie przystał na te warunki - wyjaśniał rzecznik szczecińskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
Co rodziny byłych podopiecznych zarzucają władzom DPS-u? Według nich warunki w ośrodku były bardzo złe, a mieszkańcy nie mogli liczyć nawet na opiekę medyczną.
- Podopieczni mieli nieumyte zęby, niepoobcinane paznokcie, dostawali często zimne posiłki - opowiadały rodziny. Dodawały, że przed wybuchem epidemii rodziny w dużej mierze same zajmowały się swoimi bliskimi. Od wiosny 2020 r. wizyty stały się jednak niemożliwe. Z relacji rodzin wynika, że od tego momentu stan mieszkańców DPS miał się pogarszać z miesiąca na miesiąc.
Przedstawiciele Instytutu Medycznego nie odpowiedzieli na nasze pytania w sprawie DPS, podobnie jak Archidiecezja Szczecińsko-Kamieńska, która Instytut kontroluje.