Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Marcin Lis
Marcin Lis
|
aktualizacja

Dramat uczniów nadzieją edukacji? Eksperci o szansie na wzrost jakości kształcenia

105
Podziel się:

Polska skorzysta na braku miejsc w liceach - dla uczniów i ich rodziców to być może kontrowersyjna teza. W końcu część z nich musi znieść gorycz porażki. Eksperci wskazują jednak, że efektem może być podniesienie jakości kształcenia w szkołach średnich.

Rekrutacja do szkół średnich - dzisiejszy dramat może okazać się przepustką do dobrze płatnej pracy za kilka lat
Rekrutacja do szkół średnich - dzisiejszy dramat może okazać się przepustką do dobrze płatnej pracy za kilka lat (PAP, Wojciech Olkuśnik)

"Najlepsze szkoły ze względu na trudną rekrutację będą miały szansę podnieść poziom kształcenia, a wyższe uczelnie na rekrutację lepszych studentów" - czytamy w opublikowanym memorandum Warsaw Enterprise Institute (WEI). Po prostu - tylko najlepsi trafią do liceów i tylko najlepsi będą próbowali dostać się za kilka lat na studia.

Na dowód takiej tezy WEI przytacza dane o tzw. "inflacji wykształcenia" i niebywale spadających progach przyjęć. Faktycznie liczby są po stronie autorów memorandum. W 1995 r. wykształcenie wyższe posiadało 9,7 proc. Polaków. Dwie dekady później wskaźnik ten wynosi 21,2 proc. Dla porównania w znacznie bogatszych Niemczech czy Zjednoczonym Królestwie wskaźnik ten wynosi około 11 proc.

Wizję, by jak największa grupa Polaków posiadała wyższe wykształcenie, Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, w rozmowie z money.pl nazwał "ideologicznym odpałem" i "masowym oszukiwaniem dzieci i rodziców".

Zobacz także: Oglądaj też: Minister edukacji: mam dane, miejsc w szkołach nie brakuje

Taka statystyka to pokłosie owczego pędu do nauki w liceach - w roku szkolnym 1995/1996 w tego rodzaju szkołach uczyło się 28,1 proc. uczniów. Odsetek uczących się wówczas w zawodówkach wynosił 33,6 proc., a w technikach 38,4 proc. Dwadzieścia lat później niemal połowa uczniów chodziła do liceów. Natomiast odsetek uczących się w technikach spadł nieznacznie, co może sugerować, że szeregi licealistów zasili ci, którzy kiedyś trafiliby do szkołach zawodowych.

Naprawianie systemu vs. odbieranie szans

Tezę uprawdopodabnia przykład jednej z krakowskich szkół, do której przyjęto osobę z 35 na 200 możliwych do zdobycia punktów. Według ekspertów WEI, uczeń musiał "ledwie zdobyć promocję do następnej klasy i nie uzyskać praktycznie żadnego punktu na egzaminie gimnazjalnym".

Sytuacja w mniejszych miejscowościach, zdaniem WEI, ma być jeszcze gorsza. Przy spadającej liczbie uczniów samorządy miały nie decydować się na zmniejszenie liczby klas, co automatycznie obniżało progi przyjęcia. Decyzje samorządów są o tyle zrozumiałe, że mniej klas oznaczałoby konieczność zwalniania nauczycieli.

- Tak, coś w tym jest, że do liceów trafiają uczniowie, którzy nawet kilka lat temu mieliby z tym problem. Ale przekreślanie marzeń tysięcy, jeśli nie dziesiątek tysięcy młodych ludzi, którzy nadają się do liceów i uzasadnianie tego naprawą systemu uważam za nieporozumienie. Zresztą... Jak jedna rekrutacja ma zmienić system? W ciągu kilku lat sytuacja wróci do tego, co było, a dzisiejsi nastolatkowie na długo zapamiętają "krzywdę", której doświadczyli - mówi nam pani Anna, nauczycielka w liceum z niemal 25-letnim stażem.

Problem jest o tyle ciekawy, że w stosunku do lat ubiegłych faktycznie przybyło uczniów, którzy starają się dostać do szkół średnich. Nie jest to jednak w całym systemie nowość – w roku szkolnym 2009/2010 i latach poprzednich uczniów liceów było więcej niż będzie ich w tym roku. Z kolei na początku XXI wieku ich liczba przekraczała dzisiejszą prognozę, czyli 651 tys., o około 100 tys.

Zapytany o to, czy faktycznie trudniejsze warunki dostania się do liceów mogą przynieść systemowi pozytywne skutki, minister edukacji uniknął jasnej odpowiedzi.

- Szkolnictwo zawodowe jest nam także potrzebne. Mamy bardzo wiele dobrych techników, gdzie liczba chętnych jest wyższa niż w wielu liceach. Nawet dwu- i trzykrotnie. Młodzi ludzie starający się dostać do techników zdają sobie sprawę, że mogą zdobyć fach, a w przyszłości dobrze płatną pracę i być szczęśliwymi - powiedział w "Money. To sie liczy" Dariusz Piontkowski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(105)
WYRÓŻNIONE
Ewka4961
5 lata temu
Rzeczywiście, wielu uczniów nadaje się tylko do zawodówek, ale wygórowane ambicje ich i ich rodziców powodują, że zwykłe tępoty uczą się w liceach, a o słaby poziom oskarża się nauczycieli, którzy "nie potrafią nauczyć".
Pytanie retor...
5 lata temu
kto obniżył tak poziom kształcenia umysłów w podstawówkach i gimbazach,że dzieciaki nie nie potrafiły skończyć politechnicznych kierunków?
reforma
5 lata temu
Smutne jest to, że uczniowie nie wybierają szkół technicznych. Jedynym rozwiązaniem jakie widzę w tej sytuacji, to zwiększenie zajęć technicznych już w szkole podstawowej, aby każdy miał z tym mniejszą lub większą styczność. Co ma zrobić 14 chłopak, który całe życie uczył się przedmiotów ścisłych, jak chemia, geografia itd. Nic dziwnego że ci młodzi ludzie boją się wyboru np. technikum budowlanego.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (105)
byłyblfr
5 lata temu
Poziom wiedzy jest porażający a do tego roszczeniowi rodzice powodują, że gdy uczniowi w pierwszej klasie technikum, które szczyciło się złotą tarczą Perspektyw postawiłem jedynkę za skracanie ułamków zwykłych przy dodawaniu to zostałem okrzyknięty tyranem. Teraz znalazłem sobie pracę, w której pensję mam dwa razy większą. I kto mnie zmusi bym wrócił do szkoły?
Babcia
5 lata temu
W każdej dziedzinie, jeśli się idzie na ilość, odbywa się to kosztem jakości. W szkole też. Połowa uczniów, którzy kończą dziś licea (lub kończyli je w ostatnich 20 latach) do tych liceów się nie nadawała. Jest jakaś prawda w tym artykule, ale nie może ona być tłumaczeniem i usprawiedliwianiem tego chaosu, który teraz mamy. Jeśli planowano zwiększyć nabór do szkół zawodowych, ograniczając dostęp do liceów, trzeba to było młodym i ich rodzicom powiedzieć ze 2 lata wcześniej. Inaczej to jest po prostu świństwo.
....
5 lata temu
Zrobic egzaminy i po ptaszkach wszyscy otrzymaja szanse i ci co maja szczescie dostana sie skoro poziom wiedzy jest wyrownany
???
5 lata temu
Nie rozumiem dlaczego wyksztalcenie i zdobywanie wiedzy ma byc przywilejem elitarnym,o tym powinny decydowac checi i zdolnosci a zycie zweryfikuje mozliwosci podjecia pracy .Zawsz mozna byc wyksztalconym szewcem ale bez wyksztalcenia i niezbednej wiedzy nie bedzie inzynierow ,lekarzy ,pielegniarek i i motor napedzajacy rozwoj spoleczenstwa zahamuje .Wiedza i wyksztalcenie sa motorem napedzajacym rozwoj spoleczenstw ….kogos ponioslo ...
jA
5 lata temu
Podpisuję się pod tym tekstem. Wiele z tzw. uczelni daje młodemu człowiekowi ułudę wykształcenia, bo poziom wiedzy i jakość umiejętności jest proporcjonalna do poziomu kształcenia. Potem mamy niespełnionych magistrów, pracujących w miejscach przypadkowych. W dzisiejszych czasach liczy się fachowość. Przyjaciel po szkole zasadniczej żyje na bardzo dobrym poziomie, bo jest świetnym fachowcem. Zresztą każdy, kto remontował mieszkanie zdaje sobie sprawę, ile czasu trzeba czekać na specjalistę.
...
Następna strona