W sobotę Elon Musk skomentował słowa Alexandrii Ocasio-Cortez, członkini amerykańskiej Izby Reprezentantów. Uznała ona, że odcięcie środków komunikacji w Gazie jest "niedopuszczalne".
Musk zapowiedział, że jego satelitarny system komunikacji Starlink "będzie wspierać łączność z uznanymi na arenie międzynarodowej organizacjami pomocowymi w Gazie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To już kolejny raz, gdy miliarder angażuje się w konflikt wojenny. W 2022 r. najpierw wspomógł walczących z Rosjanami Ukraińców, udostępniając im możliwości Starlinka, a potem zagroził wycofaniem się z takiego wsparcia z powodów finansowych. Wówczas zareagował nawet Pentagon. Teraz Musk doczekał się odpowiedzi ze strony Izraela.
Izrael reaguje. Musk: nie jesteśmy naiwni
Izrael użyje wszelkich dostępnych środków, by uniemożliwić wykorzystanie systemów Starlink w Strefie Gazy - napisał na platformie X izraelski minister komunikacji Szlomo Karhi.
Izrael tłumaczy tę reakcję tym, że z takiej okazji skorzystać mogliby terroryści z Hamasu.
"Sięgniemy po wszelkie (możliwe) środki, by z tym walczyć, (ponieważ) Hamas użyje systemów (Starlink) do swoich terrorystycznych celów. Nie ma co do tego wątpliwości. My to wiemy i Musk to wie. Hamas to ISIS. Być może Musk byłby skłonny uzależnić przekazanie tych systemów od wypuszczenia naszych porwanych dzieci, synów, córek i seniorów. Wszystkich!" - napisał izraelski minister, przypominając o około 230 zakładnikach przetrzymywanych przez Hamas
Na ten wpis szybko zareagował Musk. "Nie jesteśmy aż tak naiwni. Żaden terminal Starlink nie próbował połączyć się ze Strefą Gazy. Jeśli tak się stanie, podejmiemy nadzwyczajne środki, by potwierdzić, że jest on używany *wyłącznie* dla celów czysto humanitarnych. Co więcej, przeprowadzimy kontrolę bezpieczeństwa zarówno z rządem USA, jak i Izraela, zanim włączymy choćby jeden terminal" - doprecyzował miliarder.