Elon Musk nie znika z radaru mediów na świecie. Niedawno wywołał burzę komentarzy po ogłoszeniu, że za ok. 44 mld dolarów przejmie Twittera. Miliarder uznaje siebie za "absolutystę wolności słowa". Na razie nie wiadomo, jakie zmiany wprowadzi w serwisie. Z jego wcześniej słów wynika, że może obniżyć poziom ingerencji w publikowane tam treści. Pada pytanie, czy w ten sposób nie otworzy furtki do niekontrolowanego hejtu oraz dezinformacji w portalu społecznościowym. Obawy podsyca spora aktywność tzw. trolli Putina, które rozsiewają propagandę Kremla na temat napaści Rosji na Ukrainę.
Wyniki finansowe koncernów Muska, a także jego plany biznesowe w ostatnich dniach zeszły jednak na dalszy plan. Amerykański "Business Insider" poinformował bowiem, że miliarder podczas lotu odrzutowcem SpaceX do Londynu w 2016 r. miał molestować stewardesę zatrudnioną przez koncern.
"BI" na podstawie wywiadów i dokumentów, do których dotarli dziennikarze, napisał, że kobieta oskarżyła Muska o to, że obnażył przed nią swojego wzwiedzionego penisa, pocierał jej nogę bez zgody i zaoferował, że kupi jej konia w zamian za masaż erotyczny. Miliarder miał wiedzieć, że kobieta lubi jeździć konno.
"SpaceX kładzie szczególny nacisk na masaże, zatrudniając nawet masażystów jako dodatek dla kadry kierowniczej. Według przyjaciółki stewardesa była zachęcana przez swoich przełożonych do wykupienia profesjonalnego szkolenia z masażu na potrzeby sesji z Muskiem" - wyjaśnia "Business Insider".
Masaż erotyczny za 250 tys. dolarów
Pracownica, która oskarża założyciela Tesli i SpaceX o molestowanie, miała odmówić niemoralnej propozycji. Jak twierdzi, firma zaczęła się na niej za to mścić. Między innymi ograniczając jej zmiany i obsługiwane loty. W związku z tym kobieta w 2018 r. wynajęła prawnika i wysłała skargę do działu kadr firmy, w której opisała zdarzenie.
"Skarga pracownika obsługi została szybko rozwiązana po sesji z udziałem mediatora, w której Musk osobiście uczestniczył. Sprawa nigdy nie trafiła do sądu ani na drogę postępowania arbitrażowego. W listopadzie 2018 r. Musk, SpaceX i stewardesa zawarli umowę o odprawie, na mocy której stewardesa otrzymała 250 tys. dolarów w zamian za obietnicę, że nie będzie pozywać w związku z roszczeniami" - pisze amerykański "BI".
Stewardesa została związaną umową o zachowaniu poufności. Wcześniej o rzekomym molestowaniu powiedziała przyjaciołom. Ci teraz uznali, że milczenie w tej sprawie jest niedopuszczalne. "Business Insider" opiera się m.in. na ich relacjach, ale też mailach i dokumentach, które mają potwierdzać, że sprawę polubownie zatuszowano.
Elon Musk odpowiada na zarzuty o molestowanie seksualne
SpaceX, adwokaci Elona Muska, a także sam miliarder nie odpowiedzieli na pytania dziennikarzy. Słynny biznesmen stwierdził, że musi się do niej przygotować, bo sprawa jest złożona. Na wstępie krótko stwierdził: "Gdybym był skłonny do molestowania seksualnego, to jest mało prawdopodobne, że będzie to pierwszy raz w całej mojej 30-letniej karierze, kiedy wyjdzie to na jaw".
Mam wyzwanie dla tej kłamczuchy, która twierdzi, że jej znajoma widziała mnie "obnażonego": opisz tylko jedną rzecz, cokolwiek (blizny, tatuaże, ...), co nie jest znane opinii publicznej. Nie będzie w stanie tego zrobić, bo to się nigdy nie wydarzyło" - napisał w piątek Musk na Twitterze.
Miliarder w kolejnym wpisie stwierdził ponadto: "Ataki na mnie należy postrzegać przez pryzmat polityki - to ich standardowy (nikczemny) podręcznik - ale nic nie powstrzyma mnie od walki o dobrą przyszłość i wasze prawo do wolności słowa."
Elon Musk w środę ogłosił, że nie jest już zwolennikiem Demokratów i w przyszłości ma zamiar głosować na Republikanów. Słowa te znów podgrzały lawinę komentarzy na temat tego, co miliarder ma zamiar zrobić z Twitterem. Dyrektor generalny Tesli i SpaceX stracił 40 mld dolarów od momentu ogłoszenia chęci zakupu serwisu. Zapłaci dodatkowy 1 mld dolarów, jeśli wycofa się z umowy.
Sam Musk napisał niedawno, że przejęcie Twittera jest zawieszone, dopóki platforma nie udowodni, że mniej niż 5 proc. jego użytkowników to boty. Na jednej z konferencji miał nawet powiedzieć, że "niewykluczone jest przeszacowanie ceny transakcji".