- Jeżeli jest ryzyko, że np. do układu napędowego dostała się lub dostanie się woda, nie powinniśmy uruchamiać silnika. Zgłośmy szkodę do ubezpieczyciela jak najszybciej. Oceni okoliczności jej powstania i wyjaśni, jaki jest dalszy tryb postępowania - zaznacza Agnieszka Durska, rzeczniczka Polskiej Izby Ubezpieczeń, w odpowiedzi na pytanie money.pl.
Często jednak samochodu, który padł ofiarą powodzi albo gwałtownej burzy, nie da się już uratować. Ale stwierdzona przez ubezpieczyciela szkoda całkowita wcale nie oznacza, że auto pojedzie na złom.
- Po powodzi rośnie ryzyko, że na rynek wtórny trafią samochody, które były zalane. Nieświadomych nabywców może przyciągać przede wszystkim atrakcyjna cena. Auta te na pierwszy rzut oka mogą nie budzić podejrzeń kupujących, zwłaszcza gdy wszystkie ślady zniszczeń zostały dobrze ukryte. Niestety problemy mogą pojawić się nieco później - mówi nam Weronika Śmigielska, dyrektor działu sprzedaży samochodów używanych Superauto.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zakup używanego samochodu. Jak sprawdzić, czy nie był zalany?
Na liście potencjalnych problemów jest choćby uszkodzenie elektroniki odpowiadającej za prawidłowe działanie ABS-u, poduszek powietrznych czy układu wspomagania.
- Wiadomo też, że woda powoduje korozję metalowych elementów, jej działanie może nie tylko negatywnie wpłynąć na zawieszenie pojazdu, ale również znacznie skrócić żywotność silnika. Osoby kupujące używany samochód w regionie, który był objęty powodzią, powinny być naprawdę ostrożne, ponieważ wnętrze zalanego auta może być czyste i nie budzić naszych zastrzeżeń. Dopiero po pewnym czasie mogą ujawnić się problemy związane z izolacją lub pleśnią - dodaje Śmigielska.
Podczas oględzin samochodu warto zwrócić szczególną uwagę na unoszący się we wnętrzu zapach. Z dwóch powodów. - Czujność powinna tu wzbudzić nie tylko woń stęchlizny, ale również nietypowo intensywny zapach odświeżacza powietrza, który może maskować problem - ostrzega nasza rozmówczyni.
Warto przyjrzeć się także "nienaturalnie nowym" elementom wyposażenia, niepasującym do pojazdu. Uwagę powinna zwrócić nowa tapicerka, fotele, a nawet dywaniki. Koniecznie trzeba zapytać sprzedawcę o powody ich wymiany w ostatnim czasie.
Możemy również całkowicie rozwinąć pasy bezpieczeństwa, aby sprawdzić, czy na samym końcu nie są wilgotne lub czy nie jest na nich widoczna pleśń - podpowiada ekspertka Superauto.pl.
Według Śmigielskiej nie warto oszczędzać czasu i wysiłków podczas oglądania samochodu, który może pochodzić z terenów popowodziowych albo zalanego podczas ulewy garażu. Trzeba zajrzeć także w najtrudniej dostępne miejsca - podwozie, zakamarki pod maską, pod podłogą bagażnika, pod fotelami, w progach drzwi pod uszczelkami, pod deską rozdzielczą. Wszędzie tam, gdzie mogą pojawić się ślady rdzy, ale też resztki jasnego pyłu i piachu, zwłaszcza równomiernie rozłożonego. Do tego trzeba przetestować działanie elektroniki - od komputera pokładowego po elektrycznie otwierane szyby.
Zalane samochody również prosto z salonu
Jaka będzie skala szkód całkowitych na terenach zalanych przez powódź? Polska Izba Ubezpieczeń nie ma takich danych i nie podejmuje się oszacowania skali zjawiska. Przedstawiciele branży motoryzacyjnej nie mają wątpliwości, że fala popowodziowych aut nadejdzie. Powódź zalała powiaty w południowo-zachodniej Polsce, gdzie wyrządziła dotychczas największe szkody. Z wielką wodą walczą też Czesi, Słowacy, Niemcy i Austriacy.
Tylko w tym roku, do końca lipca z zagranicy sprowadzono 518 tys. używanych samochodów. To o jedną czwartą więcej niż rok wcześniej. Jak pisze "Rzeczpospolita", przeszło połowa używanych aut trafia do Polski z Niemiec (295 tys. od stycznia do lipca), potem z Francji (59,3 tys.) i Belgii (42,1 tys.).
Więcej niż co drugi ze sprowadzanych pojazdów ma ponad dziesięć lat. Według firmy autoDNA połowa weryfikowanych u niej aut ma ukryte problemy lub uszkodzenia.
Problem zalanych aut, które nieuczciwi handlarze przeznaczali do sprzedaży, pojawił się po powodzi w 1997 r. i 2010 r. Popowodziowe auta zalały Polskę również po powodzi w Niemczech w 2021 r. Jak przypomniała "Rz", do naszego kraju trafiły nie tylko prywatne auta zatopione na drogach, ale także nowe, która woda zalała w salonach samochodowych.
- Po każdej powodzi, naprawione po zalaniu auta prędzej czy później trafiają na rynek wtórny. W przeszłości próbowano nam sprzedać samochody, które nie były nawet zarejestrowane, ale zostały już zalane na terenie zakładów produkcyjnych w Europie Zachodniej jeszcze przed opuszczeniem fabryki - mówi "Rz" anonimowo szef sieci autokomisów w Polsce.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl