W 12 wojewódzkich urzędach pracy w Polsce ponad 90 firm zgłosiło w pierwszym kwartale zamiar zwolnienia niemal 8 tys. pracowników. Czy ta sytuacja powinna nas niepokoić? Czy coś złego dzieje się na rynku pracy?
- Dla nas każde zwolnienie, nawet pojedynczej osoby, jest problemem, bo to są indywidualne tragedie – powiedział podczas debaty money.pl Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący OPZZ. - O zwolnieniach grupowych dużo się mówi, bo to oznacza, że firma ma poważne problemy. Ale pamiętajmy tez o tym, że wtedy nie ma wolnej amerykanki. Trzeba powiadomić urząd pracy, trzeba negocjować ze związkami zawodowymi wysokość odprawy i szuka się nowych miejsc pracy dla zwalnianych. Ogólny poziom bezrobocia wynosi w Polsce tylko 5 proc., to jeden z najniższych poziomów w UE. Wiele osób jednak jest zwalnianych bez tej procedury dot. zwolnień grupowych. Wtedy jako organizacja próbujemy negocjować z pracodawców i szukamy alternatyw. Zamiar przeprowadzenie zwolnień grupowych nie...
rozwiń