Skąd pomysł, by stawiać paczkomaty? - pytam biznesmena i start-upowca Rafała Agnieszczaka. W pułapkę nie daje się złapać. Od razu prostuje, że paczkomaty to nazwa zastrzeżona dla interesu Rafała Brzoski. On stawiać chce więc maszyny paczkowe.
- Paczkomaty to nazwa nieprawidłowa. To tak, jakby w Nike mówili adidasy. Mi przestawienie się z paczkomatów na automaty paczkowe zajęło dwa miesiące. Z trudem, ale się udało - tłumaczy właściciel serwisu furgonetka.pl.
"Wygra ten, kto będzie mieć lepsze lokalizacje"
Po odrobieniu lekcji z języka polskiego i prawa patentowego Agnieszczak włącza silnik w swojej spółce furgonetka.pl i rusza w miasto. Z serwisu, który dotąd umożliwiał wysłanie paczki dowolnym kurierem, chce stworzyć firmę do nadawania i odbieranie paczek w maszynach paczkowych i tzw. PUDO, czyli punktach nadawania oraz odbioru paczek (np. w sklepach czy na stacjach paliw). Paczkomaty dostają więc kolejnego rywala – usługę Furgonetka Box.
Plan jest prosty - dogonić paczkomaty. Ile zajmie mu gonienie miliardera Brzoski? Daty wyznaczać sobie nie chce. Twierdzi jednak, że da radę zaistnieć na rynku, w którym poza InPostem przebijają się także giganci tacy jak: AliExpress, Allegro, Poczta Polska czy Orlen, a ostatnio nawet budowlana sieć Leroy Merlin. Wyzwanie jest więc spore.
- Chcemy stworzyć ogólnodostępną, otwartą sieć automatów paczkowych. To nie jest skomplikowana technologia. Wygra ten, kto będzie mieć lepsze lokalizacje, dostępność, pozna lepiej specyfikę rynku. Każdą z tych rzeczy miesiąc po miesiącu i rok po roku będziemy poprawiać – mówi Agnieszczak.
Biznesmen marzenia ma więc spore, ale to ten typ człowieka. Nieco szalonego, zakręconego, tworzącego dla tworzenia, a nie tylko dla zarabiania pieniędzy.
Dziś Agnieszczak to furgonetka.pl, ale jeszcze parę lat temu kojarzył się z serwisem fotka.pl, i w mniejszym stopniu, z szafa.pl czy finansowo.pl. Działał w spółce LifeTube, która jako pierwsza dostrzegła potencjał w zarabianiu na youtuberach. Dziś zasiada w radzie nadzorczej spółki Abstra, która także jest jednym z liderów komercjalizowania polskiego YouTube'a.
"Jest taki typ człowieka z sukcesami, którego nienawidzę"
Nigdy nie boi się zabrać głosu nawet w najbardziej kontrowersyjnej sprawie. Wygadany to mało powiedziane. Raczej wyszczekany.
Choć jest guru dla młodych przedsiębiorców, to pisze do nich tak:
"Nie róbcie start-upów, róbcie firmy. (…) Start-up to robienie czegoś, czego nikt wcześniej nie robił. Większość polegnie w walce, bo to najczęściej szczęście zdecyduje o tym, czy odniesiesz sukces - nie Twoje umiejętności". Brutalne? Oczywiście, ale niestety także prawdziwe.
Innym razem kolegów z branży nazywa wprost: patoprzedsiębiorcami. I opisuje "polski styl zarządzania" przez siłę i przymuszanie. "Jest taki typ człowieka z sukcesami, którego nienawidzę. To taki, który osiąga swój cel biegnąc przed siebie i nie rozglądając się na boki. Ktoś dostanie z łokcia, tu kogoś zdepcze, a tam zepchnie z drogi. Taka patologiczna interpretacja powiedzenia: cel uświęca środki".
Prawdziwy ogródek to coś więcej niż "altana z liroya"
Krytykować się nie boi, sam do siebie podchodzi z dystansem. Na LinkedIn nie przechwala się kolejnymi zarobionymi milionami i spółkami, a byciem… członkiem zwyczajnym Polskiego Związku Działkowców, oddział ROD Saska Kępa.
- Kupiłem ogródek działkowy pięć lat temu, zanim to było modne. Zapłaciłem wtedy astronomiczną kwotę 12 tys. zł. Dziś ta działka warta jest pewnie z 60 tys. zł. Z punktu widzenia inwestycji to aktualnie byłoby pewnie trudno znaleźć lepszą - śmieje się.
Kiedy pytamy o "rodos", jak pieszczotliwie nazywa się ogródki działkowe, od razu się uśmiecha. Tłumaczy, że dobry ogródek robi się kilkanaście lat. I nie jest to inwestycja na zasadzie postawienie "altany z leroya", która podwyższa wartości działki. Agnieszczak, jako już zapalony działkowiec, przekonuje, że budynki mają tu drugorzędne znaczenie. Liczy się bowiem nie to co wybudujesz, a to co zasadzisz na działce, jakiej wielkości są już rosnące drzewka i krzewy, jak są utrzymane.
- To nasadzenia są wartością. Dobrze mieć więc drzewka owocowe, rzadkie okazy, dopieszczone rośliny. "Rodos" jest jak ogród w stylu angielskim, trzeba swoje odczekać. Szacunek na ogródkach zdobywa się po latach – opowiada właściciel Furgonetki.
Przyznaje, że on sam inwestuje w stare odmiany jabłoni czy pigwy. Stawia na owoce i gatunki, których w sklepie już nie dostanie. Nie żal mu, że kiedy znajomi lecą na prawdziwą wyspę Rodos prywatnymi odrzutowcami, on wsiada na rower i odwiedza działkę "rodos" na warszawskiej Pradze.
- Nie mam tak, że muszę się chwalić samochodem czy wakacjami. No nie kręci mnie to. Wolę kampera niż Barbados. A zamiast posiadłości z łabędziami właśnie fizyczną pracę na działce – stwierdza.
Na razie czeka na poprawę pogody i koncentruje się na nowej firmie. Wejście Furgonetka BOX na rynek nie tylko sprzedaży usług kurierskich, ale także ich oferowania pod własną marka ogłosił w prima aprilis. Na dziś ma ok. 300 punktów PUDO, paczkomatów Brzoski jest ponad 10 tys.
No cóż, jak mówi, nawet Google zaczynał kiedyś od 15 użytkowników na stronie.