Wiceminister klimatu i środowiska Ireneusz Zyska przekonywał na wtorkowej konferencji prasowej, że wszystkie głosy ws. zmiany systemu rozliczeń prosumentów są bardzo ważne.
- Nie zakładamy, że jesteśmy nieomylni. Ta dyskusja jest autentyczna i szczera, by osiągnąć jak najlepsze rozwianie legislacyjne, które zafunkcjonuje na rynku i będzie stymulować rozwój rynku - powiedział wiceminister.
W ten sposób odniósł się do fali krytyki, która pojawiła się, po ogłoszeniu założeń projektu Ministerstwa Klimatu.
Przypomnijmy. Po zmianach instalacje fotowoltaiczne zaczną funkcjonować na wolnym rynku producentów energii. Wyprodukowaną będą zużywać od razu, nadwyżkę będą odsprzedawać, a brakującą kupować.
Do tej pory dzięki systemowi wirtualnego magazynowania nadwyżek produkcji, można w ogóle nie płacić za prąd. Po zmianach trzeba będzie wyłożyć z kieszeni nawet do 40 proc. wartości rachunków sprzed inwestycji.
Dlaczego? Prosumenci dostaną za nadwyżkę wyprodukowaną w słoneczny dzień mniej, niż będą musieli zapłacić za prąd w nocy i wieczorem, kiedy panele już nie będą produkować energii.
W projekcie zmian zapisano, że nadwyżki energii będą skupowane po średniej cenie energii na rynku z poprzedniego kwartału, którą publikuje Urząd Regulacji Energetyki. Obecnie jest to 256,22 zł/MWh, ale na rynku za energię płaci się obecnie po zachodzie słońca 667 zł/MWh.
To wzburzyło posiadaczy fotowoltaiki. - Czułem, że tak będzie. To jest jakaś porażka - nie krył oburzenia Piotr Jankowski. Nasz rozmówca przed założeniem paneli na dachu rocznie płacił za prąd 3480 zł.
Obecnie nie płaci już nic, ponosi tylko koszty przyłącza - niecałe 100 zł rocznie. Jednak według nowych zasad dla prosumentów musiałby płacić, według naszych obliczeń, ok. 1436 zł rocznie.
Dla "weteranów" fotowoltaiki jest jednak dobra wiadomość. Oni przez 15 lat będą mogli działać na starych zasadach. Od kiedy zmiany wejdą w życie?
Zyska przypomniał, że zmiana w opustach to konsekwencja prawodawstwa europejskiego, w tym dyrektywy rynkowej, która zakłada rozdział rozliczania energii wprowadzanej i pobranej.
Zwrócił uwagę, że do 31 grudnia 2023 mamy czas na implementację tej dyrektywy. Jednocześnie powiedział, że jest trochę zaskoczony głosami z wewnątrz administracji rządowej, by obecne regulacje dot. opustów obowiązywały po 2023 roku.
- Biorąc pod uwagę co się dzieje na rynku, chcielibyśmy jak najszybciej dokonać odejścia od systemu opustu, oczywiście dla nowych prosumentów, nie dla tych, którzy już funkcjonują na rynku - powiedział.
Jak ocenił to Zyska do ostatecznie zmian w przepisach w tej sprawie zadeklarował, że nastąpi to "na pewno w 2022 roku". - Czy to będzie 1 stycznia, 1 lipca, czy później - nie jestem w stanie powiedzieć. To wynikać będzie z procesu legislacyjnego - dodał.
Wiceminister zadeklarował też, że jeśli będzie taka konieczność, to ponowione zostaną konsultacje społeczne i międzyresortowe projektowanych zmian