Notowania holenderskich kontraktów na gaz na luty, które są punktem odniesienia cen dla całego Starego Kontynentu, zatrzymały się na poziomie 86 euro za megawatogodzinę. To o blisko 100 euro mniej niż podczas szczytu kryzysu energetycznego z okolic 20 grudnia zeszłego roku, ale wciąż prawie pięć razy więcej niż na początku 2021 r.
Gazprom naciska i dociska? Dywersyfikacja, głupcze!
Ceny od kilku dni znacząco się nie zmieniają, choć, jak wynika z analizy Thierry'ego Brosa, eksperta ds. energetyki i wykładowca elitarnej uczelni ESPCI Paris, dostawy gazu w styczniu od Gazpromu są na rekordowo niskich poziomach.target="_blank"> Rosjanie wyraźnie zakręcili kurek, ale dzięki dostawom ciekłego gazu LNG oraz sprowadzaniu surowca z Norwegii inwestorzy nie panikują jak jeszcze kilka tygodni temu.
"Dziennie wysyłka LNG jest 1,6 razy większa niż eksport Gazpromu. Dlatego tak ważna jest dywersyfikacja źródeł" - zauważa Bros.
Ceny gazu w Europie - serial trwa
Przypomnijmy, że ceny gazu w Europie osiągnęły rekordowy poziom w grudniu 2021 r., gdy wynosiły ponad 180 euro za MWh. Od tego czasu dzięki dostawom ciekłego gazu LNG do Europy ceny spadły poniżej 100 euro za MHh - przypomina Reuters. Dodaje, że w poniedziałek wskaźnik hurtowych cen gazu wzrósł o 5 proc. i wynosił 88 euro.
Przyczyną podwyżki są prognozy pogody przewidujące obniżenie temperatury i spadek produkcji energii z elektrowni wiatrowych - pisze agencja. Dodaje, że od końca poprzedniego roku wciąż utrzymywany jest rewers na gazociągu jamalskim, co zmniejsza podaż gazu z Rosji.
Od 21 grudnia 2021 r. gaz w przebiegającym przez Polskę rurociągu Jamał-Europa płynie z zachodu na wschód, czyli w odwrotnym kierunku niż zazwyczaj. Gazociąg dostarcza ok. jednej szóstej całego eksportu rosyjskiej ropy do Europy i Turcji.
Rosyjski koncern Gazprom wyjaśniał, że nie realizuje eksportu gazu tym rurociągiem ze względu na brak nowych europejskich zamówień. Firmy w Europie wolą kupować gaz już zgromadzony na miejscu w zbiornikach, niż nabywać surowiec z Rosji po rekordowych cenach - uzupełnia Reuters.
Jednak niektórzy zachodni politycy oskarżają Rosję o celowe wstrzymywanie dostaw gazu do Europy i wykorzystywanie zmniejszonej podaży surowca, jako środka nacisku w napięciach politycznych wokół Ukrainy - zaznacza agencja. Dodaje, że działania Rosji są też postrzegane jako próba wymuszenia certyfikacji gazociągu Nord Stream 2. Moskwa zaprzecza tym zarzutom i twierdzi, że wypełnia swoje zobowiązania dotyczące dostaw surowca.
Rosja odpowiada
Co na to Rosja? W sobotę w rozmowie na antenie stacji telewizyjnej Rossija-1, wicepremier Aleksandr Nowak podkreślił, że Rosja rzetelnie wypełniła wszystkie ubiegłoroczne zobowiązania wobec kontrahentów europejskich.
"Dostarczyliśmy też znacznie więcej gazu do Niemiec, Turcji, a także innych krajów, które zgodnie z umowami dwustronnymi miały prawo postulować o większy rozmiar dostaw" - dodał.
Podkreślił zarazem, że przyczyną obecnego kryzysu energetycznego jest "krótkowzroczna polityka UE, a w szczególności Komisji Europejskiej, która na przestrzeni wielu lat uparcie opowiadała się za odejściem od umów długoterminowych na rzecz transakcji typu spot dla zmniejszenia zależności od rosyjskich dostaw surowców energetycznych".
"Niewłaściwe planowanie i koncentracja na kontraktach krótkoterminowych jest dziś przyczyną problemów Unii Europejskiej, która próbuje zrzucić odpowiedzialność za ten stan rzeczy na innych" - ocenił Nowak.
W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska przekazała, że prowadzi analizy w sprawie tego, czy na unijnym rynku gazu dochodzi do "zachowań antykonkurencyjnych". Chodzi o działania rosyjskiego koncernu Gazprom. W czwartek komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager zakwestionowała strategię koncernu, która sprowadza się do ograniczania dostaw gazu w czasie zwiększonego, zimowego popytu. UE prowadzi wstępne dochodzenie w sprawie zachowań sprzecznych z polityką konkurencji UE w tym sektorze.