Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Patryk Słowik
Patryk Słowik
|
aktualizacja

Glejt dla prezesa Glapińskiego, czyli wyrok głupi i polityczny, ale ostateczny [OPINIA]

239
Podziel się:
Przedstawiamy różne punkty widzenia

Ciężko jest zaakceptować to, że Trybunał Konstytucyjny stał się instytucją chroniącą prezesa Narodowego Banku Polskiego przed konsekwencjami swoich czynów. Jednocześnie jednak wyrok zapadł - w składzie byli sami sędziowie i z tego względu należy go uznać - pisze dla money.pl dziennikarz WP Patryk Słowik.

Glejt dla prezesa Glapińskiego, czyli wyrok głupi i polityczny, ale ostateczny [OPINIA]
Prezes NBP Adam Glapiński (East News, Andrzej Iwanczuk/REPORTER)

Równocześnie jednak decyzja TK zapadła bez tzw. dublerów w składzie. Trudno więc znaleźć powód, aby nie uznawać tego wyroku za obowiązujący. Czy to nam się bowiem podoba, czy nie, w art. 190 ust. 1 konstytucji wprost określono, że orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne.

Glapiński na celowniku

Było to tak, że Donald Tusk zapowiedział, iż Adam Glapiński stanie przed Trybunałem Stanu. Ba, ujęto nawet w obietnicach wyborczych Koalicji Obywatelskiej postawienie Glapińskiego przed trybunałem - "za zniszczenie niezależności Narodowego Banku Polskiego i brak realizacji podstawowego zadania NBP, jakim jest walka z drożyzną".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nadciąga rewolucja. "Będzie ubywało pracy dla ludzi, którzy coś wiedzą" - Piotr Voelkel - Cz.2

Tak się składa, że aby postawić przed trybunałem byłych premierów i ministrów rządu Prawa i Sprawiedliwości, potrzeba w Sejmie większości 3/5 ustawowej liczby pomysłów. Tylu koalicja rządowa w Sejmie nie ma. Ale żeby postawić prezesa NBP przed TS, potrzeba już "tylko" bezwzględnej większości głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Czyli minimum 116, a w każdym wariancie wystarcza 231 głosów. Wynika to z ustawy o Trybunale Stanu.

Posłowie PiS postanowili jednak Adamowi Glapińskiemu pomóc. Skierowali więc wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, że przepisy ustawy są niekonstytucyjne.

Lepsza ochrona prezesa

Trybunał, który zazwyczaj nie spieszy się z rozpoznawaniem spraw, tym razem zadziałał błyskawicznie. I orzekł w miniony czwartek, że nie wolno zawiesić prezesa NBP z powodu postawienia go w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu oraz że zapisana w ustawie większość wystarczająca do przegłosowania pociągnięcia prezesa NBP do odpowiedzialności jest niezgodna z konstytucją - bo jest za skromna.

Uzasadnienie wyroku TK wygłosiła Krystyna Pawłowicz, była posłanka PiS, która częściej wrzuca polityczne manifesty do mediów społecznościowych, niżeli orzeka. Pawłowicz przekonywała, że nie może być tak, że prezes NBP jest zależny od władzy. A do tego sprowadzałoby się uznanie, że skromna sejmowa większość wystarcza do tego, by postawić szefa banku centralnego przed Trybunałem Stanu. Wskazywała też, że nie ma powodu, aby bardziej chronić członków rządu niż prezesa NBP.

Rozwiązanie, które pozwala na faktyczne pozbycie się szefa banku centralnego poprzez jego zawieszenie jedynie wskutek głosowania sejmowego, jest – w ocenie trybunału – niedopuszczalne. Dla jasności: orzekało pięcioro sędziów TK, a dwóch zgłosiło zdania odrębne.

Niemądrze i szybko

Wyrok TK nie jest najmądrzejszy. Trudno bowiem uznać, że niekonstytucyjne może być rozwiązanie przewidujące określoną większość, zapisane w ustawie, do której odsyła sama konstytucja (ta bowiem po szczegóły postępowania przed trybunałem odsyła właśnie do ustawy).

Wydaje się, że ustawodawca ma tu swobodę - może uznać, że niektóre organy konstytucyjne łatwiej postawić przed Trybunałem Stanu, a inne trudniej. Czy słuszny był wybór, by łatwiej było pociągnąć do odpowiedzialności szefa banku centralnego niż członka rządu? To już inna rzecz.

Ale co tu niekonstytucyjnego? Doprawdy nie wiem. Argumentacja przedstawiona przez Krystynę Pawłowicz mnie zupełnie nie przekonuje. Trudno też uwierzyć, że wygrało prawo, a nie polityka. Nie wierzę w aż takie przypadki, że w trybunale całymi latami zalegają sprawy, aktywność orzecznicza większości osób jest dość żenująca, a tu nagle, 29 listopada 2023 r., posłowie PiS piszą wniosek, a już 11 stycznia 2024 r. zapada wyrok trybunału. I akurat – dziwnym trafem – jest on zbieżny z potrzebami Prawa i Sprawiedliwości oraz samego Adama Glapińskiego, którego niezależność od polityków jest... dyskusyjna.

Sędziowie trybunału najzwyczajniej w świecie się spieszyli, bo bali się, że koalicja rządowa ich w Sejmie uprzedzi. Gdyby bowiem rządzący przegłosowali w Sejmie postawienie prezesa Glapińskiego przed Trybunałem Stanu, trudno byłoby to już odkręcić.

Bez dublera

Trudno też dziś wskazać, czy wyrok TK, który wydano, powstrzyma rządzących przed działaniem wymierzonym w szefa NBP. Ale - powiem tu rzecz zapewne niepopularną - niemądry i politycznie motywowany wyrok TK nie powinien być zupełnie lekceważony. Albo należałoby go uznać za, tak jak mówi konstytucja, powszechnie obowiązujący i ostateczny, albo bardzo szczegółowo wyjaśnić, dlaczego wyroku nie należy uznawać. Samo "nie, bo nie" to za mało.

Powód? W składzie orzekającym nie było żadnego tzw. dublera, czyli osoby orzekającej w TK, pomimo zajęcia wcześniej właściwie obsadzonego miejsca. Każdy z piątki sędziów: Julia Przyłębska, Krystyna Pawłowicz, Bartłomiej Sochański, Bogdan Święczkowski i Rafał Wojciechowski jest prawidłowo powołanym do trybunału sędzią. Część z nich nigdy nie powinna zostać sędziami TK, gdyż nie gwarantują niezależności od polityków. Ale zostali.

Znam argument o tym, że Julia Przyłębska została nieprawidłowo powołana na stanowisko prezesa TK i to wystarcza do nieuznawania wyroków, ale mnie on nie przekonuje. Choćby z tego względu, że zwolennicy tej tezy uznali szereg wyroków, które zapadły już za prezes Przyłębskiej.

Konstytucja oraz ustrojodawca nie przewidzieli absurdalnej sytuacji, w której sędziowie Trybunału Konstytucyjnego będą interpretowali konstytucję i ustawy nie w zgodzie z duchem prawa, tylko w zgodzie z duchem politycznego zapotrzebowania. Nie przewidziano, że pojawi się Jarosław Kaczyński i Prawo i Sprawiedliwość, którzy postanowią zrobić z trybunału przybudówkę partyjną.

Zarazem samo przekonanie o niewłaściwym działaniu Trybunału Konstytucyjnego to, w mojej ocenie, za mało, aby generalnie uznać orzeczenia TK za świstki papieru drukowane przy kawie i ciasteczkach. Gdy bowiem tak zrobi władza, każda kolejna będzie robiła to samo. Trybunał Konstytucyjny w zasadzie przestanie istnieć. A jego prestiż, po latach demolowania go przez PiS, z czasem należałoby odbudowywać, a nie ostatecznie zaorać.

Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(239)
WYRÓŻNIONE
Jadwiga
11 miesięcy temu
Jak się sypie to się sypie, złodzieje i kombinatorzy na stanowiskach, a prezydent będzie ułaskawiał każdego !!!! PIS nam załatwił. Niech teraz emeryci jeżdżą co tydzień na marsze, a złodzieje będą się mieli dobrze.
Pytam
11 miesięcy temu
Pawłowicz i Piotrowicz też byli powołani z naruszeniem wieku, tak więc czy tak do końca legalnie? Nią a tak naprawdę to grupa kolesi decyduje o sobie, co można podważyć
Prezydent2025
11 miesięcy temu
Żyjemy w okresie takiego "zmącenia prawnego" że żadna gruba ryba nie może czuć się w tej wodzie pewna.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (239)
polak maly
4 miesiące temu
Coz, wypada juz tylko siasc i plakac.Nikt nic nie moze, mozna tylko duzo gadac, a z tego gadania nic juz nie wynika.Pogadalismy, a teraz do roboty.Bedzie jak zawsze.
amen
9 miesięcy temu
hak w rzeźni a nie glejt! okradł ludzi z dorobku życia dawno powinien gryźć ziemię.
Całka
10 miesięcy temu
Dziwny artykuł! Dziwniejszy tym bardziej, że nie od dziś przypomina się, przy okazji każdej kolejnej wpadki TP, że niegdysiejszy TK miał (i jeszcze kiedyś będzie!) orzekać tylko i wyłącznie o zgodności, lub niezgodności stanowionego w Polsce prawa z Konstytucją, czyli dokładnie wszystkie opinie dzisiejszego TP dotyczące aktualnych lub wygaszonych mandatów poselskich, stawiania lub nie stawiania tego czy owego przed sądem, zawieszania lub nie jakiegoś prezesa przed postawieniem go przed Trybunałem Stanu, sposobu pracy Sejmu czy też królewskich przywilejów panującego prezydenta, są całkowicie bezprzedmiotowe, nie mają żadnego znaczenia prawnego i stanowią co najwyżej ciekawostkę literacką!
Tom
10 miesięcy temu
Pan autor chyba coś brał i niestety zaszkodziło mu....
www
10 miesięcy temu
i tak prędzej czy później nie uniknie celi + i te zagrabione miliony nic mu nie pomogą
...
Następna strona