- U rodziców zdiagnozowano COVID-19. Mieliśmy z nimi kontakt, więc trafiliśmy na kwarantannę. Szybko się okazało, że nieszczęścia chodzą parami. W naszym bloku była awaria, okazało się, że przez trzy dni nie będziemy mieli prądu - opowiada money.pl pani Elżbieta z Warszawy.
Jak dodaje, nie widziała możliwości, by spędzić tyle czasu bez prądu z dwójką dzieci w domu. Od lekarza przyszła jednak dobra wiadomość - można wybrać izolatorium.
Pani Elżbieta z mężem o taki wyjazd się więc postarała. Szybko przyszła decyzja. Połowa rodziny miała jednak trafić do jednego izolatorium, a druga do innego, oddalonego o kilkaset kilometrów. - Podziękowaliśmy i stwierdziliśmy, że jednak zostaniemy w domu bez prądu - opowiada.
Kobieta zastanawia się jednak, skąd w ogóle propozycja rozdziału. Czy to kwestia tak dużego obłożenia, że trudno o odpowiednią liczbę miejsc w jednym obiekcie? Okazuje się, że niekoniecznie.
Jeszcze pod koniec października rząd miał plany, by zamienić 100 hoteli w takie placówki. Izolatoria miały być przeznaczone dla lżej chorych na COVID-19, którzy nie muszą iść do szpitala. Ale i dla tych, którzy nie mogą kwarantanny przechodzić w domu, jak na przykład pani Elżbieta.
Korzyści mieli odczuć nie tylko chorzy, ale również hotelarze. Większość dużych hoteli jest zamknięta, a pobyt pacjentów mógłby pomóc im przetrwać trudny czas.
Jak jest praktyce? Izolatoriów jest obecnie ok. 110, a ma dojść jeszcze ok. 10. W hotelach są tworzone - wbrew zapowiedziom - bardzo rzadko. Powstają np. w ośrodkach wychowawczych, a nawet w biurowcach. Łącznie we wszystkich izolatoriach, według zapowiedzi NFZ, ma być 12,5 tys. miejsc.
Polski Holding Hotelowy zapowiadał w październiku, że większość jego obiektów może stać się izolatoriami. Działają tymczasem tylko trzy - dwa w Poznaniu, jeden we Wrocławiu.
Prezes Polskiego Holdingu Hotelowego Gheorghe Marian Cristescu mówi money.pl, że wysłał listę ok. 90 obiektów hotelowych, które mogą być przekształcane na izolatoria. Lista najpierw poszła do rządu, a potem do konkretnych szpitali.
Jednak większość z tych hoteli izolatoriami się nie stała. Czemu? Na odpowiedzi ze strony NFZ czekamy.
Tłumów nie ma
Nie tylko liczba izolatoriów w hotelach ma się nijak do ambitnych planów. Okazuje się, że w tych, które funkcjonują, jest mnóstwo wolnych miejsc.
Informują o tym np. pracownicy hotelu Moxy Poznań Airport. To jeden z nielicznych dużych obiektów sieciowych, który został zamieniony w placówkę tego typu. Dużo wolnych miejsc jest też w izolatorium we wrocławskim hotelu Wieniawa.
Tymczasem na samych kwarantannach jest w Polsce ok. 400 tys. osób, do tego dochodzą osoby izolowane z już wykrytą chorobą. Chętnych do korzystania z obiektów nie powinno więc nie brakować.
"Pieniądze i kadra"
Nieoficjalnie w środowiskach hotelarzy i medyków mówi się o dwóch podstawowych problemach: braku kadry i braku pieniędzy.
- Wiadomo, że na służbę zdrowia ich brakuje. Więc trudno się dziwić, że NFZ nie chce szeroko wysyłać ludzi do izolatoriów i płacić za każdego 200 zł za dobę - opowiada anonimowo dyrektor jednego z dużych hoteli.
- Jednak jest i inna kwestia. Brak kadry. W izolatoriach powinny być chociaż pielęgniarki. A tych brakuje przecież nawet w szpitalach - dodaje.
Jak mówi, w związku z tymi problemami słychać o kolejnej zmianie strategii w kręgach rządowych. - Z tego, co słyszymy, to pomysł "hotele na izolatoria" nie wypalił i zaczyna się myśleć nad innym. Chcą, aby robić izolatoria w sanatoriach. Bo sanatoria też stoją puste, a tam przecież przeszkolona kadra powinna, przynajmniej w teorii, być - opowiada dyrektor hotelu.
Decyzję o wysłaniu do izolatorium podejmuje lekarz podstawowej opieki zdrowotnej. Jednak jak mówią anonimowo nasi rozmówcy z NFZ, sama idea izolatoriów jest u nas słabo wypromowana. Więc ludzie rzadko zgłaszają się do lekarzy z pomysłem wyjazdu.
Lekarze natomiast, znając sytuację służby zdrowia, nie palą się do wysyłania chorych. - Wszystko rozbija się o pieniądze. Są potrzebne teraz gdzie indziej - słyszymy nieoficjalnie od pracownika NFZ.
Dlaczego rodzinę, której przykład przytoczyliśmy na początku, planowano rozdzielić? Odpowiedź, którą słyszymy od medyków, to "chaos". Sugerują, że właśnie problemy z kadrą czy nierównomiernym rozmieszczeniem i obłożeniem obiektów mogły być powodem.
Mimo wszystkich powyższych problemów Marek Łuczyński, prezes Polskiej Izby Hotelarzy, jest zwolennikiem tworzenia izolatoriów w hotelach. Uważa, że to rozwiązanie może pomóc przetrwać branży ciężkie czasy. A sami hotelarze mogliby w ten sposób dorzucić swoją cegiełkę do walki z koronawirusem. Dodaje jednak, że kryteria wyboru hoteli, które stają się izolatoriami są "niejasne i dość tajemnicze".