Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Mirończuk
|
aktualizacja

Ile ekologii w hybrydach? Polskie testy pokazały, jak jest naprawdę

48
Podziel się:

Samochody hybrydowe mają oszczędzać pieniądze i być przyjazne dla środowiska, czyli sprawiać, żeby w powietrzu było jak najmniej szkodliwych substancji. Mogłoby się jednak wydawać, że silnik elektryczny jest tylko mało istotnym dodatkiem. Polscy naukowcy udowodnili, że jest zupełnie inaczej.

Lexus UX 250h
Lexus UX 250h (materiał partnera)

Artykuł powstał we współpracy z marką LEXUS

Jeździ na silniku spalinowym, wspomagając się silnikiem elektrycznym. Ten ostatni ładuje podczas hamowania akumulatory, odzyskując w ten sposób energię. To – w największym skrócie – istota działania samochodu hybrydowego. Dzięki temu ma być bardziej ekologiczny niż zwykły. Ale czy rzeczywiście tak jest, skoro i tak podstawową jednostką pozostaje silnik tradycyjny?

W teorii – i według zapewnień producentów samochodów hybrydowych – system się sprawdza zarówno pod względem ochrony środowiska, jak i ekonomicznym, bo auto zużywa mniej paliwa, a zatem do atmosfery emitowanych jest mniej szkodliwych substancji. Pozostaje pytanie – na ile w praktyce ten system się sprawdza i czy w tym przypadku skórka jest warta wyprawki?

Jeśli jest coś do zbadania, potrzeba do tego specjalistów – za sprawdzenie teorii wzięli się naukowcy z Politechniki Poznańskiej. Postanowili przeprowadzić testy w warunkach drogowych – eksploatując samochód tak jak każdy kierowca – jeżdżąc po mieście, na trasie i na autostradzie. Efekty były zaskakujące.

Przedmiot badania: Lexus UX 250h

Jeśli mówimy o hybrydach, to trudno wybierać coś, co nie jest autem produkcji japońskiej. Japończycy rozwijają technologię hybrydową od ponad 20 lat (pierwszy Prius to rok 1996). Nie ma też sensu testowanie małego auta – tam spalanie jest i tak stosunkowo niewielkie. Naukowcy z Poznania zdecydowali się więc na Lexusa UX 250h.

To kompaktowy SUV z napędem 4x4 o mocy 184 KM. Zamontowany w nim układ hybrydowy składa się z silnika benzynowego o pojemności 2 litrów, silników elektrycznych MG1 i MG2, które pełnią też rolę generatorów. To wszystko łączy przekładnia hybrydowa, a za gromadzenie energii elektrycznej odpowiada niklowo-wodorkowy akumulator. Dodatkowo, przy tylnej osi zamontowany jest trzeci silnik elektryczny, dzięki któremu uzyskano napęd na dwie osie bez konieczności używania wału napędowego, łączącego jednostkę spalinową z tylnym mostem.

Jak twierdzi producent – samochód zużywa nieco ponad 4 litry benzyny na 100 km. Z testów redakcji serwisu Autokult.pl wynika, że w praktyce maksymalne spalanie to nieco ponad 6 litrów na 100 km. To istotne, szczególnie w kontekście prowadzonych badań, które miały m.in. sprawdzić proekologiczność tego samochodu.

Przebieg badania: miasto, przedmieścia, autostrada

Czas na testy w terenie. Eksperci ustalili 77-kilometrową trasę w Poznaniu i jego okolicach. Obejmowała na odcinki miejskie, podmiejskie i autostradowe. Wykonano w sumie 6 przejazdów w dniach roboczych, w godzinach zróżnicowanego ruchu drogowego. Test przeprowadzono w grudniu ubiegłego roku, średnia temperatura powietrza podczas testów wynosiła 4 stopnie Celsjusza.

Badanie wykonano zgodnie z wytycznymi RDE (Real Driving Emission). W ramach tej procedury emisje szkodliwych substancji mierzone są podczas rzeczywistej eksploatacji na drodze. W przypadku najnowszych norm emisji spalin badanie w laboratorium jest uzupełniane poprzez pomiar na drodze.
W prawidłowo przeprowadzonym teście RDE samochody pokonują trasę na publicznych drogach w zróżnicowanych warunkach. Około 34 procent stanowi trasa w mieście przy prędkościach od 0 do 60 km/h. Kolejne 34 procent to trasa podmiejska, z prędkościami od 60 do 90 km/h. Wreszcie – ostatnia część trasy to jazda po autostradach, z prędkością powyżej 90 km/h.

Wynik badania: czas i dystans na elektryku

Czas na wyniki testów. Te uporządkowano według dwóch kryteriów – czasu, w jakim samochód jechał tylko na silniku elektrycznym oraz dystansu, jaki pokonał w ten sposób.

Podczas jazdy po mieście Lexus UX 250h jechał na silniku elektrycznym aż 74 procent czasu, pokonując 57 procent dystansu. To wynik godny uwagi, pytanie – jak to możliwe? Wyjaśnienie jest stosunkowo proste – do 50 km/h samochód może się rozpędzić wyłącznie na silniku elektrycznym. Jednocześnie w ruchu miejskim odzyskiwane jest najwięcej energii – każde zdjęcie nogi z pedału gazu to wyłączenie silnika spalinowego i włączenie generatorów – silników elektrycznych, ładujących akumulator z wykorzystaniem energii kinetycznej. Dodatkowo – podczas postoju na światłach czy w korku samochód korzystał niemal wyłącznie z energii elektrycznej, pozostawiając silnik spalinowy wyłączony.

Kolejny etap testu – droga podmiejska. Tutaj nie ma tylu okazji do wykorzystania silnika elektrycznego – włączał się zwykle w miejscach, gdzie trzeba jechać z niższymi prędkościami, np. w terenie zabudowanym. Każde odpuszczenie pedału gazu to wyłączenie silnika spalinowego i uaktywnienie ładowania akumulatorów. Zgromadzona energia jest następnie uwalniana podczas wolniejszej jazdy. Efektem tego wszystkiego jest 28 procent czasu przejechanego Lexusem na tym etapie na silniku elektrycznym, co dało 27 procent całego dystansu.

Wreszcie – autostrada. Mogłoby się wydawać, że akurat tutaj wykorzystanie napędu elektrycznego będzie żadne. Okazało się jednak, że przez 8 procent czasu Lexus jechał na tym właśnie napędzie, co umożliwiło bezemisyjne przejechanie 7 procent autostradowego odcinka trasy.

Czas na wnioski

Traktowanie silnika elektrycznego w samochodach hybrydowych wyłącznie w kategoriach dodatku nie ma – jak wynikło z badań – żadnego uzasadnienia. Najkorzystniejsze wyniki osiągnął Lexus podczas jazdy miejskiej, najgorsze na autostradzie, ale właśnie o to chodzi, by takie samochody ograniczały nagromadzenie smogu w miastach, gdzie aut jest najwięcej.

Ponad połowa przejechanej trasy bez udziału silnika elektrycznego w mieście to poważny argument potwierdzający ekologiczność rozwiązań zastosowanych w testowanym Lexusie. Z niewielkim marginesem błędu można zakładać, że podobne wyniki osiągnięto by w innych modelach samochodów koncernu Toyoty czy nawet innych producentów.

Jeszcze istotniejszy wydaje się być wynik czasowy – ponad 70 procent czas przejazdu pracował sinik elektryczny – wszystkie korki, światła itp. A to przecież chwile, które najbardziej przyczyniają się do zanieczyszczenia powietrza – setki uwięzionych samochodów z włączonymi silnikami to zmora centrów miast.

Technologia hybrydowa jeszcze długo będzie najchętniej wybieranym proekologicznym rozwiązaniem w salonach samochodowych. Pełne elektryki nie dają jeszcze satysfakcjonujących zasięgów, do tego wiele dyskusji budzi nieekologiczność zastosowanych w nich materiałów, szczególnie tych użytych w bardzo pojemnych akumulatorach. Zastosowanie oszczędnych silników spalinowych, spełniających najbardziej wyśrubowane normy emisji spalin, w połączeniu z wydajnym układem elektrycznym daje szanse na to, by miasta zaczęły znów oddychać pełną piersią.

Artykuł powstał we współpracy z marką LEXUS

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(48)
Boczek_wr
3 lata temu
Nikt nie napisał o prawdziwych kosztach eksploatacji uwzględniającej wymianę ogniw. Nikt nie opisuje tendencji producentów do silników doładowanych i kosztów ich utrzymania. Poza tym należy pamiętać że to interes jak każdy inny. Większość neguje, ale bez konkretów. Jak piszemy o czymś źle lub dobrze to podpierajmy to faktami. Sam jeżdżę "zapalniczką" i na pewno taniej niż zwykła benzyną. Naprawdę pisząc swoją opinię należało by uwzględnić swoje odczekiwania co do auta. Jeździć można także rowerem z bambusa i wtedy CO będzie na prawdę małe. Jak zwykle w Polsce promuje się światowe trendy nie budując porządnego zaplecza. Może coś się zmieni jak będziemy mieli swojego elektryka. Chyba że jak go będą produkować to już będzie przestarzały i nikomu nie będzie się chciało inwestować w ładowarki. Czekam jak większość na rzetelne wyniki testów z przejrzystymi tabelami i faktami.
Maciek
4 lata temu
Tylko czy samochód po przejechaniu odcinka miejskiego nadal miał w pełni naładowany akumulator? Czy po 150km w mieście dalej będzie pracował głównie silnik elektryczny?Kiedyś trzeba go doładować. Nie można zakładać, że samochód używany tylko w mieście, będzie 74% czasu jechał na elektryku. To zadziała tylko w testowanym przypadku, a przecież sporo jest kierowców, którzy po za miasto wyjeżdżają dopiero w weekend.
Nick
4 lata temu
No to Lexus w porównaniu z moim Mitsubishi jest trucicielem, albo redaktor nie zrozumiał nic z opisu konstrukcyjnego Lexusa. Otóż, ideą hybrydy jest jeździć na silniku elektrycznym, który jest wspomagany silnikiem spalinowym. Silnik elektryczny podczas hamowania ładuje baterie z których korzysta do zasilania podczas jazdy. Przy małych prędkościach i podczas ruszania zawsze pracuje silnik elektryczny. Spalinowy dołącza się tylko przy większych prędkościach i/lub większych obciążeniach. Na przyszłość proszę doczytać, popytać a nie płodzić artykuły, które są stekiem bzdur. Hybrydy Plug-in to jest to samo, ale z dużą baterią, która zazwyczaj pozwala na przejechanie około 50 km. i można ją ładować albo podczas jazdy, albo pod domem z gniazdka, albo ze stacji szybkiego ładowania. Ja swoje auto ładuję dwa razy w tygodniu po dziesięć złotych za prąd, a paliwo raz na dwa miesiące, pod warunkiem jeżdżenia tylko po mieście, a robię około 250 km.
Dzaba
4 lata temu
a proszę napisać coś o ekologii baterii akumulatorowych, ich utylizacji.
Karol
4 lata temu
A do testu to akumulator był w pełni naładowany ale tego nie liczycie do kosztów ani ani do zgromadzonej wcześniej energii. Jeśli nie był naładowany to mówienie że od 0 do 60 km/godz. po mieście jechał na akumulatorze to ściema, nie ruszy chyba że na popych. Ten test to lipa na zamówienie Lexusa.
...
Następna strona