Ile zarabia nauczyciel? Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, kto odpowiada. W programie "Money. To się liczy" szef ZNP Sławomir Broniarz stwierdził, że nauczyciel, który dopiero zaczyna pracę, może liczyć na 1,8 tys. na rękę. Nawet nauczyciele dyplomowani (najwyższy stopień awansu nauczycielskiego) dostają natomiast według Broniarza ok. 3,5 tys. zł - i to po ostatnich podwyżkach.
Pensje powyżej 5 tys.? Tak, zdarzają się, ale to dotyczy głównie dyrektorów szkół - uważa Broniarz.
Dane mówią jednak co innego. Według opracowania firmy Sedlak & Sedlak na podstawie danych MEN, nauczyciel dyplomowany zarabiał w 2018 r. średnio ponad 5,3 tys. zł brutto. Mniej zarabiał nauczyciel mianowany, ale też znacznie powyżej 4 tys. brutto. GUS podaje z kolei, że mediana zarobków polonistów w szkołach to 4325 zł, ale 25 proc. nauczycieli polskiego dostaje ponad 4,5 tys. Jeszcze więcej dostają oligofrenopedagodzy, czyli nauczyciele osób niepełnosprawnych intelektualnie. Średnio prawie 4,5 tys. brutto, ale 25 proc. zarabia ponad 5 tys.
- Między przestrzenią ustawową a tym, co naprawdę wpływa na konto nauczycieli, jest ok. 1600 zł różnicy - mówi Broniarz. Skąd więc ten rozdźwięk?
Pensja nauczyciela? Zależy od tego gdzie uczy
O nauczycielskich pensjach porozmawialiśmy z Katarzyną Lubnauer, posłanką Nowoczesnej, która jest obecnie wiceprzewodniczącą sejmowej Komisji Edukacji.
Lubnauer nie ukrywa, że mocno popiera protest nauczycieli. Ale zauważa, że oświatowe pensje to bardziej skomplikowana kwestia, niż by chciał tego Sławomir Broniarz. - Zarobki nauczycieli bardzo się różnią. Wiele zależy na przykład od dodatków od samorządów. I oczywiście nauczyciele z bogatszych gmin mogą przez to liczyć na wyższe pensje. Są też na przykład dodatki dla wychowawców, choć nie są to duże kwoty - mówi money.pl Lubnauer.
A co z dyrektorami? Ci, jak mówi szefowa Nowoczesnej, mogą liczyć na ok. 2 tysiące zł dodatku. Lubnauer przyznaje jednak, że nie tylko nauczyciele-dyrektorzy zarabiają dobrze, ale również wielu dyplomowanych nauczycieli bez stanowisk może liczyć na stosunkowo przyzwoite pensje. Nie tu jest jej zdaniem problem.
- Nauczyciele ostatnią poważną podwyżkę dostali w 2013 roku. Od tego czasu zarobki im się znacząco nie zmieniły. Tymczasem nauczyciele mogą obserwować, jak pensje idą w górę na całym rynku. W efekcie dziś w korporacji, a nawet w supermarkecie, można zarobić dużo więcej niż w szkole - dodaje Lubnauer. Dotyczy to zwłaszcza początkujących nauczycieli-stażystów, jak zauważa szefowa Nowoczesnej.
Pytam więc posłankę, czy może ZNP nie powinien się w pierwszej kolejności skupić właśnie na podwyżkach dla początkujących nauczycieli. - Moim zdaniem ZNP słusznie domaga się podwyżki kwotowej, a nie procentowej. Najwięcej dzięki temu zyskają stosunkowo najmłodsi stażem nauczyciele, który zarabiają 1,8 tys. zł netto, a nie ci dyplomowani - odpowiada Lubnauer. Dodaje, że sytuacja, w której młody nauczyciel z wyższym wykształceniem zarabia niewiele więcej niż pensja minimalna, "jest po prostu wstydem".
Lubnauer wskazuje też, że nauczyciele są zdenerwowani, bo ostatnia reforma wydłużyła im lata potrzebne do awansu na wyższy stopień. - Z dwóch do trzech lat na każdym etapie - dodaje posłanka.
Czytaj też: W środowisku wrze. "Ludzie mają dość"
"Przymierzam się do cukiernictwa"
Jak więc jest z tymi zarobkami nauczycieli? Rację ma szef ZNP, czy jednak warto wierzyć statystykom? - Prawda, jak zwykle, leży gdzieś pośrodku. Ja pracuję na pół etatu. Nie dlatego, że chcę, ale dlatego, że po prostu na pełny nie mogłem liczyć. W podobnej sytuacji są tysiące nauczycieli - mówi nam anonimowo historyk ze Szczecina. On mówi, że "marzy" o 5 tysiącach. Zna takich, którzy tyle zarabiają - i nie są oni wcale dyrektorami. Nauczyciel sugeruje też, że jeśli chcę poznać atmosferę, która panuje obecnie w tym zawodzie, powinienem odwiedzić grupy skupiające nauczycieli w mediach społecznościowych.
Wchodzę na jedną z nich. Okazuje się, że najpopularniejsza jest ostatnio dyskusja nie o proteście, ale o tym, jak można się przebranżowić. Z dyskusji wynika, że niemal w każdym zawodzie można liczyć na początek na większe pieniądze niż w oświacie.
- Gdybym odszedł, zostałbym listonoszem. Mój kolega z pracy zazdrości z kolei kumplowi, który pracuje w firmie produkującej meble - pisze jeden nauczyciel. - Ja przymierzam się do cukiernictwa - odpowiada z kolei młoda nauczycielka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl