"Instytut Pokolenia – tak nazywa się najnowsza jednostka badawcza w Polsce. W czwartek premier Mateusz Morawiecki powołał ją zarządzeniem, które weszło w życie w sobotę.
"Sprawa jest dla mnie nowa"
Wynika z niego, że instytut oprócz działalności badawczej ma prowadzić też opiniującą, wydawniczą i popularyzatorską, a jego siedzibą jest Warszawa - pisze dziennik.
Gazeta wyjaśnia, że zgodnie ze statutem przedmiotem działalności instytutu ma być "gromadzenie, opracowywanie oraz udostępnianie organom władzy publicznej informacji o istotnych zjawiskach i procesach demograficznych, społecznych i kulturowych w Polsce", m.in. w zakresie "aktualnej sytuacji w obszarze rodziny, małżeństwa, rodzicielstwa i dzietności", "przemian demograficznych i społecznych, wraz z ich kontekstem kulturowym i ekonomicznym" oraz "prognozowania stanu i struktury ludności oraz procesów demograficznych, obejmujących reprodukcję ludności, w tym małżeńskości, dzietności i umieralności".
Zdaniem "Rzeczpospolitej" niemal identyczne zadania ma mieć Polski Instytut Rodziny i Demografii, nad którym trwają prace w Sejmie. Projekt ustawy w sprawie jego powołania wnieśli posłowie PiS, a porównując dokumenty dotyczące obu jednostek, można się przekonać, że z jednego do drugiego skopiowano obszerne fragmenty mówiące o zadaniach. Czasami zamieniono poszczególne słowa, np. zamiast "przemiany demograficzne" zapisano "procesy demograficzne".
Poseł PiS Bartłomiej Wróblewski, wnioskodawca projektu poselskiego, mówi gazecie, że nie ma wiedzy o celach powołania nowego instytutu przez premiera.
- Sprawa jest dla mnie nowa. Jednak nie wydaje mi się, żeby powstanie instytucji analitycznej przy KPRM mogło doprowadzić do tego, że nie zostanie powołany instytut, który ma prowadzić wieloletnie badania i działania w sferze demografii – komentuje.
"Jeden byt nie przekreśla drugiego"
Również Centrum Informacyjne Rządu twierdzi, że jeden byt nie przekreśla drugiego. CIR wyjaśnia, że "ta inicjatywa nie ma nic wspólnego z procedowanym w tej chwili projektem utworzenia Instytutu Rodziny i Demografii, nad którym pracuje Sejm".
Zdaniem posłanki KO Moniki Rosy równoległe prace nad dwoma bliźniaczymi instytutami mogą być efektem walk frakcyjnych w PiS.
- Partia rządząca może mieć też wątpliwości, czy ustawę o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii uda jej się przepchnąć przez Sejm – ocenia.