Jak szacuje OECD, do połowy 2020 roku w Polsce wykształciło się 23 tys. medyków, którzy opuścili ojczyznę i pracują w krajach zachodnich. Mało tego, aż 15 proc. polskich lekarzy zadeklarowało, że rozważa wyjazd z kraju po pandemii.
Część z nich już poczyniło pierwsze kroki, aby podjąć pracę w innych krajach Unii. Jak wielu?
Skalę obrazuje liczba pobieranych w Okręgowej Izbie Lekarskiej tzw. zaświadczenia unijne. To zaświadczenie o postawie etycznej wydawane lekarzom i lekarzom dentystom ubiegającym się o uznanie kwalifikacji w innych krajach Unii Europejskiej.
Zapytaliśmy OIL o najnowsze dane. Wynika z nich, że na koniec sierpnia pobrało je już w sumie 420. Z tego 339 wydano lekarzom, a dodatkowe 81 lekarzom dentystom. To wskazuje, jak wielu poważnie bierze pod uwagę wyjazd z Polski.
Kuszą lepszymi warunkami
O lekarzy ubiegają się liczne kraje. Pandemia zweryfikowała braki kadrowe w wielu miejscach, nie tylko w Polsce.
Z ofertą do walczących o wyższe nakłady na służbę zdrowia, lepsze warunki pracy i godną płacę medyków na początku września wyszli niemieccy rekruterzy, którzy zachęcali protestujących w białym miasteczku polskich lekarzy do wyjazdu.
Ale owo "zaproszenie" powtarzane jest od lat, a nasi zachodni sąsiedzi z otwartymi rękami czekają na lekarzy. Zaledwie kilka dni temu pod berliński szpital w Brandenburgii zaproponował polskim rezydentom pracę. Poszukują pediatrów, jak i anestezjologów.
Stawka? 20 tys. zł na początek skali, a więc dla medyka bez stażu i bez dyżurów. Do tego 30 dni urlopu plus 5 dni urlopu szkoleniowego.
W Niemczech podstawowe stawki są ustalane taryfowo, ale do wynagrodzenia dochodzą także dodatki, jak choćby związane z dyżurami. Te nocne i w weekend podlegają odrębnemu wynagrodzeniu, tak że do pensji można doliczyć z tytułu dodatkowych dyżurów około 1000 euro miesięcznie.
Aby lepiej trafiać do lekarzy niemieckie portale oferujące pracę medykom tłumaczone na język polski. A ofert nie brakuje. Przykład? W szpitalu w Niedersachsen poszukują chirurga specjalisty. W Schleswig-Holstein internisty. Anestezjolog poszukiwany jest choćby w Mecklenburg-Vorpommern - podobnie jak gastroenterolog i pediatra. Lista jest długa.
Jak czytamy na niemieckim portalu z ofertami pracy dla medyków tewcon.de, niemieckie szpitale potrzebują zwłaszcza specjalistów: anestezjologii, pediatrii, ginekologii i kardiologii. Polują także na rezydentów z zakresu medycyny wewnętrznej, do której w Niemczech zalicza się takie specjalizacje jak kardiologia, gastroenterologia, pneumologia.
Czesi liczą na polskich medyków
Również lekarze stomatolodzy są pożądani u naszych sąsiadów. Szczególnie atrakcyjna może okazać dla specjalistów województw przygranicznych - opolskiego, śląskiego i dolnośląskiego.
Do gabinetów stomatologicznych potrzebni są też anestezjolodzy. Do polskich medyków swoją ofertę kieruje dla przykładu klinika w Ostrawie.
Czeska klinika kusi 6-godzinnymi dyżurami, trzy razy w tygodniu za równowartość 15 tys. zł pensji na rękę. Do tego oferuje służbowy samochód i ubezpieczenie.
Szwajcaria bierze internistów
Wśród polskich lekarzy chętnych do pracy szuka również Szwajcaria. Jak pisaliśmy w money.pl, nawet małe miejscowości oferują tam warunki, jakie w Polsce są przeznaczone dla doświadczonych lekarzy w większych ośrodkach.
O jakich pieniądzach mówimy? 14 tys. franków szwajcarskich brutto, a więc równowartość niemal 60 tys. zł miesięcznie, i dodatkowo 13. pensja - to propozycja szwajcarskiej praktyki medycznej dla lekarza rodzinnego lub internisty w niewielkiej miejscowości Reiden w kantonie Lucerna oraz w 18-tysięcznym mieście Volketswil w kantonie Zurich.
Szwajcarzy oferują pracę na pełen etat, wymagają jednak znajomości języka niemieckiego zarówno w mowie, jak i piśmie. Wraz z rosnącym stażem pracy oczywiście pensja będzie rosła do 20 tys. franków brutto, a więc równowartość 84 tys. zł brutto.
W Polsce brakuje lekarzy
O dramatycznie małej liczbie lekarzy przypadającej na 1000 polskich pacjentów informowaliśmy już wielokrotnie. Według raportu OECD "Health at a Glance 2020" na tysiąc mieszkańców mamy zaledwie 2,4 lekarza, podczas gdy średnia UE to 3,4. Tym samym pod względem dostępności lekarzy znajdujemy się na samym końcu w Unii Europejskiej.
Według Naczelnej Izby Lekarskiej w Polsce brakuje aż 68 tys. lekarzy różnych specjalizacji i 40 tys. pielęgniarek. O zastąpieniu polskich medyków specjalistami zza granicy myśleć nie sposób. Bo mimo podejmowanych przez rząd różnych akcji, udaje się ściągać niewielu.