We wtorek Parlament Europejski przyjął tzw. rozporządzenie metanowe z poprawkami korzystnymi dla górnictwa węglowego stosunkiem głosów 499 "za" wobec 73 "przeciw". "Złagodzenie zapisów, które groziły błyskawiczną likwidacją kopalń w naszym kraju, to efekt współpracy ponad podziałami polskich posłów do Parlamentu Europejskiego i związków zawodowych" - skomentowała śląsko-dąbrowska Solidarność.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kluczowy kompromis dla polskich kopalń. Jest decyzja PE
Lider regionalnej "S" Dominik Kolorz zauważył, że wtorkowa decyzja PE to jeszcze nie koniec procesu legislacyjnego. Jego kolejnym etapem jest tzw. trilog - trójstronne negocjacje między przedstawicielami Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i Rady UE, w trakcie których uzgodniona zostanie ostateczna treść rozporządzenia.
Zagrożenie zostało oddalone, ale jeszcze nie całkowicie zażegnane. Jednak wynik tego głosowania jest bezdyskusyjnie dobry dla Polski. To sukces, którego by nie było, gdyby nie współpraca związków zawodowych i śląskich eurodeputowanych ze wszystkich opcji politycznych - powiedział Kolorz.
- Rozporządzenie metanowe nadal jest oczywiście obciążeniem dla górnictwa, ale nie ma już w nim zapisów oznaczających wyrok śmierci. Przypomnę, że jeszcze kilka tygodni temu na stole leżała wersja tego dokumentu, która wymusiłaby likwidację większości śląskich kopalń już w 2027 r. - dodał przewodniczący.
Założenia rozporządzenia metanowego
Rozporządzenie metanowe w wersji przegłosowanej przez europarlament zakłada m.in. wprowadzenie od 2027 r. limitu dotyczącego emisji metanu w kopalniach na poziomie 5 ton na każde 1000 ton wydobytego węgla. W pierwotnej wersji projektu przygotowanego przez Komisję Europejską było to 0,5 tony metanu na 1000 ton węgla.
Emisja będzie rozliczana na operatora (spółkę węglową), a nie na poszczególne kopalnie. To ważne dla polskich spółek, które dysponują kopalniami o różnym poziomie metanowości. Np. obecna średnia emisja metanu w Polskiej Grupie Górniczej wynosi 5,9 tony, co oznacza, że spółka będzie płaciła wyłącznie za 0,9 tony emisji przekraczającej ustaloną normę.
Kolejna zmiana w rozporządzeniu dotyczy zastąpienia kar za emisję metanu opłatami. "To bardzo znacząca, choć z pozoru niewielka różnica. Kary za emisję metanu miałyby trafiać do budżetu UE lub w najlepszym wypadku do budżetów państw członkowskich. Z kolei opłaty za emisję będą wracać do spółek węglowych, jako środki na inwestycje w obniżenie emisyjności" - wyjaśniają związkowcy.
"Wejście w życie rozporządzenia metanowego w pierwotnym kształcie oznaczałoby konieczność niemal natychmiastowej likwidacji większości polskich kopalń, co byłoby równoznaczne z utratą kilkuset tysięcy miejsc pracy w górnictwie i jego otoczeniu. Unijne restrykcje najpierw uderzyłyby w węgiel energetyczny, a po kilku latach również w kopalnie węgla koksowego" - ocenia śląsko-dąbrowska Solidarność.
Co z węgiel koksującym?
O to, czy opłaty dotkną także wydobycie węgla koksującego "Rzeczpospolita" zapytała europosła Adama Jarubasa z Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Opłaty, czy kary jak na razie nie dotyczą węgla koksującego. Tu zarówno Komisja Europejska, jak i współlegislatorzy są zgodni, że na wprowadzenie finansowej penalizacji emisji metanu z kopalń węgla koksującego jest zbyt wcześnie - podkreślił.
- Ma to kilka przyczyn. Pierwsza jest taka, że węgiel koksujący jest surowcem krytycznym i jest jak na razie konieczny do produkcji stali, bez której nie będzie ani rozwoju gospodarczego, ani transformacji energetycznej. Drugą przyczyną są możliwości techniczne - w kopalniach JSW (Jastrzębskiej Spółki Węglowej - przyp. red.) emisje metanu mimo wyższego poziomu wychwytu cały czas są znacznie wyższe niż w kopalniach PGG (Polskiej Grupy Górniczej - przyp. red). I nie ma możliwości, żeby je w szybkim tempie obniżyć w znaczący sposób - dodał Jarubas.
"Metan da się spożytkować"
Były wiceminister gospodarki, ekspert w zakresie górnictwa Jerzy Markowski twierdzi, że zmiany są nieuchronne, ale górnictwo w Polsce może uchronić się przed ich negatywnymi skutkami. W jaki sposób?
- W Polsce metan da się spożytkować. Ponad 40 proc. tego gazu emitowanego w ramach wydobycia węgla jest wykorzystywane w lokalnych ciepłowniach i elektrowniach, które produkują ciepło także dla kopalń, np. do ogrzania szybów. Potrzeba tu jednak wiedzy, pieniędzy i świadomości zagrożenia - mówi w rozmowie z money.pl.
Według niego propozycje KE to "bardzo inteligenty sposób na likwidację wydobywania węgla kamiennego nie tylko w Polsce, ale i w całej Unii Europejskiej". - Od przyszłego roku poza Polską w UE nikt nie będzie wydobywał węgla kamiennego, więc nowe unijne przepisy de facto dotyczyłyby tylko Polski. Na całym świecie wydobywa się ponad 8 mld ton surowca, podczas gdy w Polsce to nieco ponad 50 mln ton - to jest ułamek ułamka. Zaznaczmy, że większość kopalń węgla na świecie emituje metan. Redukcji emisji w Polsce świat po prostu nie zauważy - uważa Markowski.