"Ze względu na niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów, Polska zostaje obowiązana do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej okresowej kary pieniężnej w wysokości 500 000 euro dziennie" - czytamy w komunikacie prasowym Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Kara będzie naliczana od dnia doręczenia Polsce postanowienia. Licznik będzie bił do chwili, w której zastosowane zostaną postanowienia trybunału.
Tak ostra reakcja to efekt sporu Polski z Czechami o wydobycie w znajdującej się tuż przy granicy z Czechami i Niemcami kopalni Turów. Spór z Czechami o Turów toczy się od wielu miesięcy. Czesi zaskarżyli Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE - ich zdaniem polska koncesja dla kopalni narusza unijne przepisy.
Stracona szansa
TSUE nakazał Polsce wstrzymanie prac w kopalni do momentu wydania decyzji, lecz tak się nie stało - kopalnia pracuje w najlepsze. Stąd poniedziałkowa decyzja o karze.
- Zdecydowanie Polska zlekceważyła konflikt z Czechami. Sama decyzja TSUE o zatrzymaniu wydobycia w kopalni była co najmniej nieprzemyślana. Nie da się zaprzestać wydobycia z dnia na dzień. Nawet w ciągu miesiąca. To technicznie niemożliwe, trudne ze względów bezpieczeństwa i dla ludzi tam zatrudnionych. Mimo tego można było to załatwić inaczej - mówi money.pl Janusz Steinhoff.
Były wicepremier zastrzega, że nie są mu znane szczegóły negocjacji z Czechami, ale zaprzepaszczono szansę na porozumienie, zanim jeszcze sprawa trafiła do TSUE.
"To był błąd"
- Ten spór można było rozstrzygnąć pokazując, że nasza kopalnia nie oddziałuje na środowisko bardziej niż te w Niemczech czy Czechach. One wszystkie są uciążliwe, dlatego trzeba ponosić te koszty wydobycia, a to już wymagało kompromisu z Pragą, czego ewidentnie zabrakło - mówi Janusz Steinhoff.
Były minister gospodarki zwraca również uwagę na niezręczność, do której doszło przy próbach opanowania tej sytuacji. Steinhoff ma tu na myśli wypowiedź premiera Morawieckiego, który zapewnił że porozumiał się już z czeskim premierem. Jednak po chwili premier Czech temu zaprzeczył.
- To się nie zdarza często w dyplomacji. Albo coś się wspólnie oznajmia, albo pracuje się dalej nad porozumieniem. To był błąd. Polska jest w narożniku, do którego sama się zapędziła. To będzie nas drogo kosztowało. Czesi mają wszystkie argumenty, rozmawiają z nami z pozycji siły - podsumowuje Janusz Steinhoff.
Polska niechlubnym pionierem
Dotychczas karę za niezastosowanie się do środków tymczasowych TSUE nałożył tylko raz. Otrzymała ją w 2017 roku także Polska - za dalszą wycinkę Puszczy Białowieskiej, choć Trybunał nakazał jej wstrzymanie działań. W tamtym przypadku wynosiła 100 tysięcy euro za każdy dzień.