- Nie mogę wykluczyć, że kolejne kary za naruszenie przepisów o ochronie danych osobowych zostaną w najbliższym czasie nałożone - mówi w wywiadzie z "Rzeczpospolitą" Edyta Bielak-Jomaa, prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
Żadnych konkretnych firm, na które miałby by zostać nałożone kary jednak nie podaje. I zarazem uspokaja - UODO to urząd dość liberalny, przynajmniej w porównaniu do swoich odpowiedników w innych krajach Wspólnoty.
- W odróżnieniu od innych unijnych urzędów ochrony danych osobowych nie kontrolujemy masowo np. małych firm i nie nakładamy licznych kar. W pierwszym roku funkcjonowania RODO skupiliśmy się raczej na edukacji i sprawach, w których naruszenia mają poważny charakter - zaznacza Bielak-Jomaa.
Jak zaznaczyła prezes, specjalny komitet w ramach UODO zajmował się do tej pory tylko jedną sprawą - tą, która zakończyła się milionową karą. Choć od końca maja 2018 r. do urzędu wpłynęło ponad 5 tysięcy skarg i zawiadomień.
Bielak-Jomaa zaznacza, ze kondycja finansowa przedsiębiorstwa nie ma bezpośredniego wpływu na wysokość kary za naruszenie przepisów RODO.
- Sposób obliczania kary jest oparty na obiektywnych kryteriach związanych z charakterem naruszenia przepisów RODO. Przy czym co do zasady kondycja finansowa podmiotu, który dopuścił się takiego naruszenia nie wpływa na stwierdzenie zasadności nałożenia kary, jak i na jej wysokość. Bierzemy jednak pod uwagę roczne obroty takiego podmiotu, ale tylko ze względu na limit kary, która nie może w zależności od stwierdzonego naruszenia przekraczać 2 lub 4 proc. tej kwoty - przypomina prezes UODO.
Czytaj też: Prawnicy rozczarowani: "To pójście na łatwiznę"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl