Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej, powiedział w rozmowie z "Super Expressem", że polski rząd wdroży w całości dyrektywę o płacy minimalnej.
Będąc członkiem UE, zmierzamy z zarobkami w stronę warunków europejskich. Wdrożymy w całości dyrektywę o europejskiej płacy minimalnej. Musimy wpierw dokonać zmian w obecnych przepisach – przekazał w rozmowie z dziennikiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Płaca minimalna po nowemu?
Choć dyrektywę o minimalnym wynagrodzeniu w Unii Europejskiej ogłoszono już w sierpniu 2021 r., to właśnie teraz – przed tegorocznymi wyborami parlamentarnymi – rząd postanowił sobie o niej przypomnieć. W ostatnich dniach rządzący przyjęli tzw. europejską emeryturę, która ma być atrakcyjna zwłaszcza dla tych, którzy pracują za granicą. To także efekt dostosowania polskich przepisów do jednej z unijnych dyrektyw.
W 2023 r. płaca minimalna w Polsce wzrosła do 3490 zł brutto, a od połowy tego roku wzrośnie ponownie do 3600 zł brutto, co już w dużym stopniu obciąża pracodawców. Nieoficjalnie mówi się, że dyrektywa o europejskiej płacy minimalnej miałaby się przełożyć na kolejną podwyżkę najniższej krajowej.
Jak wskazują eksperci Business Centre Club (BCC), europejskie przepisy zakładają m.in., że minimalne wynagrodzenie powinno stanowić 50 proc. średniej krajowej.
Oznacza to, że płaca minimalna w Polsce powinna wynosić 4130 zł brutto (3145 zł netto), a więc o 640 zł więcej niż obecnie. Jednocześnie minimalna stawka godzinowa powinna wzrosnąć w lipcu 2023 r. o 3,80 zł w porównaniu z wartością z roku ubiegłego – tłumaczą.
Podobne wyliczenia przedstawił "Super Express", który podaje na podstawie nieoficjalnych informacji, że najniższa krajowa wzrośnie o 640 zł.
Europejska płaca minimalna
Analitycy studzą emocje. Dyrektywa nie narzuca bowiem państwom członkowskim konkretnej kwoty płacy minimalnej, lecz wskazuje kilka kryteriów, które powinna ona spełniać.
Jak tłumaczy w rozmowie z money.pl Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, najniższa krajowa według unijnych przepisów musi spełnić m.in. warunek adekwatności wynagrodzeń minimalnych – czyli zapewnić sprawiedliwy i godny poziom życia – oraz adekwatności do sytuacji gospodarczej w kraju, w tym do jego konkurencyjności czy siły nabywczej (uwzględniającej poziom cen w gospodarce). Musi też uwzględniać zróżnicowanie płac i zmianę wydajności pracy.
Dyrektywa – jak wskazuje Sobolewski – zawiera wskaźniki, które przy wyznaczaniu płacy minimalnej są już powszechnie stosowane na świecie. Ma ona wynosić 50 proc. średniego wynagrodzenia (w Polsce wynosi ono około 3500 zł) lub 60 proc. mediany wynagrodzeń. Dopuszcza się przy tym różnicowanie płac w zależności od lokalizacji czy branży.
Konsekwencje dla innych państw UE
Marcin Klucznik, starszy analityk w zespole makroekonomii z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, zaznacza w rozmowie z money.pl, że dokument w dużej mierze odnosi się do innych krajów, ponieważ Polska jest blisko wskazanego w dyrektywie poziomu.
Dyrektywa mówi o tym, że płaca minimalna ma wynosić 50 proc. średniego wynagrodzenia w gospodarce (lub 60 proc. mediany wynagrodzeń – przyp. red.) i Polska w zależności od roku albo ten wymóg spełnia, albo jest bardzo blisko progu. Przepisy wprowadzą zmianę przede wszystkim w innych krajach Unii Europejskiej – uważa analityk PIE.
Jeśli chodzi o procentowy stosunek płacy minimalnej do średniej płacy w gospodarce, to w ostatnich latach zbliżaliśmy się lub przekroczyliśmy (jak np. w 2020 r.) pułap 50 proc. Najdalej od tej wartości znaleźliśmy się w ciągu ostatnich dziesięciu lat w 2013 r., kiedy to płaca minimalna stanowiła niecałe 44 proc. średniej krajowej. Jeśli natomiast spojrzymy na średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw za luty 2023 r., to płaca minimalna w tym roku już sięga 49,4 proc. płacy średniej.
W pozostałych krajach Unii Europejskiej różnice są dużo wyższe niż w Polsce i to tam zmiany wywołane dyrektywą mogą być bardziej odczuwalne.
– W Belgii płaca minimalna wynosiła nieco ponad 40 proc. średniej, więc mamy tam potencjał wzrostu w wysokości 10 p.p. W przypadku Estonii byłoby to 15 p.p. W Polsce w 2021 r. płaca minimalna stanowiła 45 proc. średniej, ale w drugiej połowie tego roku wzrośnie o prawie 20 proc. – dużo szybciej od inflacji i średniego wynagrodzenia w gospodarce – podkreśla Klucznik.
Podobnego zdania jest Szymon Witkowski, radca prawny i ekspert Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
– Oczywiście w ramach wdrażania dyrektywy mogą się zmienić przepisy dotyczące ustalania wynagrodzeń minimalnych, ale nie należy się spodziewać radykalnych zmian w samej wysokości wynagrodzeń tylko z uwagi na nowe przepisy. Tu kluczowe znaczenie będzie miała sytuacja gospodarcza oraz z jednej strony możliwości przedsiębiorstw, a z drugiej – oczekiwania płacowe pracowników – komentuje dla money.pl.
Oczekiwanie na rozmowy
Jak zauważa Joanna Torbé-Jacko, ekspertka Business Centre Club ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, wprowadzenie zmian dotyczących najniższej krajowej wymaga rozwagi, zwłaszcza w obecnej sytuacji gospodarczej.
Na wdrożenie unijnej dyrektywy państwa członkowskie mają dwa lata. Zdaniem ekspertów można z tym poczekać do 2024 r., a w tym czasie podjąć rozmowy z partnerami społecznymi i "otworzyć dyskusję nt. rozwiązań, które uniosą przedsiębiorcy".
Polska niestety wciąż jest w trudnej sytuacji gospodarczej z uwagi na wysoką inflację. Przekłada się to na zwiększone oczekiwania płacowe pracowników, co jest oczywiste w związku z rosnącymi kosztami życia. Prowadzi to jednak do dalszego wzrostu kosztów produkcji, co należy do czynników napędzających inflację. Jest to spirala płacowo-cenowa, z której bardzo trudno będzie nam wyjść – podsumowuje Szymon Witkowski, radca prawny, ekspert Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
4000 zł płacy minimalnej, czyli dawna obietnica PiS
Nie bez znaczenia pozostaje kwestia kolejnych podwyżek. Prace nad nowym wskaźnikiem ruszą już w czerwcu, czyli na kilka miesięcy przed wyborami. A przypomnijmy, że prezes PiS Jarosław Kaczyński w 2019 r. mówił, że najniższa krajowa miałaby w Polsce wynosić 4000 zł brutto na koniec 2023 r. Drogę do takiej podwyżki pokrzyżowały pandemia i wojna w Ukrainie, co jednak nie oznacza, że PiS zrezygnował z tej zapowiedzi.
Według informacji przekazanych w grudniu 2022 przez minister rodziny i polityki społecznej Marlenę Maląg, na koniec 2022 r. najniższą krajową otrzymywało 2,5 miliona Polaków.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl