Rosyjska agencja TASS poinformowała, że w czwartek ok. północy (godz. 23 czasu polskiego) wybuchł pożar w miejscowości Odincowo, położonej na zachód od Moskwy. Konkretnie między rezydencją Władimira Putina w Nowo Ogariowie i moskiewskim lotniskiem Wnukowo.
Media podają, że pożarem objęta była powierzchnia ok. 2 tys. metrów kwadratowych. Magazyn, jak informuje Reuters, znajduje się ok. 6,5 km od rezydencji prezydenta Rosji.
Przyczyny zaprószenia ognia nie są znane (lub oficjalnie podane przez rosyjskie służby). Jak pisaliśmy jednak w money.pl, od czerwca tego roku w Rosji doszło do serii pożarów i eksplozji w ważnych dla rosyjskiego wojska zakładach produkcyjnych. Głównie pod Moskwą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojna w Ukrainie rozszerza się na teren Rosji
Prof. Władimir Ponomariow, rosyjski opozycjonista, ekspert Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego, w rozmowie z money.pl nie wykluczył, że za serią eksplozji mogą stać Rosjanie. Jak twierdzi, napięcie w rosyjskim społeczeństwie w ostatnich miesiącach znacząco rośnie.
- Wojna w Ukrainie rozszerza się na teren Rosji. Dziwne, że tak późno - komentuje prof. Ponomariow.
Moskwa w popłochu. Ukraina się do tego nie przyzna
Z kolei zdaniem gen. Mieczysława Bieńka, eksplozję są efektem działań Ukraińców. Nie mogą się jednak przyznać do ataków, ponieważ Zachód wyraźnie zastrzegł, żeby Ukraina nie przenosiła wojny na teren Rosji i w ten sposób nie eskalowała konfliktu.
- Sądzę, że są to działania sił specjalnych Ukrainy i ukryci agenci, którzy mogli oczywiście być Rosjanami - mówi money.pl generał Wojska Polskiego w stanie spoczynku.