_ Czym się strułeś, tym się lecz _ - mówi znane porzekadło. Choć nie ma nic gorszego dla organizmu, a dobrodziejstwa tej metody w sobotni poranek działają jedynie przez kilka godzin, to wciąż nie brakuje chętnych do jej stosowania. Ostatnio liderami są Hiszpanie.
Mieszkańcy Półwyspu Iberyjskiego podobnych rad na to, jak wyleczyć _ syndrom dnia następnego _ nie mają. Najbliżej stoi chyba powiedzenie _ amor quita amor _, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza _ najlepszym lekarstwem na miłość jest kolejna _. Brzmi romantycznie, ale Hiszpanie doskonale wiedzą, co nasze _ klina klinem _ oznacza i jak je stosować.
Rodacy Cervantesa i Picassa po raz pierwszy _ struli _się w 2002 roku, kiedy Hiszpania wymieniła swoją pesetę na walutę wspólnoty. Rząd zauważył, że przyjęcie euro pozwoli przedsiębiorcom na dużo tańsze pożyczki. Łatwy pieniądz najbardziej skusił deweloperów, którzy ustawili się w kolejce do banków po pieniądze.
Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/100/m221028.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/kryzys;we;francji;deficyt;budzetowy;ciagle;zbyt;duzy,134,0,1111942.html) *Zmniejszyć deficyt? "Potrzeba miliardów" * Prezydent Francji obiecał zmniejszyć deficyt budżetowy jeszcze w tym roku do 4,5 procent. Hiszpańskie instytucje finansowe miały ich wtedy bardzo dużo, dlatego firmy sprzedające mieszkania zapożyczały się niemal na umór. Dzięki temu, sektor budowlany w cztery lata znacznie zwiększył swój udział w całej gospodarce i chwilę przed _ boomem _na rynku nieruchomości stanowił nawet 20 procent PKB.
Uradowani deweloperzy, mimo że_ _nienaturalnie dobre dane z rynku mieszkań w Stanach Zjednoczonych nakazywały już dalszą wstrzemięźliwość, pożyczali, budowali i sprzedawali dalej. Potracili wszystkie hamulce, bo ceny domów od 1998 do 2006 roku wzrosły trzykrotnie. Podobnie jak ich zyski.
Kryzys finansowy nadszedł nagle i Hiszpanie obudzili się z niespłacanymi kredytami i ogromnym bólem głowy. Po pomoc w pierwszej kolejności wyciągnęły rękę banki, które najbardziej odczuły skutki krachu. Załamanie na rynku nieruchomości spowodowało też skok bezrobocia z mniej niż 10 do około 20 procent. Automatycznie zwiększyła się więc kwota na zasiłki dla bezrobotnych. Państwo musiało rocznie wypłacać im prawie 30 miliardów euro.
Rząd, zgodnie z metodą _ czym się strułeś, tym się lecz _, zapłacił wszystkim. Banki dostały jeszcze tańsze pieniądze żeby odbudować swoje rezerwy, a zadłużone firmy jeszcze tańsze kredyty, żeby spłacić poprzednie długi. Wszyscy przez chwilę poczuli się odrobinę lepiej i zapomnieli o swoich kłopotach. Niestety zmęczeni Hiszpanie nie poszli do pracy, bezrobocie dobiło do poziomu 4 milionów osób, a cała państwowa pomoc z nich w końcu _ zeszła _.
Dlatego wczoraj Hiszpania po raz kolejny obudziła się z zabójczym bólem głowy. Nauczona doświadczeniem, z paskudnym samopoczuciem, poprosiła o ulubione lekarstwo. Politycy Unii bardzo szybko postawili więc diagnozę i wystosowali najlepszy medykament - skoro banki _ struły _ się najpierw tanim pieniądzem z Brukseli, a potem jeszcze tańszym z rządowych rezerw Madrytu, trzeba znów ich leczyć tym samym.
To może bardzo niewychowawcze i lada moment w kolejce pewnie ustawią się następni chętni, jednak skoro _ klina klinem _ wcześniej jakoś działało, to może i tym razem na chwilę się uda. Ale tym razem to już na pewno ostatni raz!
Autor jest analitykiem Money.pl
Czytaj więcej o kryzysie w Hiszpanii w Money.pl | |
---|---|
Widowiskowe protesty przeciwko bankom Gniew protestujących wymierzony jest w banki, które w czasach boomu na rynku nieruchomości udzieliły wielu kredytów, a teraz borykają się z ogromnym zadłużeniem. | |
Wielka "pożyczka" dla Hiszpanii. Oto decyzja Pomoc dla hiszpańskiego systemu bankowego, to jedna z najważniejszych wiadomości na jaką czekały światowe rynki. | |
Ważna decyzja w sprawie hiszpańskich banków Hiszpańskie banki na uzdrowienie potrzebują co najmniej 40 miliardów euro. Euroland jest gotowy dać nawet więcej. |