Ponad połowa pieniędzy, odłożonych przez nas w Otwartych Funduszach Emerytalnych ma trafić do ZUS. Decyzja, jaką przedstawił wczoraj premier, spotkała się z ostrą krytyką ekonomistów i polityków. Ale niewykluczone, że będzie też tematem dla prawników.
O tym, że OFE w dotychczasowej formie nie przetrwają było wiadomo już od dawna. Wczoraj dowiedzieliśmy się tylko, jak dokładnie brzmi wyrok. Obligacje, które za nasze pieniądze kupowały fundusze emerytalne trafią do ZUS-u. Nowych kupować im już nie będzie wolno, a opłaty mają obniżyć o połowę. I wszyscy zdecydujemy, czy chcemy nadal oszczędzać w OFE, czy może jednak w ZUS.
Brzmi w sumie niegroźnie, ale... jest haczyk. W sumie to nawet cała masa haczyków, które wyciągnąć mają pieniądze z naszych kieszeni do czarnej dziury finansów publicznych. Pierwszy to kwestie dziedziczenia. Bo o ile w razie śmierci ubezpieczonego w OFE jego spadkobiercy mogli liczyć na wypłatę zgromadzonej gotówki, to w przypadku ZUS już tak nie będzie. Pieniądze, które tam trafią (i te, które dziś zainwestowane są jeszcze w obligacje, i te które na 10 lat przed emeryturą będą przenoszone do ZUS, który emerytury ma wypłacać) zasilą system bezpowrotnie. Co najwyżej na wirtualnym, ZUS-owskim koncie dzieci czy małżonków pojawi się zapis księgowy. Warty tyle, ile wypłacalność państwowej kasy. A tu perspektywy niekoniecznie napawają optymizmem.
Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/105/124009.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/komentarze/artykul/ukreca;leb;ofe;naszymi;rekami,210,0,1334482.html) *Ukręcą łeb OFE naszymi rękami * Warianty reformy emerytalnej są jak quiz audio-tele - pisze Bartłomiej Dwornik
Sprawa druga to dobrowolność. Ale taka, obliczona na lenistwo i niechęć do urzędowych pism. Bo jak inaczej rozumieć pomysł, że kto przez trzy miesiące nie zdecyduje się pisemnie na pozostanie w OFE, z automatu trafia pod skrzydła ZUS? Bezczynność jako domniemana zgoda? UOKiK za takie podejście do sprawy kilku firmom wlepił solidne kary! To klauzula niedozwolona.
Na koniec wreszcie ciekawa kwestia, jaką podnosi Konfederacja Lewiatan. Kwestia poważna, bo konstytucyjna. Pieniądze, jakie odkładaliśmy i odkładać będziemy w OFE (w razie chęci pozostania w tym systemie) to formalnie nasza własność, którą powierzamy funduszom w zarządzanie. Zabranie ich do ZUS można więc interpretować jako... wywłaszczenie prywatnych firm i osób na rzecz publicznej instytucji. Czyli zamach na prywatną własność, której konstytucja ma bronić. Jeśli wojna o OFE przeniesie się na ten front możemy być pewni, że prawnikom pracy nie zabraknie. I chociaż oni będą mieli z czego odłożyć na emeryturę.
Czytaj więcej w Money.pl
autor jest redaktorem Money.pl